-Wszystkiego najlepszego z okazji dnia świętego Walentego!-krzyknął, Hobi wchodząc do pokoju.
-Jest 4 stycznia- powiedziałam, nie rozumiejąc, o co chodzi.
Jednak chłopak mnie zignorował.
-Proszę- powiedział, pochodząc do każdej z nas i wręczając po czekoladzie.
-Ale ja nie mogę tego jeść, jestem na diecie- powiedziała smutno Vanessa.
-Hobi jest 4 stycznia- wtrąciłam.
Do pokoju weszła Julia, a za nią Tae.
-Oooo czekoladki Walentynkowe -powiedziała, siadając obok, Vanessy wyrywając jej słodycze z ręki.
-Czy nikogo nie dziwi, że jest do cholery 4 stycznia?
-Co to za różnica?-zapytała Julia z pełną buzią- Mamy czekoladki. Pyszne- zamruczała- Będziesz jadła swoje?-podeszła do mnie dotykając mojej czekolady.
-Nie, możesz wziąć.
-Czyli nikt nie docenia, że się starałem, poszedłem i kupiłem wam czekoladki, a wy ich nawet nie zjecie.
-Jakie czekoladki?- włączyła się Mazurek.
-Hobi kupił pyszne czekoladki na walentynki- wytłumaczyłam.
-Ale jest 4 stycznia- powiedziała zdezorientowana Mazurek.
-Tak! Wreszcie! -odkrzyknęłam- dziękuję!
-Nienawidzę walentynek -powiedziała, przysuwając się do Rap Mona.
-Ja też w to święto wszystko zawsze jest najgorsze. 14 lutego jest wpisany w moje życie niczym piątek 13.
-Tak mówią typowe singielki – powiedział Kook.
-Przepraszam, sugerujesz coś?- zapytałam zmieszana, nie wiedząc jak mam odczytać ten zarzut.
-Że nie musisz już tak mówić- powiedział, patrząc w komórkę.
Słysząc to, prawie spadłam z fotela. Wszyscy zebrani wbiliśmy w niego zdziwiony wzrok. Kook mówiąc, o czymś takim na forum było dziwne.
-To w takim razie gdzie moja walentynka?-zapytałam.
Spojrzał na mnie zmieszany.
-Jest 4 stycznia- powiedział, marszcząc brwi.
Zaśmiałam się.
-Jesteście chorzy- powiedziała Vanessa, obracając się i kiwając głową ze złością.
-Będziesz narzekać, bo nie ma z tobą twojego ideału? -zapytałam.
Vanessa tylko prychnęła.
-Ja mam swój ideał przy sobie- powiedział Namjoon, przyciągając do siebie Mazurek niczym worek kartofli.
-Taaa – powiedziała, kiedy chłopak miażdżył jej policzek, dużymi ustami.
-Ja zawsze chciałem zaśpiewać w duecie z moją dziewczyną. Żeby nasze głosy tak cudownie współgrały -powiedział rozmarzony Kook.
-A ja zawsze chciałam, żeby mój chłopak pisał mi wiersze miłosne. Żebyśmy razem mogli pisać teksty piosenek- odpowiedziałam atakiem na atak.
Każdy z nas wiedział, że mój śpiew przypominał raczej wycie zarzynanego kota, a Kook prędzej rozwiązałby zadnie z matematyki, niż wymyślił, chociaż jedno zdanie do piosenki.
No cóż, tak bywa.
-Znowu się zaczyna- powiedział Hobi, opierając głowę o dłoń.
-Nie. Dziś jestem jednym wielkim chodzącym kompromisem- powiedziałam- na dowód tego zrobię ci romantyczną kolację.
***
po 20 minutach weszłam do pokoju, niosąc talerz z kolacją.
-Proszę – powiedziałam, uśmiechając się.
Chłopak pochylił się nad talerzem, jednak widząc, co na nim jest, zatrzymał się.
-Co to jest?-spytał mnie przestraszony- zrobiłaś mi na kolacje Taula?-zapytał zestresowany.
-Parówki.
-Parówki?
-Tak, parówki. Nie widać?
-No w tym problem, że nie -krzyknął.
No może rzeczywiście nie wyglądały one najlepiej. Pod wpływem zbyt długiego gotowania prezentowały się nie zaciekawie. Rozeszły się dziwnie na boki, wyglądając jak rozcięta rana.
-Ale robiłam to sercem- powiedziałam smutno.
-No na pewno nie rękami.
-Ale spójrz, narysowałam nawet serduszko z ketchupu -powiedziałam uroczo.
Westchnął zrezygnowany.
W tym momencie do pokoju weszła Julia.
-Zobaczcie co znalazłam – powiedziała, podnosząc do góry gitarę.
-To jest moje- stwierdził zdziwiony Jin.
-Tae powiedział, że mogę sobie wziąć.
Jin spojrzał krzywo na Tae, a on zaśmiał się skrępowany.
-Bo Julia umie grać- powiedział, jakby to miało wszystko wytłumaczyć.
Rudowłosa usiadła na oparciu kanapy i ułożyła palce na gitarze. Zagrała pierwsze dźwięki, sprawiając, że moje serce zadrżało. Moją jedyną miłością od samego początku, była muzyka, ona nigdy mnie nie opuszczała. Pamiętam jeszcze jak w liceum Julia grała mi nocami na gitarze ich piosenki. Zamknęłam oczy, w tym momencie Jimin zaczął śpiewać swoją zwrotkę.
-Chcę oddychać, nienawidzę tej nocy
Chcę się obudzić, nienawidzę tego snu
Jestem uwięziony wewnątrz samego siebie, jestem martwy.
Nie chcę być samotny -śpiewał cicho, wchodząc idealnie w rytm.
Moje serce zbiło mocniej.
-Czemu jest tak ciemno, kiedy cię tu nie ma?
Jestem tak rozbity, to niebezpieczne
Uratuj mnie, bo sam nie potrafię kontrolować swych uczuć -zaśpiewał Kook.
Otwarłam gwałtownie oczy. Spojrzałam na chłopaka pomimo tego, że siedział na kanapie w dresach, wyglądał równie dobrze, jak na scenie. Przeżywał każde śpiewane słowo. Nasze spojrzenia spotkały się na ułamku.
Zatraciłam się.
-Podaj mi swoją rękę.
Wszystkie siedziałyśmy zaczarowane. Naprawdę będąc przy nich, czułam się jakbym była w innym wymiarze. Słuchanie prawdziwej muzyki nieprzepuszczonej przez żadne maszyny czyste dzięki, które odbierały mi powoli oddech, sprawiły, że do moich oczu napłynęły łzy.
-Pośród tego dziecięcego szaleństwa ocalisz mnie tej nocy -wyszeptał Hobi.
A z moich oczu, poleciały gorące łzy.
-Dziękuję, że pozwoliłaś mi być sobą,
Że pomogłaś mi latać.
Że dałaś mi skrzydła- mówił Rap Mon, patrząc wprost na Mazurek.
Moje biedne serce nie wytrzymało.
Zasłoniłam dłonią usta, cicho szlochając.
Muzyka znaczyła dla mnie więcej niż cokolwiek innego.
Wypłakiwałam emocje w dłoń. Zacisnęłam mocno powieki.
Nie chciałam, żeby przerywali. Poczułam, jak ktoś otula mnie swoimi silnymi ramionami. Nie musiałam otwierać oczu, czułam jego zapach.
Zacisnęłam mocno palce na bluzce Kooka. Pomógł mi wstać i wyszliśmy z pokoju.
Położył się ze mną na łóżku. Leżeliśmy, dopóki się nie opanowałam. Wtedy zaczął mówić o jakiś bzdetach, kompletnie nieistotnych sprawach.
-Mam tego dość, że wszystkie moje przyjaciółki, przeżyły swój pierwszy raz. Tylko ja jestem jakaś zacofana- powiedziałam z desperacją, czułam, że muszę powiedzieć to na głos.
-To źle, że czekasz na tego jedynego?-zapytał Kook.
-Sama już nie wiem, ale nie potrafiłabym zrobić tego z kimś, kogo nie kocham.
-Przecież to dobrze, że się nie puszczasz.
Zaśmiałam się. Uroczy.
-Ja po prostu jestem jakaś spaczona.
-Spokojnie takich momentów się nie planuje.
Przełknęłam głośno ślinę.
-Nie dogonię ich tak szybko, zawszę będę w tyle -powiedziałam, a moja twarz przybrała purpurowy kolor.
Czemu ja mu to mówię? To jest takie żałosne.
-Spokojnie obiecuje, że nadrobimy to do końca tygodnia -powiedział, ukrywając twarz w zagłębieniu mojej szyi.
Wstrzymałam oddech.
Poczułam delikatny pocałunek na karku.
-Wszystko małymi kroczkami-szepnął mi zmysłowo do ucha. Odsunął się i spojrzał mi w oczy w taki sposób, że zapomniałam, jak się mówi. Jego twarz znalazła się kilka milimetrów ode mnie, wbijał we mnie swoje czarne oczy. Pisnęłam i przymknęłam powieki. Czekałam na kolejny ruch. Jednak zamiast tego usłyszałam uroczy śmiech. Kook zamknął mnie w swoim żelaznym uścisku.
-Czemu przestałeś?-zapytałam smutno.
-Powiedziałem wszystko małymi kroczkami. Mamy czas na wszystko.
-Wszystko, wszystko?
-Wszystko, wszystko -powiedział, łaskocząc moje ucho gorącym oddechem.
Miałam ochotę krzyknąć ''Bierz mnie'' i zerwać z niego ubrania. On jedynie uśmiechnął się, ukazując swoje królicze ząbki. Straciłam dla ciebie głowę króliczku, żebyś tylko wiedział jak ja za tobą szaleje. Ciepło jego ciała ogrzało moje zimne serce.
-Jestem ciekawa czy temperament też masz królika? -zapytałam.
-A nawet gorszy- zaśmiał się.XXXXXXXX
No więc skoro walentynki porwałam się na romantyczne sceny...
Kto wie, którą piosenkę śpiewali nasi chłopcy ???
Dziękuję za głosy, jakimś chorym cudem dalej mam # i aż buzia cieszy mi się, za każdym razem jak to widzę 😂
CZYTASZ
We Are BOYS 1
FanficZAKOŃCZONE (W TRAKCIE POPRAWEK) Gatunek: komedia, romans, dramat W fanfiction: #22 #12