XIII

64K 2.6K 2K
                                    

Otworzyłam drzwi, słysząc ciągłe i natrętne walenie w nie. Nie ukazałam żadnych emocji, a spojrzałam w niebieskie tęczówki mojej przyjaciółki, która stoi przede mną i uśmiecha się od ucha do ucha, poprawiając swoją torebkę na ramieniu od Michaela Korsa.

- Cześć - odezwałam się beznamiętnie, otwierając szerzej drzwi, aby wpuścić ją do środka.

- Hej, hej, co u ciebie, moja kochana? - weszła do domu, tryskając od razu energią i entuzjazmem, co stało się dla mnie podejrzane.

- Wszystko w porządku, co tu robisz przed... - spojrzałam na zegarek - Nie powinnaś być w pracy? - zapytałam, kierując się za nią. Sama wyznaczała drogę, a była nią kuchnia.

- Zwolniłam się, aby odwiedzić najlepszą przyjaciółkę, czy to źle? - zapytała, zasiadając na hokerze przy wyspie kuchennej.

- Nie, wszystko jest dobrze - odparłam, podchodząc przed blat kuchenny, aby nastawić wodę w elektrycznym czajniku.

Odwróciłam się w jej stronę, opierając o mebel. Skrzyżowałam dłonie pod piersi, w ciągu dalszym nie ukazując żadnych emocji. Wstałam godzinę temu, a dochodzi już czternasta i nie spodziewałam się, że mnie odwiedzi, nie spodziewałam się nikogo, chociaż Mindy od dwóch tygodni zaczęła częściej się widywać ze mną niż dotychczas się widziałyśmy. Wczoraj z trudem dałam się wyciągnąć Lukowi do kina, a później restauracji, chociaż uważam, że popełniłam błąd. Lukas nie jest w moim typie, odkąd odeszłam od Solos, cały czas stara się zbliżyć do mnie jeszcze bardziej niż wtedy, gdy pracowałam tam. Nie potrafię się wiązać z nikim.

- Czy ty mnie słuchasz?

Ocknęłam się, kręcąc delikatnie głową. Do moich uszu dotarło głośniejsze chodzenie urządzenia, które za kilka sekund będzie już mieć wodę gotową do kawy. Spojrzałam na przyjaciółkę, która wyczekująco na mnie spogląda, marszcząc delikatnie brwi. Zdecydowanie nie jestem sobą.

- Co mówiłaś? - zapytałam, odwracając się w stronę czajnika.

- Znowu wracasz do nałogu?

Odwróciłam głowę w bok, dostrzegając, jak wskazuje na paczkę czerwonych marlboro, które znajdują się w koszyczku na parapecie wśród kluczy i jednej zapalniczki. Nie odpowiedziałam, a powróciłam do czajnika, który skończył podgrzewać wodę. Otworzyłam szafkę i wyjęłam dwa kubki dla siebie i Mindy, aby zaparzyć napój.

- Myślałam, że już dawno z tym skończyłaś, a ty znowu... wróciłaś do tego - powiedziała z żalem.

Biały kubek wypadł mi z ręki na wykafelkowaną podłogę kuchni. Syknęłam cicho, odstawiając drugi na blat i słysząc przy okazji cichutki pisk ze strony blondynki. Zdecydowanie nie jestem sobą. Schyliłam się po porozrzucane szkła, jednak zatrzymałam się, gdy zobaczyłam, jak ręka sama z siebie drżała.

- Mar... Dobrze się czujesz? - zapytała przejęta Mindy, która wstała z krzesła i obeszła wyspę kuchenną, by pomóc mi posprzątać bałagan na podłodze.

- Tak, wszystko dobrze... - odparłam, prostując się. Wplotłam rękę we włosy i pomasowałam chwilowo głowę, przymykając oczy - Tylko trochę głowa mnie boli - dodałam.

- Usiądź, ja za ciebie to zrobię - powiedziała, przybierając matczynej postawy, która zawsze była pełna troski i opiekuńczości.

Z wysiłkiem podeszłam do wysokiego hokera, wskakując na siedzenie. Oparłam łokcie o blat, a skronie złapałam palcami u rąk i przymknęłam oczy, masując skórę. Najdrobniejsze rzeczy sprawiają mi trudność, nie potrafię nawet złapać dobrze kubka, filiżanki, nic. To już trzeci kubek, który zdążyłam rozbić w drobny mak przez ostatnie dwa tygodnie. Męczy mnie wszystko i wliczam w to nachalność Lukasa oraz reporterów, którzy gdzie nie wyjdę, muszą się znaleźć. Minęło dwa tygodnie, a ja nie potrafię przestać myśleć o tym, o nim, o wszystkim, co nas łączyło. Dobija mnie to, że z dnia na dzień straciłam kogoś, kogo kocham w ciągu dalszym i nie potrafię zapomnieć, chociaż staram się z całych sił.

Dobre wrażenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz