ROZDZIAŁ 9

755 49 11
                                    

*ASHLEY*
Wchodząc do Hell'a, nie spodziewałam się wielu osób w środku. Wskazówka pokazywała dopiero dziewiątą, co oznaczało, że Gunsi jeszcze spali.
Dzisiaj miało odbyć się ważne spotkanie z wytwórnią, która była zainteresowana podpisaniem kontraktu i wydaniem albumu zespołu. W dodatku Duff poprosił mnie, abym dzisiaj zastąpiła ich menadżer, organizującą koncerty, ponieważ coś jej wypadło. Zgodziłam się, chociaż nie miałam pojęcia, czego się spodziewać.
Noc spędziłam u Michaela. Oczywiście do niczego nie doszło. Nie jestem jeszcze na nic gotowa. Jesteśmy na szczeblu przyjacielskim, i najlepiej, jeśli tak zostanie.

Zajęłam się przygotowaniem śniadania. Wyciągając kubek z szafki, usłyszałam kroki na schodach. Odwróciwszy się, zobaczyłam Stevena. Uśmiechnęłam się, witając chłopaka.

- Cześć, cześć - odparł, lekko zamyślony.

- Coś się stało?

- Nie. Tak. Eh, długa historia. - Adler podrapał się po karku, siadając obok mnie.

- Mamy dużo czasu.

- Parę dni temu byłem z chłopakami w Rainbow. I tam poznałem piękną dziewczynę. - Pudel, mówiąc to, spojrzał w sufit, jakby tam miała znaleźć się jego wybranka. - Kompletnie zawróciła mi w głowie. Teraz się zastanawiam, czy się z nią gdzieś spotkać, czy może zostawić to wszystko w spokoju.

- Moim zdaniem... - zaczęłam, stawiając przed sobą kubek z kawą. - Powinieneś przy najbliżej okazji iść do niej i powiedzieć, co czujesz.

Perkusista pokiwał w zamyśleniu głową.

- Wiesz co, chyba tak zrobię. Potem może być już za późno.

W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam. Po jakimś czasie znowu zaskrzypiały schody. Tym razem to Axl zaszczycił nas swoją obecnością. Steven, znając już naszą relację, opuścił pomieszczenie ze słowami 'to ja was zostawiam'. Jasne, najlepiej uciec z miejsca zdarzenia.

Nie odzywałam się. Uznałam, że po prostu nie warto zaczynać kłótni, więc w spokoju dalej przygotowywałam śniadanie.
Rose chyba usilnie próbował zwrócić na siebie swoją uwagę. Co chwilę słyszałam, jak głośno pociągał nosem.

- Coś nie tak? - spytałam w końcu, zirytowana.

- Wow, to ty masz jeszcze głos? Myślałem, że go straciłaś - parsknął.

- Bardzo zabawne.

Zapanowała cisza. Rudzielec oparł się o blat i bacznie mi się przyglądał. Kiedy kolejny raz pociągnął nosem, próbując zachować spokój, spytałam:

- Po co tu przyszedłeś?

- Ładnie pachnie. Coś gotujesz?- odpowiedział szybko, jakby całą rozmowę zaplanował już wcześniej w głowie.

- Nie widać? Odejdź, próbuję się skupić.

- Ashley, pogadajmy. - Jego głos wydawał się śmiertelnie poważny.  Zacisnął swoją dłoń na mojej ręce. Znów zapadła cisza, w której, daję słowo, dało sie usłyszeć jego bicie serca.

- Ja... myślę, że już dawno powinniśmy to zrobić. Sama nie wiem, czemu nie zaproponowałam tego wcześniej. - Czułam, że cała drżę. Bałam się tej rozmowy.

- Dobrze, chodźmy w inne miejsce - dodał po chwili, po czym szybkim krokiem udaliśmy się na górę.

Weszliśmy do pokoju wokalisty, ponieważ mieliśmy pewność, że tam nikt nam nie będzie przeszkadzał.
Pokój Axla był jednym z większych w tym domu. Mieściło się tam duże, dwuosobowe łóżko, które zresztą miałam okazję przetestować. Niestety, pijana, niewiele pamiętałam z tamtego wieczoru.
Na szafce obok były porozrzucane zapisane kartki z tekstami piosenek albo nutami. Pod tym względem bardzo podziwiałam wokalistę. Potrafił stworzyć cały utwór w jeden wieczór.

Little Patience |GN'ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz