4

1.1K 59 7
                                    

Nie ukrywam, że trochę się zdziwiłam, bo po tamtym niekorzystnym zdjęciu sądziłam, że nie pozostaje mi nic innego, niż spisanie Zack'a na straty.  Nie zwlekając odtworzyłam wysłanego przez niego snapa, a tam ujrzałam jego, trzymającego kubek z herbatą i szczerze uśmiechającego się.

Skąd wiem, że to jego szczery uśmiech? Wcale nie wpatruje się w niego z ostatniej ławki na każdej geografii.

Słodko - podpisał wysłanego snapa.

-Napisz do niego - usłyszałam głos mojej siostry. Nawet nie zauważyłam kiedy skończyła malować swoje paznokcie i usiadła obok mnie, wpatrując się w ekran mojego Iphone'a.

-Co? Nie. Będzie, że się narzucam, czy coś. - powiedziałam tak jak myślałam.

-Lindsay Collins, albo napiszesz do niego, albo sama to zrobię. - wiedziała, jak bardzo nienawidzę, gdy ktoś mówi moje pełne imię i nazwisko.

-W sumie, niech stracę. Tylko co ja mam mu niby napisać? Hej, jestem Lindsay, ta z tegorocznej 1B, ale pewnie mnie kojarzysz, bo patrzę się na ciebie, za każdym razem, kiedy tylko nadarzy się okazja. Wcale nie wiem ile masz włosów na głowie i jaki masz numer pesel. - powiedziałam szybko do siostry przewracając oczami.

-Nie no napisz coś w stylu... - w tym momencie do July zadzwonił  jej eks, przynajmniej tak myślę, bo zawsze gdy z nim rozmawia, to robi się nienaturalnie czerwona ze złości i wrzeszczy do komórki różne wyzwiska.

Nie patrząc już na July, która właśnie wyszła na balkon, aby się kłócić, postanowiłam, że napiszę do niego coś bardziej hmm... zwykłego? Weszłam na Fb, był aktywny.

Idealnie.

Lindsay Collins

Hej Zack, jak lecą ci wakacje?

Chyba jestem mistrzynią wiochy 2016

Po krótkim czasie uzyskałam odpowiedź

Zack Ferris

Cześć Linds, właśnie o tobie myślałem :)

Zrobiło mi się mega miło. Nawet nie wiem kiedy ten czas szybko zleciał i musiałyśmy zbierać się na kolacje. Mega dobrze nam się pisało. Zack jest naprawdę chłopakiem moich marzeń. 

Linds znasz go jeden dzień, ogarnij się.

Byłam w totalnym szoku, że mamy tak dużo ze sobą wspólnego, ulubione piosenki, zespoły, filmy, zainteresowania. Dowiedziałam się o nim też dużo rzeczy, np. co tydzień w środy i czwartki jeździ na treningi piłki nożnej.

-Lindsay, ty w ogóle słuchasz co ja do ciebie mówię? - zapytała podirytowana siostra

-Przepraszam, nie mogę się skupić. - powiedziałam zgodnie z prawdą - Napisałam do niego i naprawdę nie żałuję, twoja rada pierwszy raz się sprawdziła - dodałam.

-No dziękuję - zaśmiała się July

Po chwili do naszego stolika podszedł Jack G

-Pamiętajcie, ze dzisiaj 23 u nas - posłał nam wesołe spojrzenie, a my tylko skinęłyśmy głowami.

Po kolacji postanowiłyśmy wybrać się do pobliskiego sklepu, ze względu na kończące się zapasy jedzenia w pokoju. July poszła oczywiście w półki z alkoholem, Olivia jak zwykle po zapas drożdżówek, który dla normalnego człowieka starczyłby na conajmniej 20 lat. Ja z kolei kupiłam jakieś 9 paczek żelków.

Po powrocie do pokoju spędziłyśmy czas na oglądaniu jakichś durnych seriali. Gdy opiekun sprawdził już obecność w pokojach, July poszła się przebrać w jakieś mega obcisłe ciuchy. Nie mam pojęcia po co ona się tak stroi. Zresztą nie ważne. Po wyjściu z pokoju na korytarzu panował całkowity mrok. Starałyśmy się narobić jak najmniej hałasu. Gdy już zeszłyśmy po schodach i byłyśmy prawie na miejscu, oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie potknęła się o własne nogi i nie runęła z hukiem na podłogę.

-Kurwa Lindsay - powiedziała July i pomimo tego, że było ciemno, mogłabym przysiądz, że gdyby moja siostra umiała zabijać wzrokiem, właśnie leżałabym martwa.

Podniosłam się i automatycznie światła na korytarzu zapaliły się i wtedy moja intuicja podpowiedziała mi, żeby biec przed siebie. Wiedziałam, że jeśli ktoś nas zobaczy będziemy miały problem. I kiedy wydawałoby się, że opiekun nas przyłapie, nagle drzwi od jakiegoś pokoju otworzyły się i ktoś złapał mnie za ramię, wciągając tym samym do środka. Odruchowo chwyciłam za rękę biegnącą obok mnie Olivię. Znalazłyśmy się w jakimś pomieszczeniu. Musiało minąć trochę czasu zanim mój mózg zajażył, że naszym wybawcą jest Jack Johnson.

-Hej - mówi po chwili milczenia i przytula mnie, co sprawia, że jestem w jeszcze większym szoku, niż byłam przed chwilą, jednak po chwili odwzajemniam uścisk -Mieliśmy już po was iść. Chodźcie już wszyscy czekamy -mówi odrywając się ode mnie.

-Hej - witamy się z Olivią wchodząc do pokoju, w którym znajdują się już wszyscy chłopcy.

"Tłum" zebranych nam odpowiada, jednak po chwili ktoś się wyłamuje.

-Chwila, gdzie jest July? - pyta Cameron

Zamarłam. Naprawdę nie miałam pojęcia, gdzie ona jest. 

Brawo Lindsay, właśnie zgubiłaś siostrę.

Na szczęście Olivia odpowiada za mnie, najwyraźniej widząc moje zakłopotanie. 

-Właściwie to my nie wiemy, Linds wywaliła się na korytarzu i gdyby nie to, że Jack wciągnął nas tutaj, prawdopodobnie opiekun by nas przyłapał.

Poczułam się strasznie głupio. Miałam poczucie winy, zresztą to wszystko przeze mnie. Nie wybaczę sobie, jeśli July nie zdążyła uciec.

-Może pójdziemy jej poszukać? - wypaliłam

-Po co? - odpowiada z kpiną  w głosie Nash - mamy wystarczająco dużo plastiku-mówiąc to wskazał na stolik, na którym stało kilka butelek Coca Coli, Sprite'a i innych.

Na naszych twarzach pojawił się uśmiech. Naprawdę trochę poprawił mi tym humor.

-Komuś tak w ogóle przeszkadza to, że jej tutaj nie ma? - zapytał rozbawiony Matt.

-Dobra, gramy już, czy będziemy dalej gadać? - powiedział Luke po którym widać było, że nie był zbytnio zadowolony, z faktu, że nie ma z nami July.

-Dobra, kręć Jack - powiedział Cameron

Johnson zakręcił butelką, a ja zaczęłam się modlić, aby tylko nie wypadło na mnie. 

Perfect holidays / Old MagconOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz