MAZUREK POV.
- I jak wyglądam zajebiście czy zajebiście?- zapytałam, wychodząc z łazienki.
Miałam tyle tapety na twarzy, że gdyby ktoś mnie dotknął, moja twarz zostałaby w jego rękach. Byłam taka piękna!!
-Wyglądasz jak lalka- powiedziała Gosia zmęczonym głosem, podnosząc głowę z łóżka- ja uważam, że powinnaś pokazać mu swoją bardziej naturalną stronę. Pamiętasz, czytałyśmy, że zakocha się dziewczynie, która wygląda dobrze w czerwonych conversach białej koszulce i zwykłych jensach. On chce normalnej dziewczyny- krzyczała na mnie.
-Zamknij ryj. Rap Mon zakocha się w eleganckiej kobiecie- pogładziłam sukienkę- prawie się zgadza, czerwone buty są? Są- zgięłam nogę w kolanie, unosząc do góry zamszowe czerwone sandałki na wysokim obcasie- Białe? Białe- wskazałam na obcisłą sukienkę kończąca się przy kolanie.
Gosia już otwarła usta, żeby znowu złośliwie coś skomentować.
-Zamknij ryj- powiedziałam, ucinając naszą rozmowę- A ty Julka co uważasz?
-Co ?-oderwała wzrok od komórki, patrząc na mnie z wymalowanym wielkim znakiem zapytania na twarzy.
-Nie ważne -machnęłam na nią ręką.
-UUUu a żeś się odjebała- powiedziała Vanessa, wchodząc do pokoju z parującymi kubkami herbaty- no teraz to nawet ja bym cię brała.
-No i to rozumiem. Tak powinnyście reagować.
Gosia usiadła na łóżku i dalej mi się przyglądała, pijąc herbatę.
-Zluzuj trochę- powiedziałam, klepiąc ją po ramieniu. Wzięłam torebkę.
-Życzcie mi powodzenia- krzyknęłam, wymachując dodatkiem w powietrzu.
-Trzymamy kciuki -krzyknęły.
-Czekaj!- usłyszałam krzyk Gosi.
Obróciłam się, stojąc już przy drzwiach.
-Pamiętaj o tym..-zaczęła.
-Spokojnie powiem Rapiemu, że dasz radę zaspokoić Kookiśa- odpowiedziałam, kładąc rękę na jej ramieniu.
-Co ? Nie!- powiedziała, marszcząc brwi, zrzucając moja rękę z ramienia- chciałam powiedzieć, żebyś pamiętała, żeby nie robić nic głupiego.
- Przecież wiesz, że mam schizę na tym punkcie.
Ona jedynie kiwnęła głową. Tylko dziewczyny wiedziały, że mam pewien problem. Który mógł trochę przeszkadzać w relacjach damsko-męskich.
Zeszłam na dół gdzie czekała na mnie już taksówka. Uroczy martwił się. Ponoć taksówkarz wiedział gdzie jechać, wiec grzecznie wsiadła i przywitała m się z kierowcą. Później już tylko myślałam, o tym, co będziemy robić. Nie zdążyłam się nawet dobrze rozmarzyć, a taksówka już zapakowała. Wyszłam na zewnątrz. Okolica była jakoś dziwnie znana. Stałam przed tym samym hotelem, w którym ich poznałyśmy. Zmarszczyłam brwi. Nie wiedziałam, co ta parówa kombinowała, ale zaczęłam się trochę martwić.
Zobaczyłam tego dziwaka, stał pod hotelem w jakimś dziwnym czerwonym kapeluszu, przy krótkich spodniach i wysokich skarpetach. Ja rozumiałam brak poczucia stylu i te sprawy, ale wszystko ma swój umiar. Podeszłam do niego.
-Hej -powiedział, nachylając się nade mną, składając uroczy pocałunek na moim policzku.
-Cześć- odpowiedziałam, patrząc przestraszona na jego strój.
-Ślicznie wyglądasz -powiedział, wytrzeszczając oczy.
Też chciałam powiedzieć to samo, naprawdę chciałam. Pomimo tego, że nie jestem katoliczką, to źle czułabym się z tak ogromnym grzechem na koncie.
Uśmiechnęłam się do niego uroczo.
-Gdzie idziemy?- zapytałam.
-Tutaj -wskazał na hotel- zamówiłem dla nas pokój. Wiesz, nie możemy, przebywać w publicznych miejscach. Tym bardziej że w tym stroju rzucasz się w oczy- powiedział, puszczając mi oczko.
Mnie nie można przeoczyć? Człowieku, masz moherowy, czerwony, beret na głowie. Jesteś pewien, że to ja się rzucam w oczy?
Liczyłam na jakąś romantyczną kolację w drogiej restauracji. Wiedziałam, że to był głupi pomysł, rzeczywiście nie moglibyśmy sobie od, tak chodzić samopas. I patrząc na dzisiejszy ubiór Namjoona, pozostanie w hotelu, wcale nie było takim złym pomysłem.
-Oczywiście rozumiem- powiedziałam, kiwając posłusznie głową.
Kochanie ciesz się tym póki możesz, później już tak nie będzie. Zaśmiałam się chytrze.
Podszedł do drzwi pierwszy i otworzył je na oścież. Oooo Dżentelmen. Moje wewnętrzne ego tańczyło taniec radości. Weszliśmy do pokoju hotelowego. Był śliczny, pięknie udekorowany. Wybaczam mu, postarał się chłopak.
-Pięknie tu- powiedziałam z szeroko otwartymi oczami.
-Nie jest piękniejszy od ciebie- powiedział, pomagając mi ściągnąć płaszcz.
O, tak karm mnie tymi słodkimi słówkami. Muszę się nimi najeść, bo głodowałam cały dzień, żeby wbić się w tą kieckę.
-Przestań- machnęłam ręką, wchodząc głębiej.
Na stoliku przy łóżku stał szampan i truskawki.
No, chłopak naoglądał się za dużo pornosów.
Nalał nam szampana. Piliśmy i rozmawialiśmy. Zaskoczył mnie pewien aspekt. Mimo tego, że wydawało mi się, że wieczór może zmierzać tylko do jednego. Wcale jakoś się za to nie zabierał. Było cudownie, przyjemnie. Rozmawialiśmy o kompletnych głupotach, o swojej przeszłości. Dowiedziałam czym się interesuje, nie tak jak odpowiadał gazetą. Był Namjoonem, nie Rap Monsterem. Uwielbiał te same książki, co ja oglądaliśmy podobne filmy, nie lubiliśmy tych samych sław. Byłam tak cudownie zaskoczona, że myślałam, że rozpłynę się od jednego jego spojrzenia. Poznałam go z innej strony. Po 4 godzinach byłam delikatnie podpita tak samo, jak on.
-Co to w ogóle jest ?-zaśmiałam się, podnosząc beret z łóżka.
-To jest mój szczęśliwy beret- powiedział, także się śmiejąc.
-Nie zakładaj go więcej- rzuciłam w niego czapką.
-Nie podoba ci się?-zapytał zdziwiony, podnosząc to z kolan.
-Jest ohydny. U nas w Polsce Takie coś, noszą tylko stare baby.
- Widocznie macie tam bardzo modnie ubrane, stare baby -zaśmiał się, znowu ujawniając te słodkie dołeczki.
-A i tak apropo, potem zapomnę. Weź coś powiedz temu Kookowi bo mnie wkurwia.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Z niego taka pizdeczka, że nie umiem do kogoś zagadać?- zapytałam zła, odstawiając kieliszek.
-Właściwie, to trochę tak- powiedział Namojoon, drapiąc się po karku- Ma z tym duże problemy. On raczej jest milczący. Tae non stop nawija o Juli, ale on ma tak z wszystkim, więc to mnie nie dziwi i tak nikt nigdy go nie słucha- zaśmiał się- Jin wreszcie znalazł, sobie inne zajęcie, niż siedzenie w kuchni to już jest duży progres. O Hobim nie mówię, bo on też nadaje jak katarynka o was, nawet Suga czasem włącza się do rozmowy. Jimin też coś czasem wspomni.
-Lubi mnie?-zapytałam, wiercąc się na łóżku.
Rap Mon spojrzał na mnie zdziwiony.
-Tak, tylko trochę go przerażasz twoja pewność siebie. Ekscytuje się tym, że Gosia i Julia mają takie kolory włosów przez jakie, on przechodził- dodał.
-Jimin jest taki słodki- powiedziałam z rozmarzonym wzrokiem wbitym w sufit- Ma takie malutkie rączki i pulchniutkie paluszki.
-Ja nie jestem słodki?-zapytał, unosząc brew do góry.
-Nie, ty jesteś przystojny. Bardzo przystojny- powiedziałam, nachylając się do niego.
-Tak uważasz?-zapytał, unosząc jeden Kącik ust w górę.
Kiwnęłam głową.
-Skoro tak myślisz, to nie obrazisz się, jeśli zrobię to- zapytał, a później nachalnie wpił się w moje usta. Najpierw zdziwiona spojrzałam, na niego, ale kiedy zrozumiałam, o co chodzi odwzajemniałam pieszczotę. Z sekundy na sekundę zwykły pocałunek przeradzał się w coś bardziej namiętnego. Jakieś tam doświadczenie miałam natomiast, to co działo się w mojej głowie. Tego doświadczałam po raz pierwszy. Był cudowny nie dlatego, że cudownie całował, choć nie zapominajmy, że był naprawdę niczego sobie. Jednak uważałam tak, dlatego że czułam coś więcej niż porządnie. Byłam napalona, ale nie tylko na jego ciało, ale na duszę. To nie brzmiało dobrze, ale taka była prawda. Po chwili leżłam na łóżku, przygnieciona przez jego ciało. Poczułam jego rękę zaciskającą się na moim pośladku. Spokojnie kowboju, nie tak szybko! Jego pocałunki zjechały na moją szyję. Czemu znałam go tak krótko, a nawet nie potrafiłam określić tego, jak dobrze się przy nim czułam. Żadne chłopak, który stanął na mojej drodze, nie był idealny, choć w połowie tak jak on, a stanęło ich dość dużo.
-Dobrze mi się z tobą rozmawia, naprawdę dobrze- jęknął mi do ucha- nie spotkałem jeszcze takiej dziewczyny jak ty.
W tym momencie mnie kupił. Całkowicie byłam jego od włosa na głowie po końcówki palców.
-Bierz mnie- krzyknęłam, gdy poczułam coś twardego ocierającego się o moją nogę.
Dopiero wtedy zaczęła się zabawa. Namjoon nie bawił się w czułości i słodkie słówka.
Zostawiła miliony malinek na moje szyi. Znowu otarł się o mnie i w tym momencie otrzeźwiałam. Nie mogę tego zrobić. On w tym momencie się odsunął i zdjął spodnie. Pozostając, jedynie w bardzo obcisłych bokserkach. To jest takie duże?!
Nie ma mowy.
Nachylił się nade mną, odsunęłam go od siebie.
-Ty masz to zamiar włożyć?-zapytałam, wskazując na jego kroczę. On w tym momencie był kompletnie zdezorientowany.
-A masz jakiś inny plan? -zapytał zdyszany. Znowu, dotykając mnie tym czyś.
Panicznie bałam się penisów. Tak, penisów. Były straszne. Jeśli on ściągnie bokserki, zacznę krzyczeć, nie żartuję. A Gosia mnie ostrzegała. Moja przypadłość była naprawdę trudna do przeskoczenia. Co ja poradzę, że nie potrafię na to spojrzeć. No i piękne, ściągnął bokserki.
-O, nie zapomnij. Schowaj to- wrzasnęłam, zakrywając ręką oczy.
Wczołgałam się spod niego i ruszałam do wyjścia, krzycząc:
-Przepraszam, przepraszam. Wybacz, ale ja się tego boję.
-Poczekaj, ja nie wiedz..- krzyczał za mną, ale już wybiegłam na zewnątrz. Biegałam po schodach, aby jak najszybciej wydostać się na zewnątrz. Kiedy byłam już poza hotelem. Zadzwoniłam do pierwszej osoby, którą miałam na liście kontaktów.
-Boże Gośka! On chciał to we mnie.. Ja stamtąd uciekłam. To było takie duże -krzyczałam przestraszona do słuchawki.
A jedyne co usłyszałam po drugiej stronie to wybuch śmiechuXXXXXXXX
Mam nadzieję, że nikt nie jest zawiedziony, Mazurkowymi podbojami.
Dziękuję wszystkim za aktywność !!
To naprawdę bardzo motywuję :)
Czy jesteście za tym, żebym częściej zmieniała perspektywę?
CZYTASZ
We Are BOYS 1
FanfictionZAKOŃCZONE (W TRAKCIE POPRAWEK) Gatunek: komedia, romans, dramat W fanfiction: #22 #12