Rozdział 3

263 17 4
                                    

Dzisiaj obudziłam się bardzo wcześnie, o 6-stej. Szybko wygramoliłam się z ciepłego łóżka, podeszłam do swojej szafy i otwierając ją zastanawiałam się, w co się ubrać. Zerknęłam przez okno. Ulice wyludnione, totalne pustkowie, bo komu się chce wstawać o szóstej rano? Nikomu chyba oprócz mnie. Spojrzałam wysoko w niebo. Było bezchmurne, a to oznacza, że dzisiaj będzie słonecznie i upalnie. Zgaduję, że może być ponad 27⁰C. wzięłam z szafy ciemnogranatowe, krótkie spodenki, różową koszulkę z napisem: „Don't worry, be happy" i skierowałam się do łazienki, nucąc „Breaking The Habbit":

Memories consume...

Like opening the wound

I'm picking me apart again...

You all assume...

I'm safe here in my room...

Uncless I try to start again

Wzięłam szybki prysznic, szybciutko się ubrałam I poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Zdziwiło mnie, kiedy zobaczyłam krzątającą się Katy. A podobno nie lubi wstawać wcześnie.

- Dzień dobry – przywitałam ją z uśmiechem – co dziś tak wcześnie?

- Dobry, dobry, dobry – powtarzała – zrobiłam dla nas na śniadanie omlet z kawałkami parówek i tosty. Masz ochotę?

- Chętnie – odparłam, po czym zapytałam – a co coś tak wcześnie zerwałaś z łóżka?

- Nie potrafiłam spać – powiedziała ziewając – spokojnie, wszystko ze mną w porządku. To normalne.

- Na pewno? – spytałam. – Bo już myślałam, że coś poszło nie tak między Tobą, a Davidem...

Na stole zaczął wibrować telefon Katy.

- Kogo niesie o tej porze? Nikt do mnie tak wcześnie nigdy jeszcze nie dzwonił...

Zerknąwszy jednak na ekran swojego smartfona, uśmiechnęła się.

- To David! – krzyknęła ze szczęścia i szybko odebrała.

A ja mogłam spokojnie zabrać się do jedzenia śniadania. Było naprawdę dobre. A już myślałam, że nie potrafi gotować. Możliwe, że David, jej chłopak, ją tego nauczył. Katy poznała Davida na kółku matematycznym w II klasie gimnazjum. Uczestniczyli razem na zajęciach, pomagali sobie nawzajem az w końcu zbliżyli się do siebie i do dziś tworzą razem idealna parę. Dzięki temu kółku potrafiła mi wytłumaczyć zadania z matematyki, ponieważ ten przedmiot to nie moja broszka. Nigdy i przenigdy nie będę lubiała tego przedmiotu. Zdarzało się, że kiedy David przebywał u nas , tez mi tłumaczył matmę. W ten sposób staliśmy się dobrymi przyjaciółmi.

Zerknęłam na zegarek w kuchni. Pokazywał wpół do ósmej. Nie spiesząc się wypiłam całą herbatę i skończyłam jeść śniadanie. Przed wyjściem zrobiłam sobie kawę, usiadłam na kanapie i zaczęłam przeglądać czasopisma. Nie było w nim nic interesującego oprócz informacji o przyjeździe do Los Angeles – Linkin Park. Uśmiechnęłam się pod nosem. A to już jutro! Koncert już tuż, tuż!

Ba! A ja nadal nie mam biletu. Szybko wypiłam kawę, wstawiłam kubek do zlewozmywaka i zaczęłam ubierać czarne trampki, gdy przed sobą zobaczyłam uśmiechniętą Katy.

- Co u niego? – spytałam

- W porządku. Zamierzamy się spotkać w Santa Monica, a potem przyjdziemy tutaj i zrobimy kino domowe. Dołączysz się? – spytała mnie z iskrami w oczach.

- Pewnie. Dobra ja musze lecieć. – wzięłam torebkę i już stałam przy drzwiach, gdy nagle poczułam jak Katy mnie przytula.

- Udanych zakupów – powiedziała i uśmiechnęła się ciepło.

In Between - Między kłamstwem a prawdąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz