17

3.8K 284 214
                                    

Sophie P.O.V

Całe pomieszczenie wydawało się być bardzo ponure i ciemne. Jedynym źródłem światła było niewielkie okno z widokiem na pustą drogę. Było to chyba jedyne okno w całym budynku. Przyglądałam się małym światełkom, które ozdabiały bezchmurne niebo, a po mojej głowie cały czas chodziło jedno zdanie. Zależy mi na tobie. Co to dokładnie miało oznaczać? Sama nie wiem. Co jeżeli Springtrap wcale nie chciał tego mówić? Co jeżeli jego słowa nie były szczere, a ja nie potrzebnie robię sobie nadzieję? Uwielbiam go i traktuje jako przyjaciela, ale nie wieżę w przyjaźń damsko-męską, a w miłość tym bardziej. Ale co jeżeli się zakochałam... Nie. Ja się nie zakochuje.

Z myśli wyrwał mnie upadający wazon. Szkoło z którego był wykonany, rozbiło się robiąc przy tym okropny hałas. Wstałam na równe nogi, po czym szybko podbiegłam do jednego z stolików, gdzie powinien stać wazon.

- Dziwne - Pomyślałam. Wazony same z siebie nie spadają, zresztą żadna rzecz sama z siebie nie spada na podłogę. Przeciąg od razu mogłam wykluczyć. Nie sądze żeby to małe okno, które nie było otwierane od wieków, mogło wpuścić do pomieszczenia taki wiatr.

Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Pierwsze o kim  pomyślałam o to Springtrapie, ale w bibliotece byłam sama, a jedyne drzwi wejściowe znajdowały się przede mną, więc robot nie miał jak się dostać do biblioteki. Chciałam się ruszyć, ale strach sparaliżował całe moje ciało, przez co nawet najmniejsze drgnięcie było niemożliwe. Gdy tylko usłyszałam słodziutki śmiech, momentalnie odetchnęłam z ulgą. Odwróciłam się, a piątka dzieci stojąca przede mną uśmiechała się wesoło.

- Sophie! - Krzyknęła Lilly, jednocześnie podbiegając do mnie i mnie przytulając. Tak właśnie przytulałam ducha, albo martwe dziecko. Tak czy siak, obydwa te stwierdzenia brzmiały przerażająco.

- Wybacz jeżeli cię wystraszyliśmy, ale no wiesz, nie lubimy tak wprost składać odwiedzin - Odrzekł Danny uśmiechając się do mnie, ale mam wrażenie, że uśmiech był wymuszony. Tak jakby coś go przygnębiało. Ale co może zamartwiać martwe dziecko?

- Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzamy - Max posłał mi pytając spojrzenie, a ja pokiwałam przecząco głową.

- To dobrze - Dodał Chris - Co czytasz? - Zapytał wskazując palcem książkę, leżącą na podłodze.

- Zwykłe romansidło - Zaśmiałam się.

- Did i mention i love you - Przerwała mi Lilly. Dziewczynka wzięła do ręki książkę i dokładnie jej się przyjrzała - Kiedy jeszcze żyłam czytałam wiele książek o miłości - Wyznała, a ja się zdziwiłam. Dziewczynka wyglądała mi na bardzo młodą, dlatego lekko zszokowało mnie to, że interesowały ją książki.

- Ile masz lat? - Zapytałam prosto z mostu.

- A na ile ci wyglądam? - Zachichotała, odkładając książkę.

- Na dziesięć, albo jedenaście.

- Mam czternaście - Otworzyłam szerzej oczy z zdumienia. Lilly wyglądała jak lalka. Śnieżnobiała, dziecięca twarz i krótkie włosy związane w kucyki w ogóle nie wskazywały na to, że dziewczyna może mieć tyle lat.

- Ile miałaś, jak no wiesz - Nie dokończyłam, ale blondynka skapnęła się o co chodzi.

- Tyle samo. Jako już nieżywa istota, nie starzeję się - Westchnęła, chociaż słowa "nieżywa istota" w ogóle nie robiły na niej wrażenia. Tak jakby już się przyzwyczaiła do tego, że jest martwa - Max ma trzynaście, Chris czternaście, a mój brat Danny piętnaście - Dodała, po czym skierowała wzrok na najmniejszego chłopca, który nie zwracał na nas uwagi i szwendał się między regałami z książkami - Golden jest najmłodszy. Nie wiem ile dokładnie ma lat, ale obstawiam jedenaście.

Piękna I Bestia - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz