Jęknęłam przeciągle w poduszkę. Leżałam tak chwilę, jednak czując, że brakuję mi powietrza, podniosłam głowę, nabierając tlenu w płuca. Obróciłam się na bok. Pod ręką poczułam coś ciepłego i miękkiego. Nie otwierając oczu, ścisnęłam to mocniej.
-Czy możesz przestać mnie molestować -zapytał Kook zachrypłym głosem.
Pierwsza moja myśl powędrowałam w stronę rejonów, gdzie moja rękę nie powinna się znaleźć. Otwarłam szeroko oczy i gwałtownie się odsunęłam. Chłopak, widząc mój strach, powiedział:
-Spokojnie, to nie to, o czym myślisz. Po prostu czułem, że napastujesz moją rękę.
Zaśmiał się, ale po chwili zamilkł, łapiąc się za głowę. Oh tak kochanie, teraz będziesz cierpieć. Zawył z bólu, gdy próbował wstać z łóżka.
-Boże jak boli- potarł skronie.
-Tak to jest, jak ktoś pije, a nie potrafi- odparłam, siadając na łóżku.
-Ohhh daj mi spokój- machnął na mnie ręką.
-Też cię kocham kotku- powiedziałam sarkazmem.
Chłopak spojrzał na mnie trochę zmieszany. Chyba nawet w żartach brał słowo "Kocham" trochę za poważnie. Zrzucił z siebie kołdrę, ale jego piękne mięśnie na brzuchu mogłam obserwować tylko chwilę, ponieważ zarzucił na siebie gwałtownie narzutę.
-Czemu jestem goły?- zapytał z przerażeniem.
A w mojej głowie ułożył się idealny plan. To jest twoja kara za brak umiaru.
-Nie pamiętasz naszej nocy?-zapytałam obrażona.
Chłopak spojrzał na mnie w podejrzliwy sposób.
-A co miałem pamiętać?
-No poszliśmy do pokoju i no wiesz, działo się. Poświrowaliśmy sobie- powiedziałam niby wulgarnie, wachlując się wolną dłonią.
-Ahhh, no tak, pamiętam. Jakbym mógł zapomnieć -powiedział, pochylając się nade mną, przez co prawie spadłam z łóżka, odsuwając się.
Patrzył na mnie bystrymi oczami.
-Po tym, jak pomogłaś mi się rozebrać, poszliśmy spać. To znaczy, ty odpłynęłaś, a ja..
Czy mnie coś ominęło? Pamiętałabym takie coś. Aczkolwiek moje serce przyspieszyło.
Kook zaśmiał się głośno, odsuwając się ode mnie. A ja patrzyłam na niego jak na debila.
-Nie byłem aż, tak nawalony. Pamiętam wszystko. Tylko to było uroczę, że się mną opiekowałaś.
Ułożył się wygodnie, kładąc ręce za głową. Gdy nie doczekał się odpowiedzi, uchylił zamknięte powieki i uśmiechnął zawadiacko. Podniosłam jedną poduszkę z łóżka i przyłożyłam mu ją do twarzy.
-Giń ziemniaku!- krzyknęłam, dusząc go poduszką.
-Jesteś nienormalna -usłyszałam przytłumiony głos.
Kook rzucał się jak dzika kuna. Po pewnym czasie zrzucił w końcu z siebie poduszkę i spojrzał na mnie z mordem w oczach. Zerwałam się z łóżka, kierując do drzwi. Jednak on był szybszy. Złapał mnie za rękę i wykręcił ją. Nie potrafiłam przestać się śmiać, co uniemożliwiało mi nabranie wystarczającej ilości powietrza. Kook zacisnął dłoń na moim karku i skierował mi twarz ku ziemi.
-Ała to boli, puść mnie głupku- zaśmiałam się.
-Taka teraz mądra jesteś?
-Co teraz będą wychodzić na wierzch twoje fetysze? Lubisz się znęcać?-Zapytałam, obracając głowę tak, aby móc na niego spojrzeć.
Kook już miał odpowiedzieć, ale ktoś chrząknął. Obróciliśmy się w stronę przybysza.
-Nie chciałem wam w nic wejść- powiedział Hobi ewidentnie zmieszany.
-Ale nie! My nic nie!- powiedziałam z Kookiem równocześnie.
Na co Hobi nas zlustrował.
-Jak dla mnie wyglądało to, jak jakaś ułomna gra wstępna. Chciałem tylko powiedzieć, że już jedziemy, więc zbierajcie się.
Chcieliśmy już opuścić pokój. Ale rudowłosy obrócił się w stronę Kook.
-Ty się najpierw ubierz. Nie wszyscy mamy ochotę oglądać cię w takim stanie- wskazał na jego prawie nagie ciało.
Na co Kook zmieszał się. Zebrał swoje ubrania z podłogi i zaczął się ubierać w biegu.
Wyszliśmy na zewnątrz gdzie czekała cała reszta.
-Stary masz bluzkę na lewą stronę- powiedział Rap Mon, gdy Kook dobiegł do nas.
Spojrzałam na twarz lidera i prawie opadała mi szczęka. Jego policzek był lekko czerwonawy.
A Mazurek nie było w pobliżu.
-Co się stało?-zapytałam, patrząc na zaczerwienione miejsce.
-Mazurek się trochę zdenerwowała. Pokłóciliśmy się i trochę ją poniosło.
-O co?
-O błahostkę.
Nagle otwarły się drzwi czarnego samochodu, a w nich pojawiła się głowa Mazurek.
-Ja ci kurwa dam błachostkę.
-Kochanie, nie gniewaj się.
-Nie dotykaj mnie. Obmacywał jakąś laskę.
Spojrzałam zdziwiona na lidera. On pokręcił przestraszony głową.
-Nie prawda. Tylko tańczyłem. To była moją była-przyjaciółka.
-No popatrz, a teraz masz byłą dziewczynę, jaki zbieg okoliczności- powiedziała, zatrzaskując drzwi. Chłopak wypuścił z siebie cały zapas powietrza.
-Obiecuję, porozmawiam z nią -powiedziałam, kładąc rękę na jego ramieniu.
Rap Mon był, jaki był, ale nie mógł skrzywdzić Mazurek. Ich relacja była dziwna, ale byłam pewna, że są dla siebie ważni.
-Dziekuję- powiedział smutno. Weszliśmy do auta.
CZYTASZ
We Are BOYS 1
FanfictionZAKOŃCZONE (W TRAKCIE POPRAWEK) Gatunek: komedia, romans, dramat W fanfiction: #22 #12