Rozdział 4

208 15 0
                                    

Nie wiedziałam jak długo spałam. Godzinę? Dwie? Może trzy? Czas nie miał dla mnie znaczenia. Cały czas myślałam o tych biletach na koncert. Może ktoś je kupił i postanowił je sprzedać drożej? Nie, wykluczone. Zaczęłam myśleć dalej. Pustka w głowie. Rozpłakałam się ponownie. Spojrzałam na plakaty wiszące na ścianach. Jestem uzależniona od nich. Za każdym razem, gdy widzę w kiosku jakąkolwiek gazetę z dołączonym plakatem LP kupuje ją od razu. Plakaty kolekcjonowałam i wieszałam, a gazety od razu szły na śmietnik. Wiem, marnotrawstwo pieniędzy. No ale cóż, nic na to nie poradzę. Spojrzałam na zegarek: 1630. Ledwo wypełzłam z łóżka i skierowałam kroki do łazienki. Spojrzałam w lustro. Oczy miałam opuchnięte i czerwone od płaczu. Obmyłam szybko twarz zimna wodą i poszłam przygotować obiad. Nie chciało mi się nic wymyślonego robić, wiec zrobiłam sobie bułki z szynką, serem, sałatą, pomidorem i jajkiem. Nie obchodziło mnie, ile to miało kalorii. Jem co chcę i ile chcę. Usiadłam wygodnie na kanapie i jedząc jednocześnie przełączałam kanały w telewizji. Nic ciekawego. Po skończonym posiłku zrobiłam sobie zielona herbatę. Usiadłam z powrotem na kanapę, opatulając się ciepłym kocem. Byłam tak zmęczona, że się położyłam. Gdy zobaczyłam reklamę wspominającą o jutrzejszym koncercie, ponownie się rozpłakałam. I zasnęłam.

- Wszystko ok? – wyrwał mnie ze snu znajomy głos.

Zobaczyłam przed sobą wpatrującą we mnie Katy, kucającą przy kanapie.

- Nie – odpowiedziała. – Jak było na plaży z Davidem?

- Cudownie. Woda taka ciepła. I w ogóle spędziliśmy wspólnie tyle czasu. Od rana do wieczora. – uśmiechnęła się po czym spytała:

- Coś się stało? Masz czerwone oczy. Płakałaś? – przyłożyła jednocześnie rękę na moje czoło.

- Nie... Znaczy... Tak, płakałam – wyjąkałam – Czy ty wiesz, że nigdzie nie ma biletów? Rozeszły się jak świeże bułki z piekarnika! Latałam jak głupia po galerii i nigdzie ich nie ma! Byłam tak załamana, że o mało nie wpadłam pod samochód! – krzyczałam, płacząc i trzymając twarz w dłoniach.

- Oh, skarbie... - wydyszała – Tak mi przykro... Nie wiem co powiedzieć... - mówiła cicho włażąc pod kocyk. Położyła się obok mnie, przytulając i głaszcząc po głowie.

- Naprawdę bardzo mi przykro...

- Jest to też moja wina! Trzeba było je kupić wcześniej. Miesiąc, tydzień przed ich przyjazdem! A oni są już jutro! Jutro! – krzyczałam przez łzy, przytulając się jeszcze bardziej do niej.

Leżałyśmy tak przez jakieś trzydzieści minut. Po czym wstałam. Zanim Katy zdążyła coś powiedzieć, przerwałam jej.

- Idę spać... - powiedziałam, biorąc kocyk i poszłam ciężkim krokiem do pokoju, zostawiając ją samą w salonie.

Zamknęłam za sobą drzwi i poszłam do łóżka nie przebierając się w piżamę. Zanim zasnęłam, myślałam o biletach oraz wymyślałam plan jak dostać się na ich koncert.

Nareszcie! Czwarty rozdział mam już za sobą!

Kto za mną tęsknił? "podnosi rączkę do góry" JA! :3

Czy tylko ja chcę, żeby w następnych rozdziałach pojawił się nasz kochany Chester i reszta zespołu? :)

A w następnym rozdziale... Sami się przekonacie! ;) :) :3

Do następnego! :* :* :*

In Between - Między kłamstwem a prawdąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz