34

515 38 6
                                    

Oglądałam z Shawnem MTV, w pokoju, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Niechętnie wstałam z łóżka i podeszłam do urządzenia. Było to dla mnie trochę dziwne, bo kto normalny dzwoni o 3 w nocy?

Gdy zobaczyłam jednak nadawcę połączenia, nie zwlekając, zeszłam na parter domu i odebrałam.

-Cameron? - odezwałam się do urządzenia.

W tle słyszałam jakąś muzykę, więc bezproblemowo mogłam zgadnąć, że Dallas siedzi na jakiejś imprezie.

-Lindsay, moja kochana tak dawno cię nie słyszałem - usłyszałam i automatycznie wybuchnęłam śmiechem.

-Jesteś schlany w trzy dupy Cameron - przewróciłam oczami.

-Ale kochanie, to nie tak... Jack ma dziewczynę i poszliśmy to opić... rozumiesz, no chyba nie? - powiedział a ja otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia.

-Który Jack? - zapytałam.

-No ten, czekaj jak on miał... Gilinsky, a dziewczyna nazywa się chyba Mandy, Medi, Melody, nie wiem, nie pamiętam. - mówił, a ja płakałam ze śmiechu.

-Madison, debilu! Madison! - usłyszałam głos rozbawionego Gilinsky'iego w tle - Daj mi ten telefon - usłyszałam i po chwili rozmawiałam z nim samym. - Cześć Lindsay!

-Jack, masz teraz świetną okazję, żeby tłumaczyć się, czemu dowiaduję się jako ostatnia - powiedziałam z udawanym wyrzutem.

-Kocham cię Lindsay!! - usłyszałam w tle głos Camerona i walnęłam się ręką w twarz.

-Bo to wszystko wydarzyło się akurat dzisiaj - zaśmiał się - Wszystko opowiem ci jak się spotkamy, a teraz wybacz, ale idę ratować twojego chłopaka zanim zdąży wypić jeszcze więcej. - zaśmiał się.

-Cześć! - pożegnałam się i rozłączyłam.

Poszłam na górę do swojego pokoju. Rzuciłam telefon w kąt łóżka i wróciłam na swoje poprzednie miejsce, kładąc głowę na torsie Shawna.

Siedzieliśmy w ciszy, aż gala rozdania nagród MTV się rozpocznie. Pierwszą statuetkę zgarnął Drake, więc przybiliśmy sobie piątki, liczyliśmy na niego.

-Kto dzwonił? - zapytał Shawn.

-Nieźle nawalony już Cameron - uśmiechnęłam się gapiąc się namiętnie w ekran telewizora.

Między nami nastała długa cisza. Zaczęły zamykać mi się oczy i prawie zasnęłam, ale wtedy poczułam delikatną dłoń Shawna na mojej głowie. Zaczął bawić się moimi włosami. Nawijał je na palce i rozczesywał, co nie powiem, podobało mi się.

-Musi mu na tobie zależeć skoro myśli o tobie nawet, kiedy jest pijany - powiedział Shawn, a mnie skłoniło to do głębszych refleksji.

To co powiedział Mendes miało sens. W końcu człowiek ma najszczersze myśli własnie po alkoholu, a to że zadzwonił do mnie o 3 musi o czymś znaczyć. Uśmiechnęłam się pod nosem. Czułam się wspaniale, wiedząc, że ileś tam kilometrów stąd jest ktoś, kto mnie kocha, kto myśli o mnie w każdym momencie swojego życia i czeka na spotkanie ze mną. Jeszcze lepiej poczułam się, wiedząc, że za kilka dni zobaczę się z nim i będę mogła rzucić się w jego ramiona...


Perfect holidays / Old MagconOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz