*ASHLEY*
Obudziłam się wcześniej, niż zazwyczaj. Jasne, słoneczne promienie wpadały przez okno do mojego pokoju, ukazując piękny widok na Sunset Strip.
Chociaż emocje z poprzedniego dnia opadły, nie czułam się lepiej. Bałam się, że Mike prędzej czy później zacznie mnie szukać. W końcu Hell był najbardziej prawdopodobnym miejscem, w którym mogłam się znajdować. Starałam się jednak tym nie przejmować. Wyrzuciwszy wszystkie nękające moją głowę myśli, flegmatycznym ruchem otworzyłam walizkę.
Nie zdążyłam się nawet rozpakować. Wyjęłam pierwszą z wierzchu, bordową koszulę. Zabrałam też krótkie, dżinsowe spodenki, po czym udałam się do łazienki.Wyglądałam zupełnie inaczej, niż zawsze. Cienie pod oczami, resztki makijażu z poprzedniego dnia, rozczochrane włosy. W kilkanaście minut przywróciłam się do normalnego stanu. Mimo obolałej duszy, na zewnątrz niczym nie różniłam się od dawnej, niestroniącej od alkoholu i dobrej zabawy Ashley.
Chwilę później mieszałam kawę, którą codziennie zaczynałam poranek. Chciałam zjeść coś, co nie jest pizzą ani alkoholem, jednak wracając do Hell'a, mogłam liczyć się z brakiem luksusowych śniadań, które przyrządzał Mike.
Wyciągnęłam resztkę chleba i wszystko, co znalazłam w lodówce. W końcu czułam się bezpieczna, wolna od ciągłych pretensji i zazdrości. Przeprowadzka miała być czymś wyjątkowym, a okazała się wielkim błędem. Dopiero teraz doceniłam to, co tak łatwo porzuciłam.- Cześć - usłyszałam lekko zachrypnięty głos Axla.
Wokalista miał jakąś manię skradania się. Szedł cicho, a po chwili pojawiał się jakby spod ziemi za tobą.
- Kawy? - uśmiechnęłam się.
- Tak - obrzucił mnie krótkim spojrzeniem. - Jak się czujesz?
- Dobrze, już lepiej - odparłam. - Musimy iść do sklepu, nie ma nic na obiad.
Rudzielec kiwnął w zamyśleniu głową. Usiadłszy na przeciwko, przyglądał mi się bez słowa.
- Axl, nie patrz się tak - powiedziałam zawstydzona, zakrywając twarz ręką.
- Pamiętasz, jak wtedy, nad jeziorem chciałaś fajkę? Mówiłaś wtedy, że zrobisz, co tylko będę chciał.
Co? Zupełnie zapomniałam o czymś takim.
- Możliwe, co w związku z tym? - zapytałam niepewnie.
- Pójdziesz ze mną w pewne miejsce.
- Zaczynam się bać, ale chyba ci zaufam.
Byłam zbyt zmęczona, żeby dociekać, o co chodzi Axlowi. Cholernie za nim tęskniłam i nawet cieszyłam się, że coś kombinuje.
- Nie masz wyjścia - uśmiechnął się, wstając od stołu.
Ciągle czułam tę niewidzialną przepaść między nami. Jak zerwana nić, ciężko było ją naprawić. Rozmowy nie były tak spontaniczne i normalne jak dawniej. Właściwie, nic nie było takie, jak dawniej. Miałam jednak nadzieję, że Rose to naprawi. Razem naprawimy relację, która, mimo wielu sprzecznych aspektów była niezniszczalna.
***
- Chodź - skinął głową na boczną uliczkę.- Boję się - zaśmiałam się, podążając za nim.
- Przecież cię nie zgwałcę, zabiję, a później zjem - przewrócił oczami.
- Ja nie wiem - mruknęłam niepewnie.
Szliśmy w ciszy, oddalając się coraz bardziej od domu. Słońce powoli zachodziło, słychać było jedynie szum fal z oddali. Po kilku minutach zapytałam:
CZYTASZ
Little Patience |GN'R
Fanfiction1985r., LA Co zrobić, gdy los zesłał Cię do Los Angeles, a ty nie masz grosza przy duszy? W poszukiwaniu rodziny natrafiasz na zespół, który może stać się twoją jedyną nadzieją. Historia dwudziestoletniej Ashley, która całe życie spędziła w do...