*ASHLEY*
- Dlaczego mi nie ufasz? - zapytałam.- Ash, skarbie. Ja ci ufam - odparł Mike, siadając przy kuchennym stole. - Tylko nie mogę znieść tego, że ten cały Rose się do ciebie przystawia.
- Nie zwracaj na niego uwagi. Przecież wiesz, że cię kocham.
Wtuliłam się w ramię chłopaka, zaciągając się zapachem jego perfum. Miałam nieodparte wrażenie, że odkąd się tu przeprowadziłam, czułam się bezpiecznie. Tak naprawdę statecznie, nie martwiąc się o następny dzień czy miesiąc.
Jedyne, co nie dawało mi spokoju, to rozmowa z Axlem. Musiałam się z nim spotkać i wszystko wyjaśnić.*
- Cześć - uśmiechnęłam się nieśmiało, przysiadając się do stolika.- Już się stęskniłaś? - Axl uniósł zabawnie brew.
- Za tobą? Tęsknię w każdej sekundzie mojego życia - odparłam ironicznie, przewracając oczami.
- Nie dziwię ci się. W końcu nie codziennie spotyka się tak zajebiście seksownego i inteligentnego mężczyznę.
- Jak ty to robisz, że masz tak wysokie mniemanie o sobie? - zaśmiałam się. - Dobra, do rzeczy. Chciałam cię prosić, żebyś nie robił sobie złudnych nadziei.
Rose otworzył usta, żeby odpowiedzieć, jednak gestem ręki powstrzymałam go i kontynuowałam:
- Jestem w bardzo szczęśliwym związku z Michaelem, mam mieszkanie i mogę uznać się za względnie ustatkowaną. Ty natomiast oprócz zespołu, co szanuję i podziwiam, masz w głowie tylko imprezy, alkohol, nie wątpię, że inne narkotyki i dziesiątki dziewczyn, które na jedno twoje słowo wskoczą ci do łóżka. Dlatego też nigdy nie będziemy razem, po prostu jesteśmy z dwóch różnych światów, więc krótko mówiąc - zostaw mnie w spokoju.
Kończąc monolog, odetchnęłam z ulgą. Dużo lepiej to z siebie wyrzucić. Czekałam na reakcję rudzielca, który chwilowo się nie odzywał.
- Okej - rzekł w końcu.
- Słucham? To już?
- Co mam więcej powiedzieć? Rozumiem.
Zdziwiło mnie to. Liczyłam na jakieś argumenty, kłótnie, a uzyskałam głupie 'okej'. No cóż, może to i lepiej?
- To... Chyba tyle - wymusiłam uśmiech. - Będę lecieć, spieszę się.
- Odwieźć cię? - zaproponował.
- Nie trze... Chociaż, jeśli możesz, to byłoby miło.
Szliśmy w ciszy do samochodu wokalisty. Z zaciśniętymi pięściami w kieszeniach kurtki, biłam się z myślami. Nie chcę tego kończyć - wszystkie dwuznaczne komentarze, czy długie wpatrywanie się w siebie sprawiało mi takie śmieszne, a nawet przyjemne uczucie. Ale z drugiej strony nie mogę tak żyć, wiedząc, że w domu czeka na mnie Mike, który szczerze mnie kocha.
Axl otworzył mi drzwi czerwonego samochodu. Wsiadłszy do środka, załączyłam radio, żeby zagłuszyło niezręczną ciszę.
Kiedy wjechaliśmy na główną drogę, mimowolnie zaczęłam się mu przyglądać. Prowadził w skupieniu, co chwilę zerkając w lusterka. Wyglądał, jakby bił się z myślami, chcąc coś powiedzieć, jednak nie mógł znaleźć odpowiednich słów. Po krótkim czasie wypalił nagle:- Wciąż uważam, że Michael nie jest dla ciebie.
- Nie będziemy o tym rozmawiać - odparłam krótko. Nie chciałam drążyć tego tematu z Rosem.
- Jak chcesz, ale uważaj na niego.
Dlaczego on mi mówi takie rzeczy? Może znali się wcześniej... Nie, niemożliwe. Pewnie jest zazdrosny, i tyle.
Po kilkunastu minutach zajechaliśmy pod moje mieszanie. Złapawszy torbę, otworzyłam drzwi samochodu.
- To... Dzięki, cześć - uśmiechnęłam się nieśmiało, wychodząc i nie czekając na odpowiedź rudzielca.
Powolnym krokiem zmierzałam do domu, rozmyślając, czy na pewno dobrze robię. Czy Mike jest aż tak dla mnie ważny, że dla niego zerwałam kontakt z Axlem?
- Gdzie byłaś? - usłyszałam, wchodząc do kuchni.
Michael siedział przy stole, wyglądając, jakby na mnie czekał.
- Na zakupach z Rachel - skłamałam.
- Gdzie te zakupy?
- Nic mi się nie spodobało - uśmiechnęłam się nerwowo.
Mike nie mógł się dowiedzieć, gdzie naprawdę byłam. Od jakiegoś czasu stał się bardzo zazdrosny, nie tylko o Rose'a. Zachowywał się, jakbym była jego własnością, co nie do końca mi odpowiadało, ale nie chciałam się sprzeciwiać.
- Mam nadzieję, że mnie nie okłamujesz - odrzekł.
Będąc już w swoim pokoju, narzuciłam na ramiona czarną ramoneskę. Zaczęło robić się chłodniej, a ja musiałam iść na nocną zmianę do Roxy. Przynajmniej tam spotkam się z Chel bez nieustającego nadzoru Michaela.
***
- Ashley, nie daj się prosić. Kiedy ostatni raz piliśmy razem whiskey?Siedziałam na krawędzi sofy, opierając głowę na ramieniu Stradlina. Gunsi siedzieli w barze po nagraniach. Zaproponowali mi, żebym wróciła z nimi do Hell'a. Nie chciałam tego robić ze względu na Mike'a, który na pewno bardzo by się zdenerwował, widząc mnie u chłopaków.
- Nie mogę, może innym razem - uśmiechnęłam się.
- Zrób to dla nas - odparł Slash, unosząc brwi.
Nie myśl o Michaelu. On nie powinien decydować o twoim życiu.
- Dobrze, ale na krótko - zaśmiałam się. - Muszę wracać do pracy, za godzinę będę wolna.
Wróciłam do poprzednich zajęć. Wyznaczony czas pracy dość szybko minął. Po kilku miesiącach znałam już dobrze moje obowiązki, a także sam bar, co znacznie ułatwiało mi robotę. Po skończonej godzinie udałam się do łazienki, aby się przebrać i uczesać. Rozpuściłam włosy z obowiązującego koka i zaplotłam w warkocza.
Po krótkiej chwili, gotowa udałam się do stolika, przy którym siedzieli chłopcy, a przynajmniej większość z nich - Duff i Steven postanowili opuścić towarzystwo.
- Idziemy! - zawołał Slash, zobaczywszy mnie.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się nieśmiało. Głos z tyłu głowy nie dawał mi spokoju. Nie powinnam do nich iść, to się źle skończy. Postanowiłam jednak pokonać go i zapomnieć o wszystkim. Nie myślałam o konsekwencjach, liczyła się zabawa, której z Gunsami nie brakowało.
*AXL*
- Za młodość! - zawołała dość mocno pijana już, Ash, unosząc butelkę z winem do góry.Razem z Hudsonem i Izzy'm opijali wszystko, co możliwe. Ja jakoś nie miałem humoru na takie pierdolone zabawy.
- Skarbie, myślisz, że twojemu kochasiowi spodoba się to, że tyle pijesz? - zażartowałem, chcąc sprowokować dziewczynę.
- Nie dowie się o tym - odparła lekceważąco.
- A co, jeśli mu powiem?
- Nie powiesz - mruknęła mi do ucha.
Usiadłszy okrakiem na moich kolanach, zaczęła powoli jechać nosem po mojej szyi. Kurwa, jaka ona jest piękna. Nie, nie. Nie mogłem jej tego zrobić, zwłaszcza, że jest pijana. Za kilka godzin będzie tego żałować, a ja stanę się 'największym chujem na świecie', jak to ładnie określi.
- Ashley, przestań - rzekłem chyba zbyt oschle, niż przewidywałem.
Williams, patrząc na mnie obrażonym wzrokiem, usiadła z powrotem na kanapie obok mnie i chwyciła za whiskey. Zaczęła szybko wlewać w siebie trunek, jednak po chwili odstawiła go. Przymykając oczy, oparła głowę na moim ramieniu i zasnęła.
_______________
Witam!
Jak tam humorki przed rokiem szkolnym? 😂
Rozdział krótki, bo postanowiłam rozdzielić go na dwie części. Kilka pomysłów jest zupełnie spontanicznych, ale często jest tak, że wychodzą lepiej, niż te planowane 😏
Zostawiam Was tutaj i czekam na opinie 💞
Do następnego! 😙
CZYTASZ
Little Patience |GN'R
Fanfiction1985r., LA Co zrobić, gdy los zesłał Cię do Los Angeles, a ty nie masz grosza przy duszy? W poszukiwaniu rodziny natrafiasz na zespół, który może stać się twoją jedyną nadzieją. Historia dwudziestoletniej Ashley, która całe życie spędziła w do...