ROZDZIAŁ 23

614 49 21
                                    

*ASHLEY*
Obudziłam się wcześniej, niż zazwyczaj. Jasne, słoneczne promienie wpadały przez okno do mojego pokoju, ukazując piękny widok na Sunset Strip.
Chociaż emocje z poprzedniego dnia opadły, nie czułam się lepiej. Bałam się, że Mike prędzej czy później zacznie mnie szukać. W końcu Hell był najbardziej prawdopodobnym miejscem, w którym mogłam się znajdować. Starałam się jednak tym nie przejmować. Wyrzuciwszy wszystkie nękające moją głowę myśli, flegmatycznym ruchem otworzyłam walizkę.
Nie zdążyłam się nawet rozpakować. Wyjęłam pierwszą z wierzchu, bordową koszulę. Zabrałam też krótkie, dżinsowe spodenki, po czym udałam się do łazienki.

Wyglądałam zupełnie inaczej, niż zawsze. Cienie pod oczami, resztki makijażu z poprzedniego dnia, rozczochrane włosy. W kilkanaście minut przywróciłam się do normalnego stanu. Mimo obolałej duszy, na zewnątrz niczym nie różniłam się od dawnej, niestroniącej od alkoholu i dobrej zabawy Ashley.

Chwilę później mieszałam kawę, którą codziennie zaczynałam poranek. Chciałam zjeść coś, co nie jest pizzą ani alkoholem, jednak wracając do Hell'a, mogłam liczyć się z brakiem luksusowych śniadań, które przyrządzał Mike.
Wyciągnęłam resztkę chleba i wszystko, co znalazłam w lodówce. W końcu czułam się bezpieczna, wolna od ciągłych pretensji i zazdrości. Przeprowadzka miała być czymś wyjątkowym, a okazała się wielkim błędem. Dopiero teraz doceniłam to, co tak łatwo porzuciłam.

- Cześć - usłyszałam lekko zachrypnięty głos Axla.

Wokalista miał jakąś manię skradania się. Szedł cicho, a po chwili pojawiał się jakby spod ziemi za tobą.

- Kawy? - uśmiechnęłam się.

- Tak - obrzucił mnie krótkim spojrzeniem. - Jak się czujesz?

- Dobrze, już lepiej - odparłam. - Musimy iść do sklepu, nie ma nic na obiad.

Rudzielec kiwnął w zamyśleniu głową. Usiadłszy na przeciwko, przyglądał mi się bez słowa.

- Axl, nie patrz się tak - powiedziałam zawstydzona, zakrywając twarz ręką.

- Pamiętasz, jak wtedy, nad jeziorem chciałaś fajkę? Mówiłaś wtedy, że zrobisz, co tylko będę chciał.

Co? Zupełnie zapomniałam o czymś takim.

- Możliwe, co w związku z tym? - zapytałam niepewnie.

- Pójdziesz ze mną w pewne miejsce.

- Zaczynam się bać, ale chyba ci zaufam.

Byłam zbyt zmęczona, żeby dociekać, o co chodzi Axlowi. Cholernie za nim tęskniłam i nawet cieszyłam się, że coś kombinuje.

- Nie masz wyjścia - uśmiechnął się, wstając od stołu.

Ciągle czułam tę niewidzialną przepaść między nami. Jak zerwana nić, ciężko było ją naprawić. Rozmowy nie były tak spontaniczne i normalne jak dawniej. Właściwie, nic nie było takie, jak dawniej. Miałam jednak nadzieję, że Rose to naprawi. Razem naprawimy relację, która, mimo wielu sprzecznych aspektów była niezniszczalna.

***
- Chodź - skinął głową na boczną uliczkę.

- Boję się - zaśmiałam się, podążając za nim.

- Przecież cię nie zgwałcę, zabiję, a później zjem - przewrócił oczami.

- Ja nie wiem - mruknęłam niepewnie.

Szliśmy w ciszy, oddalając się coraz bardziej od domu. Słońce powoli zachodziło, słychać było jedynie szum fal z oddali. Po kilku minutach zapytałam:

Little Patience |GN'ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz