6

1K 52 3
                                    

Siedziałam obok Matt'a i ciągle spoglądałam na July. Nie wiedziałam co mam zrobić. W końcu powinnam ją przeprosić, ale z drugiej strony boję się jej reakcji. Zresztą to nie jest pierwszy raz kiedy July jest na kogoś cholernie zła i nie pierwszy raz, jak chętnie zadźgałaby mnie kijem.
-Dobra, podejdę do niej, przecież muszę z nią porozmawiać. - oznajmiłam chłopakom, z którymi siedziałam przy stole.
-Nieee - powiedział Matt przeciągając ostatnią literę.
Wiem, że nie przepadał za nią, no ale jednak ona jest moją siostrą.
Wstałam i podeszłam pewnym krokiem do July siedzącej razem z Olivią. Z każdym krokiem w jej stronę moja pewność siebie malała.
-July, ja wiem to moja wina, chciałam cię przeprosić, nawet nie ... - oczywiście jak to ona ma w zwyczaju nie pozwoliła mi dokończyć.
-Przepraszasz? - o dziwo wcale nie darła się na mnie, tak jak to miała w zwyczaju - super, tylko wiesz dzisiaj wracam do domu, przez ciebie. Wyrzucili mnie za tą akcję rozumiesz?! - dobra, jednak nic się nie zmieniło, po drugim słowie zaczęła się na mnie wydzierać.
July podniosła się i skierowała się w stronę drzwi.
-Żałuję, że cię na to namówiłam - wykrzyczała do mnie i wyszła.
Lindsay nie rycz, nie teraz.
I tak zaczęłam ryczeć. Nigdy nie kłóciłam się z siostrą na poważnie, a tymbardziej o taką błahostkę. Nie chodzi tu już nawet o to, że jest na mnie obrażona, bo to jej przejdzie. Boję się tego, jak będzie chciała się na mnie zemścić. Nie raz zresztą widziałam co robiła tym dziewczynom, które zabierały jej chłopaków, albo robiły coś co jej się zwyczajnie nie podobało. Boję się też tego, że będzie chciała zniechęcić Zack'a do mnie.

-Linds - usłyszałam za plecami męski głos i dopiero wtedy dotarło do mnie, że nie ruszyłam się z miejsca od kilku minut.
Odwróciłam się i przytuliłam do Cameron'a. Cała sala zaczęła nam bić brawa.
Dobra, od jutra nie wychodzę z pokoju.

