*ASHLEY*
Głośna muzyka dobiegała moich uszu z każdej strony. Wysoko w górze unosił się dym z papierosów, a pod nim tańczyli zatraceni w emocjach, i alkoholu, ludzie.
Tak można było opisać tylko jedno miejsce. Rainbow Bar.W głowie ciągle słyszałam głos: co ja tutaj robię? Dlaczego dałam się namówić na zabawę, kiedy moja przyjaciółka umiera w szpitalu?
Sama nie znałam odpowiedzi na te pytania. Pod wpływem impulsu zgodziłam się na trochę rozrywki, aby choć na chwilę zapomnieć o tym, co dręczy mnie od tylu tygodni.
Na zegarze za barem widniała godzina jedenasta, co oznaczało, że za chwilę zejdzie się tu duża chmara ludzi. Większość młodych osób, skończywszy pracę i wszystkie domowe obowiązki właśnie tak się relaksowało - przy szklance piwa czy kieliszku czystej.Całą szóstką siedzieliśmy na czerwonych, VIP-owskich kanapach. Właściwie siódemką, bo Adler przygruchał sobie jedną z kelnerek, a ta, zauroczona perkusistą nie odstępowała go nawet na milimetr.
- Muszę wracać do pracy - powiedziała smutno, podnosząc niebieskie oczy na Stevena.
- Tylko kończ szybko! - pocałował ją w policzek, pozwalając, aby wróciła do wykonywanych obowiązków.
Urocze.
- Ash, zatańczysz? - usłyszałam głos Saula, wskazującego na wolne miejsce za stolikami.
Skinęłam głową. Nie lubiłam tańczyć, robiłam to raczej z przymusu. Jednak trochę muzyki i dwa mocne shoty dały się we znaki. Szybko udałam się za gitarzystą w tłum ludzi na parkiecie i zaczęłam ruszać się w rytm energicznej piosenki.
Tańczyliśmy podobnie jak inni. Slash wywijał mną tak, że już po chwili kręciło mi się w głowie. Udawałam, że wszystko jest w porządku, jednak w końcu nie wytrzymałam.- Hudson - starałam się przekrzyczeć muzykę. - Muszę usiąść, zaraz zemdleję.
Próbując zachować uśmiech na twarzy, zostałam odprowadzona przez Mulata do stolika. Po kilku minutach poczułam się lepiej. Miesiąc abstynencji od imprez i alkoholu miał swoje skutki.
Izzy sięgnął do kieszeni dżinsowej kurtki, rozglądając się. Wymienili ze Slashem krótkie spojrzenia.
- Idziemy... załatwić sprawy - rzekł, próbując ukryć uśmiech.
Wszyscy wiedzieli, że chodzi o heroinę. Iz miał najlepsze, sprawdzone źródło i regularnie dostarczał ją pozostałym.
- Dołącza ktoś? - zapytał Hudson, po czym skinął w stronę łazienek.
Adler i Duff także się podnieśli. Miałam tysiące przebiegających myśli w głowie. Może by tak..? Co mi szkodzi? Nie, nie możesz. Alice, Rachel. Ale jeden raz? Dlaczego by nie..?
Kiedy tylko oderwałam pośladki od kanapy, poczułam mocny uścisk na przedramieniu. Odwróciwsy się gwałtownie, natrafiłam na zdenerwowany wzrok Rose'a.
- Pojebało cię? - warknął.
- O co ci chodzi? - zmrużyłam oczy, wyrywając rękę z uścisku chłopaka.
- Idźcie, zaraz do was dojdę - zwrócił się do reszty zespołu.
Czekałam na jakąś odpowiedź, zaciskając szczękę.
- O co chodzi? - powtórzyłam pytanie, tym razem nieco bardziej oschle.
Axl spojrzał mi w oczy, odzywając się dopiero po chwili:
CZYTASZ
Little Patience |GN'R
Fanfiction1985r., LA Co zrobić, gdy los zesłał Cię do Los Angeles, a ty nie masz grosza przy duszy? W poszukiwaniu rodziny natrafiasz na zespół, który może stać się twoją jedyną nadzieją. Historia dwudziestoletniej Ashley, która całe życie spędziła w do...