-Co czytasz? -zapytała Julia, kładąc się obok mnie na łóżku.
-Fan fiction -odpowiedziałam, przewijając w dół.
Spojrzała na wyświetlacz.
-Nie!! Nie mów, że czytasz znowu homo- krzyknęła, zamykając oczy.
-No, co ja poradzę, że są lepiej napisane niż hetero. Nie lubię tego czytać, ale to serio jest bardzo dobrze napisane. Zobacz- podsunęłam jej opowiadanie pod nos.
-Nie, fuj - wytrącająciła mi telefon z ręki.
-Co znowu?- do pokoju zajrzała Vanessa.
-Gośka czyta opowiadania o gejach- powiedziała, jakbym była psychopatką.
-Nie czytam! Patrze, tylko jak są napisane. Przestańcie.
-To jest obrzydliwe, wiesz o tym?
-Sama czytałaś to jedno i przyznałaś mi rację- patrzyłam na Julię.
-To jedno, ale nie chcę nic więcej czytać.
- Ale opowiadania homo, mają więcej wyświetleń, niż hetero -powiedziałam, przyglądając się nazwie.
-Świat schodzi na psy- Vanessa, weszła z powrotem do kuchni -skoro nie ma żadnych super hetero, to sama napisz jakiś.
-Nie powiedziałam, że nie ma, tylko ja nie trafiłam na takie. Nie będę nic pisać i tak tego nikt nie przeczyta. Poza tym, nie umiem pisać scen erotycznych.
-Non stop rzucasz jakimiś podtekstami, a nie umiałabyś napisać sceny erotycznej?
-To co innego... Żeby się wybić, trzeba się nagimnastykować. A ja nie lubię pchać się na zewnątrz. Nie ma bata.
-Napisz coś, co jest na topie, to trafisz do wszystkich.
-Okej, napisze brutalną gejowską scenę erotyczną -powiedziałam, patrząc na ścianę naprzeciwko- Tak! To jest to.
-Lecz się.
-Nie, to jest naprawdę dobre. Mam już nawet początek "został jedynie w bardzo obcisłych bokserkach, przez które mogłem zobaczyć dokładnie zarys jego.."
-Boże, lecz się!- krzyknęła, rzucając w mnie poduszką- tracisz mózg przez czytanie tego gówna.
-Godność straciłam już dawno- odparłam, śmiejąc się.
-Julia powiedz jej coś, bo ją uśmiercę.
Nagle po pokoju rozległ się dzwonek. Na wyświetlaczu pojawił się napis "Seks telefon". Kliknęłam zieloną słuchawkę.
-Słucham cię Mazurku.
-Boże Gośka! On chciał to we mnie.. Ja stamtąd uciekłam. To było takie duże.
Słyszałam jej spanikowany głos, ale nie mogłam powstrzymać się od wybuchu śmiechu. To było dla mnie za dużo. Włączyłam głośno mówiący.
-Co się stało? -zapytałam, próbując się uspokoić.
-Co ja mam robić!? -krzyczała- Boże ja stamtąd uciekłam, ale to było.. To na mnie patrzyło.
Myślałam, że posikam się ze śmiechu. Zresztą nie tylko ja.
-Ja będę za nie długo, ja nie wiem, naprawdę nie wiem...
-Spokojnie Mazurek, porozmawiaj..-usłyszałam sygnał ogłaszający koniec rozmowy- Halo? Rozłączyła się.
-Czy ona przed nim uciekła? -zapytała Vanessa, zasłaniając sobie usta ręką.
-Aż się za nią kurzyło.
-Boże, to jest straszne.
-Ale śmieszne.
-troszkę.
-bardzo.
-No dobra, bardzo.
Nasza trójka ponowie wybuchnęła. Jeszcze długo zalewałyśmy się łzami ze śmiechu. Nagle drzwi do pokoju otwarły się z trzaskiem.
-Jaka ja jestem głupia. Czemu ja mu nie dałam! - Mazurek weszła do pokoju.
Patrzyłam na nią jak na wariatkę. Przed chwilą płakała, że prawie mu dała a teraz płacze, że mu nie dała.
-Mazurek spokojnie.
-Ja go kocham.
-Co !?-wrzasnęła nasza 3.
-No dobra może nie kocham. Ale on jest taki super, a ja uciekłam. Czemu?!
-Ty się nas pytasz? - zaśmiała się Van.
-On już mnie nie będzie chciał, jestem skończona.
-Przestań. Porozmawiacie i będzie dobrze.
-Nie! Nie ma mowy. Już mu się więcej na oczy nie pokaże. Jestem upokorzona.
Znowu zaczęła zalewać pokój morzem łez.
Od tego zdarzenia minęły już dwa dni, natomiast Mazurek dalej była w głębokiej depresji. Do naszego wyjazdy pozostało jedynie 5 dni. Czas leciał nie ubłaganie, a nasz kontakt z nimi, co tu kryć było dość napięty. Nikt nie wiedziała jak się zachować.
-Masz do niego zadzwonić- powiedziała Vanessa, podstawiając Mazurek telefon pod nos.
-Nie- powiedziała bez namiętnie- Po co? Żeby na mnie napluł i zbeształ?
-Po pierwsze przez telefon nie może na ciebie napluć. Po drugie postaw się w jego sytuacji. Mija drugi dzień, a ty nie odpowiadasz na telefony i sms-y. Wiesz, jak on musi cierpieć, co ty byś sobie pomyślała?
-Ale ja..
-Nie ma żadnego," ale". Dzwonisz teraz- powiedziała, rzucając w nią komórką.
Mazurek westchnęła, wybierając numer i wstała z łóżka.
-O nie. Dzwonisz tutaj i dajesz na głośnik.
-Czemu?
-Bo wcale do niego nie zadzwonisz.
-Nie prawda.
Spojrzała na Vanesse, która stała nad nią z założonymi rękami.
-No dobra.
Odblokowała telefon, wybrała numer. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci..
-Halo? - rozległo się głos po drugiej stronie, a my stanęłyśmy osłupione.
-Przepraszam, chyba pomyliłam numery -powiedziała Mazurek.
-Do kogo chciała się pani dodzwonić -zapytał kobiecy głos.
-Do kolegi..
-Mazurek?-kobieta, zaśmiała się głośno -tak? Zgadłam?
-Tak -odparła Mazurek, lekko zirytowana.
-To dobrze się dodzwoniłaś. To telefon Rapiego.
Mazurek zacisnęła pięści na kołdrze.
-Opowiadał mi trochę o tobie, chętnie cię poznam. Przyjaciele Rapiego to moi przyjaciele-dodała, nie słysząc odpowiedzi.
To brzmiało jak tekst typowej, zakochanej dziewczyny.
Nie tylko my to wyczułyśmy w jej głosie. Mazurek powoli nie wytrzymywała.
-Już go wołam. Potworku, chodź tu !- słyszałyśmy, jak krzyczy w innym kierunku.
-Kurwa- z ust Mazurek wyrwało się to jakże piękne słowo.
Zerwała się z łóżka, aby zniknąć w łazience. Żadna z nas się nie odezwała, dając jej chwilę dla siebie. Jednak gdy wyparowała z łazienki w pełnym makijażu i z ułożonymi włosami, rzucając się do szafy, zaczęłyśmy się zastanawiać czy zainterweniować. Wyciągnęła czarne dżinsy i wycięta bluzkę, założyła je w pośpiechu, podchodzą do drzwi.
-Mazurek co ty robisz?- zapytałam przestraszona.
-Jak to co? Jadę zabić tę głupią sukę. I wyrwać jaja Rapiemu- ostanie słowo powiedziała, tak przesłodzonym głosem, że krew w moich żyłach stężała.
-Po co się tak ubrałaś?- zapytała zdziwiona Julia.
-Bo kiedy będę go patroszyła jak rybę, będzie patrzył na to, co stracił. Poza tym na czarnym nie widać krwi- zatrzymała się w drzwiach i spojrzała na nas -idziecie?
Popatrzyłyśmy na siebie. Ktoś będzie musiał być świadkiem na rozprawie sądowej. Poza tym, nie odpuszczę takiej komedii.
CZYTASZ
We Are BOYS 1
FanficZAKOŃCZONE (W TRAKCIE POPRAWEK) Gatunek: komedia, romans, dramat W fanfiction: #22 #12