Zaraz po tym wróciliśmy do Jack'ów. Nie miałam ochoty widzieć teraz mojej siostry. Oglądaliśmy jakiś dziwny film na laptopie Johnsona.
Nawet nie zorientowałam się, kiedy zasnęłam. Obudziłam się i od razu sięgnęłam po telefon Cameron'a, który znajdował się na szafce, aby sprawdzić godzinę. 19:37. Zabiję ich. Spałam jakieś 10 godzin i do tego nie obudzili mnie na zbiórkę. Z nudów zaczęłam próbować rozszyfrować kod telefonu Dallas'a, który był niezwykle skąplikowany: 12345.
Gdy włączył się ekran startowy zamarłam. Zobaczyłam moje zdjęcie na tapecie, które zrobil mi gdy staliśmy na zbiórce. Nie mogłam się sobie nadziwić, bo wyszłam naprawdę ładnie, patrząc na moje standardy.
Uśmiechnęłam się i włączyłam przednią kamerkę w aparacie, żeby skontrolować wygląd.
Moje oczy były przekrwione, a na policzkach znajdowały się resztki maskary, która spłynęła razem z łzami. Wstałam i poszłam do łazienki, żeby chociaż w najmniejszym stopniu przypominać człowieka. Gdy doprowadziłam się do porządku wyszłam z łazienki i wróciłam na początkowe miejsce. Zaraz po tym chłopcy wrócili do pokoju.
-Fajnie, że mnie obudziliście - powiedziałam i wykrzywiłam twarz w grymasie, ale chyba mi nie wyszło
-To był jego pomysł - Nash wskazał palcem na Cameron'a
-Nie masz czego żałować, żarcie nie było dobre - powiedział Luke - Tak, zjadłem za ciebie - posłał mi oczko
-Dlatego tak wyglądasz - powiedziałam pod nosem
-Co? - zapytał Luke
-Nie nic - uśmiechnęłam się
-Mam taki świetny pomysł. - powiedział Johnson i wstał z tego zachwytu - pójdziemy na kebsa!!
Wszyscy zaczęli się cieszyć jak nienormalni, a ja przypomniałam sobie, jak to w 1 klasie liceum poszłam z moją najlepszą przyjaciółką - Sam, na kebaba i później jak do mnie przyszła, przytrzymywałyśmy sobie wzajemnie włosy, gdy rzygałyśmy.
-Chyba sobie żartujecie, ja nie jem takich rzeczy - prychnęłam - nie ma szans - ruszyłam w stronę wyjścia.
-Zobaczymy. -powiedział Johnson.
-Jak sprawdzą obecność w pokojach to spotkajmy się obok boiska -powiedział Cameron
-Przyjdź z Olivią - dodał Matt, a ja wróciłam do naszego pokoju, w którym nie było już July. Odetchnęłam z ulgą, ale z drugiej strony dalej było mi przykro.
Po sprawdzeniu obecności w naszych pokojach wykradliśmy się na miasto przez balkon.
-Nie, ja po prostu w to nie wierzę - schowałam moją twarz w dłoniach, gdy zauważyłam, że Nash z Cameron'em jedzą już chyba trzeciego kebaba.
-Ty też musisz zjeść, pamiętaj, przegrałaś zakład - powiedział Jack.
Mogłam się nie zakładać o to, że Gilinsky przeliże się z jakąś dziewczyną, która stała obok sklepu.
-Dobra, ale to ostatni raz w życiu - uległam w końcu.
Potem poszliśmy się przejść w stronę morza. Czas minął nam naprawdę fajnie, ciągle śmialiśmy się i rozmawialiśmy na różne tematy. Udało mi się chociaż na chwilę zapomniec o July. Jedyne, co mnie niepokoiło, to to, że Luke od czasu, gdy July wróciła do domu, oddalił się od chłopaków.
Gdy dotarliśmy do morza słońce już całkowicie zaszło. Zaczęło się ściemniać. Dobra, nie oszukujmy się, było ciemno jak w dupie u Murzyna, mało tego wiatr strasznie wiał.
-Linds, ty się cała trzęsiesz - powiedział z troską w głosie Cameron, po czym zdjął swoją czarną bluzę i kazał mi ją ubrać.
Idiota, myśli, że mu ją oddam haha.
Nie marudziłam, bo było mi okropnie zimno, a do tego bluza była z Adidasa.
Wcale nie lubię markowych ciuchów, nie.
Droga powrotna okazała się być udręką. Nash wymyślił, że przez pobliski las szybciej wrócimy do pokojów. I co? Tak dokładnie, zgubiliśmy się, oprócz tego dalej było mi zimno.
-Tobie dalej jest zimno - powiedział Cameron, chwytając moją dłoń
Zaraz zejdę, on mnie trzyma za rękę.
-Nash, oddawaj tę bluzę - dodał po chwili
-Nie, nie trzeba, jest okej naprawdę - próbowałam się jakoś wymigać
-Co? Dlaczego ja?Gilinsky też ma bluzę - powiedział oburzony Nash.
-Bo to był twój durny pomysł, żeby wracać przez las - po tych słowach Cameron'a zostałam otulona czerwoną bluzą Nash'a
Tej też nie oddam.
Spojrzałam na wyświetlacz. Było po 1, a my dalej błądziliśmy po lesie i dalej nie mogliśmy złapać zasięgu.

Perfect holidays / Old MagconOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz