* u góry Mel z tatą
-Masz jakieś oszczędności, żeby od tak rzucać prace?- siedzę w salonie i opowiadam Lukowi co się dzisiaj wydarzyło. Myślałam, że będzie mi odradzał zostanie w pracy, a ten ciągle podaje powody dla których powinnam dokończyć ten pieprzony artykuł.
-Dobrze wiesz, że nie mam.- łapię się za głowę zrozpaczona, brak kasy równa się brak dachu nad głową. Luke nie zarabia wystarczająco, aby samemu opłacić czynsz.
-Myślisz, że tak łatwo znajdziesz teraz nową robotę? Miranda wystawi ci taką ocenę pracy, że jedyne na co będziesz mogła liczyć to roznoszenie ulotek.- nienawidzę przyznawać mu racji. Moja szefowa to zło w ludzkiej postaci, pamietam jak starałam się o posadę, przez pierwsze dwa miesiące latałam i załatwiałam jej zachcianki, a to odebrać nową pare butów, a tutaj kawę przynieść, pójść po lunch.
-Chyba, że...- urywam, bo mój pomysł jest tak absurdalny i poniżający, że nie chcę wymawiać go na głos.
-Chyba, że co?- pyta wkurzony blondyn, rzadko kiedy się na mnie złości, trochę go rozumiem. Stawiam go w tym momencie pod ścianą.
-Poproszę rodziców o pomoc.- mówię cicho.
To od czego chciałam uciec, to co było powodem mojego wyjazdu teraz do mnie wraca. To nie tak, że ich nie kocham, wiem że im na mnie zależy, są po prostu apodyktyczni. Nie chcieli opłacić mi studiów dziennikarskich, bo woleli żebym poszła na prawo. Czułam się jak kukiełka, która robi to co jest jej narzucane. W dniu, kiedy oznajmiłam,że wyjeżdżam usłyszałam, że jeszcze wrócę z podkulonym ogonem. Co za ironia, właśnie to mam zamiar zrobić.
-O kurwa Mel, aż tak jest źle?- Luke podchodzi i mnie obejmuje. Wie, że jest to dla mnie największa porażka. Poddać się.
-Czasami, żeby wygrać wojnę, trzeba przegrać bitwę.- oznajmiam bawiąc się bandażem.
-Może pogadaj tylko z ojcem, on jest bardziej ogarnięty niż twoja matka, widać że mu na tobie zależy. Wysyła listy i prezenty na święta.- z tatą zawsze mogłam pójść na kompromis, ale i tak mama zapewne by się o tym dowiedziała.
Wstaję i podchodzę do półki, patrzę na zdjęcie z tatą (to w mediach). Nie mogę być taką egoistką, przez moje głupie konflikty ktoś może ucierpieć.
-Zadzwonię do niego, niech Miranda wsadzi sobie ten artykuł głęboko w dupę.- mówię pewnym głosem na co mój przyjaciel zaczyna klaskać.
-That's my girl!- krzyczy i przybija mi piątkę. Ukłoniłam się teatralnie.
-Myślisz, że odbierze? Jest trochę późno.- patrzę na telefon, który wskazuje dziewiętnastą.
-Bez przesady, dzwoń.- wychodzi z pokoju, żeby dać mi trochę prywatności. Siadam na kanapie i biorę kota na kolana. Stres jaki mi towarzyszy jest nie do opisania.
Biorę głęboki wdech i wybieram numer. Kiedy słyszę dźwięk połączenia zaczynam nerwowo chodzić po pokoju.
-Melody skarbie to ty?- słyszę ciepły głos taty po drugiej stronie. Oddycham z ulgą.
-Cześć tato.- mimowolnie moje kąciki ust unoszą się do góry.
-Coś się stało, że tak nagle dzwonisz? Myślałem, że dopiero na święta się odezwiesz.- nie słyszę pretensji po drugiej stronie.
-Mam pewien problem.- mówię cicho, w słuchawce panuje cisza co odbieram jako znak, żeby kontynuować.- Jestem w trudnej sytuacji moralnej. Powiedzmy, że zostałam zmuszona do zrobienia czegoś na co się nie godzę. Jeżeli odmówię pozostanę bez środków do życia.
CZYTASZ
Sex Date || H.S
FanfikceUmówili się na seks randkę przez internet. Jednorazowe spotkanie, bez zobowiązań i konsekwencji . Żadnych imion, tylko jednorazowa przygoda. A co jeśli los sprawi, że ich drogi znów się skrzyżują?