Gdy Nash wrócił ze swojej "randki", na której podobno było świetnie, wybraliśmy się do wesołego miasteczka, które właśnie zagościło w Miami.
-Dawaj na to - powiedział Nash do mnie, wskazując ogromną kolejkę górską.
-Okej - wzruszyłam ramionami.
-Ooo Nash, ale żeś się wkopał - zaśmiał się Johnson.
-Stary, myślałem, że ona zrezygnuje - odpowiedział przerażony, na co się zaśmiałam.
Mam nadzieję, że nie wyrzyga się na mnie.
Siedzieliśmy w wagoniku, który z sekundy na sekundę jechał szybciej. Nash darł się z przerażenia, a ja w tym czasie nie mogłam opanować śmiechu z jego osoby.
Gdy tylko zeszliśmy z kolejki chłopak poszedł z pomocą Mendesa wyrzygać się w krzaki. Ja natomiast poszłam z resztą w stronę innych atrakcji.
-Linds idziemy na to? - zapytał Jack z iskierkami w oczach.
-O nie, złe wspomnienia z dzieciństwa - wymigałam się.
Nienawidziłam tych szybko obracających się wokół własnej osi karuzel.
Kiedyś spadł mi z niej Iphone i musialam przez 8 miesięcy nosić ze sobą cegłę dopóki rodzice nie kupili mi nowego telefonu.Katorga 21 wieku - brak telefonu.
-To idę z Gilinskym i Hemmingsem - oświadczył Jack.
Ja, Cameron i Matt udaliśmy się, żeby kupić bilety na coś w stylu London Eye.
Staliśmy dosyć długo w kolejce, więc ze znudzenia przeglądałam instagrama.-Lindsay, hej! - przywitał się nagle Justin, wyłaniając z tłumu innych ludzi.
-Jejku, co ty tu robisz - przytuliłam się do chłopaka, zaskoczona jego obecnością.
Myślałam, że już śmiertelnie się na mnie obraził przez to, że ciągle się na niego wydzieram.
-Przyszedłem z kolegą, tak jak ty zresztą - uśmiechnął się pogodnie - Justin - wyciągnął rękę do Camerona.
-Z chłopakiem - poprawił go Dallas - Cameron - uścisnęli sobie dłonie.
-Matt - przywitał się Espinosa.
-To co, jakoś później się zgadamy, trzymaj się Linds - pożegnał się Jus i odszedł z jakimś innym dosyć interesującym z wyglądu chłopakiem.
W końcu nadeszła nasza kolej na młyn.
Siedzieliśmy razem, bo Matt wyrywał w tym czasie jakieś 2 brunetki.
Szaleje chłopak.
-Ale mega się ciesze, że tu jesteśmy- powiedziałam kładąc głowę na ramieniu Dallasa.
-Mhm - odparł tylko.
No to się wysiliłeś.
-Szkoda, że to już końcówka obozu - westchnęłam i spojrzałam w jego oczy.
Zobaczyłam w nich obojętność i powiem szczerze przeraziło mnie to. To było jak dostać z pięści w twarz.
Jako, że nie uzyskałam od niego żadnej odpowiedzi postanowiłam się do niego więcej nie odzywać.
Jednak kiedy czas na kole się kończył, nie wytrzymałam tak dłużej.
-Możesz mi do jasnej cholery powiedzieć o co ci chodzi?! - podniosłam głos, tak że czułam na sobie spojrzenia innych ludzi - Cameron! - dodałam, gdy zauważyłam że nic sobie z tego nie robi i sprawdza coś w swoim telefonie.
-Ale o co ma mi chodzić? - zapytał jak gdyby nigdy nic.
-No przecież widzę, że coś jest nie tak - odpowiedziałam.
-Wszystko jest jak dawniej, przestań się spinać Lindsay - przewrócił oczami i od niechcenia objął mnie ramieniem.
Gdy już schodziliśmy, zrzuciłam z siebie jego rękę i posłałam zalotne spojrzenie jednemu z pracowników wesołego miasteczka. Otrzymałam od niego to samo.
Widziałam że Dallasowi się to niepodobało, bo nerwowo zacisnął pięści, ale w koncu sam był sobie winien.
Szybko odszukałam Mendesa wzrokiem i ruszyłam prędkim krokiem w jego stronę, zostawiając Camerona samego.
-Ale się urządziłeś - westchnęłam patrząc na wciąż zielonego Nasha.
-Uważaj! - ostrzegł mnie Mendes odwracając Griera w drugą stronę, ze wzgledu na to, że zawartość żołądka znowu chciała opuścić jego ciało.
-Stary, a może ty w ciąży jesteś - oznajmił nasz geniusz Gilinsky.
Nobla temu panu.
Mimo wszystko zaczęliśmy się śmiać, chociaż niepowinniśmy.
Gilinsky to zdecydowanie osoba, która powie coś genialnego w najmniej odpowiednim momencie.
-Jack niech tylko wydobrzeję, to osobiście ci przywalę - spiorunował go wzrokiem Nash i ruszył w stronę naszego hotelu.
-Czekaj pomogę ci - oświadczył Mendes i pobiegł za nim.
-Dobra też lecimy, chłodniej się robi - powiedział Dallas i reszta za nim poszła.
Jak ja go nienawidzę.
-Świetnie, że pamiętacie, że ja tez tutaj jestem - burknęłam pod nosem kopiąc kamyk na drodze.
♡♡♡♡♡
Wesołych świąt kochani!💕💘💘
CZYTASZ
Perfect holidays / Old Magcon
FanfictionSiedemnastoletnia Lindsay pierwszy raz w życiu jedzie na obóz, na który namówiła ją jej siostra - July. Dziewczyna jest jej zupełnym przeciwieństwem. Czy ten obóz zmieni coś w życiu Lindsay? Czy dziewczynie uda się zawrzeć jakąś przyjaźń? A może wre...