Sophie P.O.V
Stałam jak słup soli i wpatrywałam się w dwa światełka. Śmiech, który słyszałam do tej pory, bardzo szybko przerodził się w wesoły śpiew. Skrywał się w ciemnych zakamarkach naszego domu, on... Nasz morderca. Głosy te przypominały mi szepty małych dzieci.
- Halo? - Zapytałam, a bardziej krzyknęłam, lecz nikt mi nie odpowiedział. Przetarłam oczy w nadziei, że coś mi się po prostu przewidziało... Ale niestety to co znajdowało się w ciemnym pokoju, nadal tam było.
Wzięłam głęboki wdech i przesunęłam się do przodu o jeden krok. Postanowiłam jak najszybciej sprawdzić co znajduje się w Part&Service. Kiedy znalazłam się dosłownie parę kroków od pokoju, drzwi się zamknęły. Chwyciłam za klamkę i z całej siły za nią pociągnęłam. Myślałam, że metalowe wrota nie pozwolą mi wejść do środka, jednak się pomyliłam. Otworzyłam pomieszczenie, w którym trochę się rozjaśniło. Niestety nic w nim nie znalazłam. Mogłam się tego spodziewać. Jedyne co znajdowało się w pokoju, to krew i martwe szczury. Oparłam się o brudną ścianę, po czym zsunęłam się do pozycji siedzącej. Przyciągnęłam kolana do podbródka, oplatając nogi rękoma. Czułam, że coś w tym pokoju musi się znajdować, po prostu byłam tego pewna. Coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że musiało się tutaj zdarzyć coś bardzo nie dobrego.
Przełknęłam głośno ślinę i gdy już miałam wstawać, zauważyłam, że na końcu pokoju znajduję się skrawek papieru. Gdy podeszłam bliżej, okazało się, że jest to wycinek z gazety. Gazeta wyglądała na bardzo starą, nie tylko dlatego, że była zniszczona, lecz była w czarno - białych barwach. Przedstawiała ona cztery wesołe animatrony stojące na scenie. Na samej górze widniał napis Freddy Family Dinner, obok został umieszczony adres. Wyszłam szybko z pomieszczenia i skierowałam się w stronę wyjścia. Kiedy miałam już opuszczać to miejsce, odwróciłam się i ostatni raz spojrzałam na opuszczoną pizzerię, po czym uśmiechnęłam się sama do siebie. Gdy wyszłam na zewnątrz, od razu powiało chłodem. Było mi zimno, ale postanowiłam nie wracać się po kurtkę. Nie miałam na to czasu, chciałam jak najszybciej dostać się do jadalni.
Droga nie była łatwa, ani krótka, do tego nie znałam tej części miasta, więc często skręcałam nie w te uliczki co trzeba, przez co moja wędrówka trwała w nieskończoność. Kiedy już dotarłam na miejsce, zamurowało mnie. Duży budynek, lecz nie większy do tamtego, znajdował się na przeciwko cmentarza. Teraz nie dziwie się, że placówka padła skoro znajdowała się w takim miejscu. Nie pewnie podeszłam bliżej, jednak tym razem drzwi były zamknięte, a to oznaczało, że tak łatwo do środka się nie dostanę. Zdesperowana wzięłam średniej wielkości kamień i wybiłam nim okno. Przez chwilę zawahałam się czy aby na pewno robię dobrze, ale od razu sobie przypomniałam, że nie ma tu ani jednej żywej duszy. Weszłam jakoś do środka, lecz nie obyło się bez uszkodzenia mojej nogi. Niestety nie zauważyłam szkła, które otarło się o moje kolano. Nie zwracając większej uwagi na ranę, rozejrzałam się po pokoju, w którym obecnie się znajdowałam. Wszystkie te lokacje charakteryzowała jednak rzecz, a dokładnie zniszczone i stare rysunki na ścianach przedstawiające jakąś historię, tylko jeszcze nie wiedziałam jaką. Rozejrzałam się po kuchni, ale nie znalazłam nic ciekawego oprócz kilku metalowych części porozrzucanych na podłodze. Kiedy wyszłam z kuchni, znalazłam się w małym korytarzu, który prowadził do głównej sali. Pobiegłam na wprost siebie i wtedy ujrzałam kolorową salę zapełnioną stołami, krzesłami, balonami i innymi tego typu rzeczami. W lewym rogu stała piracka zatoczka na które było napisane Sorry out of order. Zajrzałam do środka, jednak oprócz kilku rysunków i zadrapań na ścianach nic tam nie było. Na kolorowej scenie również nic nie znalazłam. Mimo wszystko bardzo zaniepokoiły mnie metalowe części rozrzucone po całej lokacji. Nie było ich dużo, ale sprawiały one, że klimat w całej jadalni stawał się bardzo mroczny. Wszystko wyglądało tak, jakby ktoś tu wszedł i rozmontował na części roboty, co było raczej nie możliwe... Prawda?
Usiałam na scenie, po czym westchnęłam. Nie sądziłam, że takie miejsce mogło kiedykolwiek powstać i to jeszcze w moim mieście. Z jednej strony byłam zdziwiona, a z drugiej zaniepokojona. Nagle sobie coś przypomniałam. Podobne części widziałam tylko w jednym miejscu, a dokładnie w Fazbear Fright. Czy to możliwe, aby dom strachów powstał na podstawie tego co się tutaj zdarzyło tak samo jak Springtrap... Nie to ostatnie wykluczam, jednak powstanie tego domu mogło wiązać się z tym miejscem. Te lokacje są tak podobne, poza tym skąd części animatroników z Freddy Family Dinner w Fazbear Fright? Może Mike był właścicielem tej jadalni tak samo jak pizzerii.
Złapałam się za głowę, by uspokoić myśli. Za dużo informacji jak na jeden dzień. Mimo wszystko nie zamierzałam jeszcze stąd iść, bo wiem, że nie zwiedziłam wszystkiego. Wstałam na równe nogi, po czym skierowałam się w stronę pokoju, który znajdował się na przeciwko sceny. Otworzyłam drzwi i zapaliłam światło, ale niestety żarówka była już dawno przepalona. Włączyłam latarkę w telefonie i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Zauważyłam dziwnego szkieleta stojącego obok zakurzonych głów robotów.
Podeszłam do jednej z półek i wzięłam do ręki głowę królika, który jak się okazało nazywał się Bonnie. Fioletowy robot uśmiechał się do mnie. Sama nie wiem dlaczego, ale również się uśmiechnęłam, po czym odłożyłam go na miejsce. Wyszłam z pokoju i przejechałam opuszkami palców po chropowatej ścianie. Zrobiło mi się żal, że takie miejsce zostało porzucone tyle lat temu i nikt przez ten czas nie chciał zainwestować w nie ponownie. No cóż, możliwe, że odpowiedzialny za to był cmentarz, przy którym jadalnia się znajdowała, albo zła reputacja. Tak czy inaczej nie miałam zamiaru dłużej tutaj siedzieć. Czułam, że im więcej dowiaduje się o przeszłości tego miejsca, tym bardziej mam wrażenie, że nie powinno mnie tutaj być. Gdy już miałam wychodzić poczułam lekki wiatr, co było dziwne, ponieważ byłam w pomieszczeniu. Spuściłam wzrok i wtedy zobaczyłam coś strasznego. Pod moimi nogami znajdowała się czarno - biała gazeta, w której tłustym drukiem było napisane Zabójstwo piątki dzieci zostało potwierdzone.Niestety, podczas ostatnich poszukiwań, zostały odnalezione martwe ciała w kostiumach animatroników. Jest to pierwszy taki przypadek. Policja nadal szuka osoby, która jest odpowiedzialna za tą tragedię, a Freddy Family Dinner zostaje zamknięte.
Ścisnęłam mocno gazetę w dłoniach, a z moich oczu poleciały łzy. Pamiętam bardzo dobrze, że to w Freddy Fazbear's Pizza było zabójstwo, jednak teraz okazuje się, że musiał być to jakiś błąd w druku. Myślałam, że z tym morderstwem nie pisali poważnie, jednak się myliłam. Otarłam łzy, po czym wyszłam z jadalni. Ręce nadal mi się trzęsły, a głowa była przepełniona masą pytań.
Chciałam wrócić do domu, jednak był by to najgłupszy pomysł na świecie, więc postanowiłam iść do Springtrapa. Czułam, że tylko on mnie zrozumie, że tylko on będzie wiedział co w tej sprawie zrobić, bo skoro doszłam już tak daleko, to nie mam zamiaru przestać. Odnajdę odpowiedzi na wszystkie pytania i dowiem się kto jest odpowiedzialny za zabójstwo.
CZYTASZ
Piękna I Bestia - ZAKOŃCZONE
RomanceLudzie twierdzą, że miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje, ale czy miłość w ogóle istnieje? Jak to jest, kiedy na twojej drodze pojawia się osoba z którą masz tyle wspólnego, a jednocześnie jesteście z dwóch różnych światów? Niestety musiałam...