Rozdział 11

53 9 0
                                    


Nie miałam pojęcia ile spałam ale z pewnością dłużej niż powinnam. Miałam dziwny sen. Widziałam ten wieczór kiedy rozmawiałam z Crosshirem. Był tak piękny jak go zapamiętałam ale jedno mi nie pasowało. Lecz za nim zdążyłam wywnioskować co, przebudziłam się.

Powoli otworzyłam oczy. Zamarłam. Naprzeciwko mnie, jakiś kilka metrów stał nie kto inny jak Lok Dawn i przyglądał mi się. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czułam się dziwnie. Zmieniłam pozycje i oświeciło mnie. Obręcze zniknęły. Gwałtownie wstałam a na moich dłoniach pojawiła się jasnoniebieska otoczka. Tylko ,że w miejscu gdzię stał Lok Dawn stał Crosshairs.

-Crosshairs ? - Zapytałam z niedowierzaniem.

-Katarino musimy uciekać. Autoboty już czekają szybko ! - Powiedział pośpiesznie po czym ruszył w stronę drzwi.

-Poczekaj. - Powiedziałam idą za nim. - Jak mnie znaleźliście wysłałam wam tylko współżędne Raczeda.

-Powiedział nam ,że Lok Dawn cię zabrał i to ,że nastąpiło pierwsze stadium. - Te słowa mnie trochę zawstydziły. Postanowiłam pokazać mu ,że myli się jeżeli myśle ,że czuje coś do tego śmiecia.

-Crosshair, poczekaj. - Na te słowa się zatrzyłam i odwrócił w moją stronę.

-Nie mamy wiele czasu, powiesz mi po drodze. - Oznajmił odwracająć się ale hwyciłam go za rękę i odwróciłam w swoją stronę.

-To nie jest wiadomość którą przekazuję się po drodze. Posłuchaj. - Patrzyliśmy sobie w oczy. Zbliżam się do niego. Czułam zakłopotanie lecz on wręcz przeciwnie. Nasze usta znajdowały się centymetr od siebie. Nie wiedziałam czy powinna. Pocałowałam go. Ku mojemu zdziwieniu smakował metalem i pachniał olejem. Wyczułam ,że coś jest nie tak.

Wtedy coś się zaczęło dziać. Crosshair zmienił się w Lok Dawna. Boże co ja zrobiłam ? - Krzyczałam w głowie. Jego oczy się zamgliły, ja również przed oczami miałam lekką mgłe. Poczułam jego umysł i jego ciało. To było dziwne.

Fala energi objęła moje ciało. Potem nagle jakby cała moc ze mnie uleciała. Czułam w głowie obecność innej osoby. Szamotałam się na wszystkie strony. Wydawało mi się ,że zaraz pęknie mi głowa.

Lecz w pewnej chwili poczułam jakby wszystko zwolniło. Nic mnie nie bolało, nic nie wydawało się dziwne ani podejrzane. Teraz liczyłam się tylko ja i Lok Dawn ?

Obudziłam się w dość nie typowej sytuacji. O ile możnaby tą sytuacje nazwać dziwną biorąc pod uwagę moje dotychczasowe przeżycia.

Leżałam na stole najprawdopodobniej tym na którym leżałam gdy Raczed próbował mnie przebudzić. Nie mogłam a może raczej nie chciałam się ruszyć. Czułam ,że powinnam leżeć.

-Katarin,- imie jej zostanie zapamiętane jako ludzka kobieta która miała zaszczyt zostania członkiem naszej rasy. - Odezwał się znajomy głos.

-Nie zbliżaj się do mnie. - Powiedziałam mimo ,że druga część mnie pragnęła znaleść się blisko niego. - Autoboty mnie znajdą ,a jak znajdą mnie to znajdą i ciebie a wtedy cię zabiją. Wiesz o tym.

-Autoboty ?- Zaśmiał się. - Oni cię zostawili. Nie widzisz tego ? Gdyby chcieli cię znaleźć już dawno by cię znaleźli. - Oznajmił zbliżają się do mnie.

-Kłamiesz ! Oni mnie szukają. - Powiedziałam ale zaczęłam wątpieć we własne słowa.

-Czyżby ? To dlaczego jesteś teraz tutaj ? - Położył mi dłoń na policzku. - Ze mną ? Nie zauważyłaś ,że oni wciąż traktują cię jak dziecko ? Nie ufają ci ,mają przed tobą sekrety. Teraz też kłamie ? - Zapytał a ja odpowiedziałam milczeniem. - Tak myślałem. Zabrał dłoń.

-I tak nie rozumiem jednej rzeczy. Skoro jestem jedną z was. To dlaczego te wszystkie stadia tak dziwnie na mnie działają ? - Z mojego punktu widzenia było to bardzo sęsowne pytanie.

-Tego chce się właśnie dowiedzieć. Musze zajrzeć do twojego środka i do głowy. Spokojnie uśpie cię. - Oznajmił i odrazu poczułam zaniepokojenie.

-A nie da się inaczej ? - Zapytałam zaniepokojona i spostrzegłam obok siebie stół z różnymi przyżądami.

-Jakby ci to wytłumaczyć. Nie da się zrobić operacji żołądka bez rozcięcia brzuch. Więc zaczynamy. Połuż się wygodnie. - Powiedział podchodząc od strony mojej głowy w zakładając mi na twarz dziwną maske. - Nic nie mów. - Podszedł do jakiejś maszyny i wpuścił gaz. Chwilę później wszystko się rozmazało aż nie widziałam już nic.

Zamiast ciemność zobaczyłam siebie. Tylko nie swoimi oczami tylko Lok Dawna. Widziałam to co on. Boże ! - krzyczałam w duchu. Jestem w jego głowe ! Nie miałam pojęcia czy to czuje czy nie ale co miałam zrobić ?Obserwowałam co robił z moim ciałem.

Chwycił coś co wyglądało na przecinak. Wystraszyłam się trochę. Rością mi klatkę piersiową i moim oczom ukazał się moja iska. Chyba tak oni nazywają te święcące coś co znajduję się w klatce.

Z mojej klatki wydobywało się jasne światło. Moja iskra emenowała energią. Poczułam zaskoczenie i zaniepokojenie Lok Dawna. Wzią do ręki jakieś kable i prubując podłączyć je do mojej iskry został odepchnięty przez fale energi. Poczułam ,że moja klatka sama z siebie się zasklepiła. Może zbyt często ostatnio używam tego słowa ale to było poważnie niesamowite.

Nagle rozległ się komunikat.

-Obce formy życia na statku.

Autoboty - Powyślałam w pierwszej chwili.

-Ile ? - Zapytał Lok Dawn.

-Jednen z więźniów uciekł z celi zaraz go złapiemy. - Oz oznajmił Robot który przechodził obok pomieszczenia. W tej chwili zrobiło mi się smutno. Czyli jednak mnie nie szukają. Może Lok Dawn miał racje mówiąc ,że wszyscy mają mnie dość. W końcu kto by chciał niańczyć kogoś o takim charakterze ?

Wokół zrobiło się ciemno. Przynajmiej tak mi się wydawało. Czas się jakby zatrzymał a ja popadłam w głęboki sen.

Żywa Energia Cz.2 W pogoni za przeznaczeniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz