Czułam się inaczej. Wszystko, co było wcześniej przeszkodą, teraz wydawało się banalnie proste.
Wejdź na stół. Okej, spoko.
Dobieraj się do Kooka. Jasne, nie ma sprawy.
Po moim kręgosłupie przeszedł dreszcz.
Jego usta o mój boże.
Chyba przestałam myśleć.
Chyba dostałam zawału i zeszłam z tego świata. Czułam, jak jego delikatne wargi wolno się poruszają. Oprałam dłoń o umięśnione udo. Przymknęłam oczy, za bardzo kręciło mi się w głowie. Jednak po chwili szeroko je otwarłam, aby nie przeoczyć najmniejszego szczegółu. Miałam nadzieję, że to zapamiętam.
Jego ręka zakryła mój różowy policzek. W tym momencie naprawdę miałam wrażenie, że serce wyskoczy mi z piersi. Odsunął się delikatnie, oddychając ciężko. Nasze wargi dzieliły niewidoczne milimetry.
Poczułam, jak jego usta układają się w zadziorny uśmieszek. Jest coś, czego nie umiesz ?
-Nie, chyba nie ma. Przekonasz się, że jestem chodzącym ideałem- wyszeptał w moje rozchylone wargi.
Czy ja to powiedziałam na głos?
-Tak- zaśmiał się.
Boże święty, co zemną, jest nie tak? Czemu mówię na głos swoje myśli? Czekałam na odpowiedź. Zamiast tego przyssał się niczym mała pijawka.
-Jezu, fuj tak w miejscu publicznym. Jesteście ohydni- krzyknął ktoś z tyłu.
Nie wiem czemu, ale głos podświadomości kazał mi zignorować natręta. Tak, moja podświadomość, nie zawsze podsuwała mi dobre pomysły.
Znowu poczułam, jak wsuwa dłonie pod moje włosy, by delikatnie zacisnąć je na szyi.
No proszę, Pan płód, chyba nie jest do końca takim płodem.
To był erotyczny płód.
Boże, nigdy więcej nie piję. Nagle poczułam, jak obrywam w głowę, czymś miękkim. Rozejrzałam się nieobecnym wzrokiem. Suga kiwał, zrezygnowany głową. Chłopak został uderzony mocno w ramie, spojrzałam na wściekła Mazurek.
-I co im przerywasz? Prosisz się o wpier..
Rap Mon ujął twarz Mazurek między place i obrócił w swoją stronę. Nakierował swoje usta na jej, by zamknęła jadaczkę.
-Gosia!- krzyknęła Julia, łapiąc mnie za rękę. Wszystko działo się za szybko. Nie wiedziałam kiedy, znalazłam się między wijącymi się ciałami.
Nie umiem tańczyć.
Jak to nie?
Ja umiem wszystko.
Trudno i tak nikt nie patrzy. Vanessa odsunęła się od Bartka, gdy nas dostrzegli. Znikąd pojawił się Tae. Po chwili ukazała mi się twarz Rap Mona i Mazurek. Stworzyliśmy coś w stylu podskakującej grupy. Każdy praktycznie leżał na osobie stojącej obok. Śmiałam się do rozpuku, nawet nie zwracają uwagi na to, co robię. Było tak cudownie, ale po jakimś czasie moje nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa, a alkoholowe rozluźnienie powoli ze mnie schodziło. Czułam się prawie trzeźwa. Ostatkami sił dotarłam do naszego stołu. Opadłam na siedzenie, zmęczona. Ktoś idący obok stołu potknął się o własne nogi. Spojrzałam na pijaną sierotę. Skądś kojarzyłam tą, twarz tak jak z resztą większość z nich. W końcu byli tu prawie wszyscy, którzy mieli jakąś renomę. Więc zastanawiało mnie, co ja robię w tym miejscu. Obok mnie opadł Kook, przerywając moje rozmyślenia. Najpierw nie zauważyłam, że z kimś był, jednak po chwili, gdy wychyliłam się zza niego. Zauważyłam chłopaka o kruczo-czarnych włosach. Na pewno go skądś znam. Zmrużyłam oczy. Przyglądałam mu się chwilę. Nieznajomy chyba poczuł, że ktoś wypala mu dziurę w głowie. Przerwał rozmowę z Kookiem i spojrzał na mnie. Speszyłam się, odwracając wzrok. Kook obrócił się w moją stronę. Padło moje imię, jednak nie odnotowałam, o czym dokładnie była rozmowa.
-Yugyeom- powiedział chłopak, wyciągając rękę w moją stronę.
No tak.
Spojrzałam na niego nie pewnie i uścisnęłam dłoń, zmuszając się do słodkiego uśmiechu.
-Napijesz się z nami- powiedział Kook, zarzucając ramię na oparcie za mną.
-O boże, super- powiedziałam szczęśliwa, spuszczając z siebie całe napięcie.
Zauważyłam, że dwójka patrzy na mnie zdziwiona i zmieszana.
-To znaczy, ojej nie powinnam aż tyle pić- powiedziałam, przykładając dłoń do policzka.
Yugyeom prychnął, powstrzymując wybuch śmiechu.
-Ciekawą sobie koleżankę znalazłeś- powiedział- skąd jesteś, nie wyglądasz na Korenkę i mówisz z jakimś dziwnym akcentem.
Uniosłam brew obrażona. Czy on właśnie negował moją koreńskość?
-Polka- powiedziałam.
Czekałam na odpowiedź w stylu "CO?'' "Gdzie to?'' "To jakieś miasto w Rosji?".
-Aaaaa to wiele wyjaśnia-powiedział.
Spojrzałam zdziwiona na niego.
-Nie jestem taki głupi. Poza tym słyszałem, że nie którzy uczą się tego języka, bo chcą mieć żonę Polkę.
Miałam wrażenie, że ktoś wylał na moje serce wrzątek.
-Serio?- krzyknęłam uradowana.
W tym momencie kelner przyniósł to, na co czekaliśmy. Sięgnęłam po pierwszy kieliszek i opróżniłam go, drugi podzielił jego losy, przy trzecim poczułam ich spojrzenia na sobie. Dalej trzymali w ręce pierwszy kieliszek, nie potrafiłam wyczytać nic z ich twarzy. To było politowanie pomieszane z rozbawieniem.
-Wasz zdrowie chłopcy- uniosłam swój trunek w górę.
-Zdrowie -powiedział Yugyeom i gdy jego kieliszek też się wzniósł, stuknęliśmy się nimi i wypiliśmy duszkiem. Kook tylko pokręcił zrezygnowany głowa.
-Bez nas pijecie, co to ma być?- krzyknął ktoś, podchodząc od stołu. Klapnął obok mnie. Chłopak otworzył szeroko oczy, przekręcając delikatnie głowę w bok i cofając ją trochę w tył. Przyglądał mi się. Jego nikt nie musiał mi przedstawiać.
-Jackson- powiedział, uśmiechając się łobuzersko- Jackson Wang.
-Wiem- odpowiedziałam.
Chłopak był potwornie przystojny, ale działał mi na nerwy. Roztaczał wokół siebie aurę pewności siebie. Która w jego przypadku przynosiła odwrotny efekt do zamierzonego.
-Jakaś ty niemiła koleżanko- powiedział, kiwając głową ze zrezygnowaniem i zabierając nam nasz alkohol. Uśmiechnął się znowu i nie odrywając wzroku ode mnie, wychylił na raz drinka.
Mój umysł był dość jasny, wręcz można powiedzieć, że wytrzeźwiałam. Bez problemu rozpoznałam sylwetki mężczyzn, zbliżających się do stolika. Boże ja umarłam i jestem w kpopwym niebie. Do stołu dosiadła się reszta Got7. Spojrzałam na BamBam'a. Był moim ub z czasów, gdy jeszcze nie intersowałam się tak bradzo kpopem. Wiec, gdy podał mi rękę, moje serduszko zabiło szybciej niż dotychczas. Nie wierzyłam.
-A co to się tu dzieje?- krzyknęła Mazurek, podchodząc do zaludnionego stołu- Ja was skądś kojarzę -wykrzyknęła, zauważając kto przy nim siedzi- wy jesteście...
Mazurek intensywnie myślała.
-Got7- powiedziała po chwili.
Jackson uśmiechnął się chamsko.
-Ależ oczywiście, że to my..
Dalej już nie słuchałam, bo bałam się, że rzygnę tęczą.
Wiedziałam, że ta dójka będzie miała dużo tematów. Byli do siebie w jakiś sposób podobni, z tą różnicą, że u Mazurek to lubiłam, a jego charakter powodował, że toczyłam pianę z pyska.
-To jest nasz piosenka- krzyknął Jackson, gdy z głośników poleciało "Girls, girls, grils".
Pierwszy raz zwrot "To jest nasza piosenka" był dosłowny. Zaśmiałam się na to.
-Idziemy, idziemy- usłyszałam i poczułam dwa klepnięcia na pośladkach. Obróciłam się widząc szczęśliwa twarz Kook. Nie szarżuj tak panie, Golden maknae.
Skoro tak się bawimy, to okej. Opróżniłam resztę kieliszków. Obróciłam się w jego stronę z szerokim uśmiechem. Niesiona przez wszyscy wiem, co, wpiłam się w jego usta na krótkiego ale szlańczego buziaka.
-Idziemy- powiedziałam, łapiąc go za nadgarstek.
Zobaczyłam tylko szeroko otwarte oczy Yugyeomona stojącego za Kookiem. Pewnie myśli, że jestem wariatką.
Najgorsze było w tym to, że miał rację.
Wbiegliśmy na parkiet tanecznym krokiem. To, co zobaczyłam, troszkę mną wstrząsnęło. Tae twerkował na środku parkietu z uniesionym pośladkami ku górze, opierając dłonie o parkiet. Za nim dokładnie to samo robiła Mazurek. Już samo to było dziwne, ale gdy ujrzałam Rap Mona tańczącego pomiędzy nimi, swój taniec, wyglądający jakby ktoś co chwila raźił go prądem. Nie mogłam się powstrzymać, aby do nich dołączyć. Julia obok tańczyła, coż na wzór popsutego robota. A Vanessa dołączyła krokiem "dokręcam żarówki". Musieliśmy wyglądać żałośnie, bo ludzi na parkiecie odsuwali się od nas. Got7 nie zostawało w tyle. Wmieszali się w nas i zaczęli swój własny teatrzyk, momentami wydawało mi się nawet, że tańczą układ do piosenki.
Czułam, że zabawa powoli się rozkręca, a mój język przyjemnie mrowi.
Wiedziałam, że ten wieczór będzie niezapomniany.
Modliłam się tylko w duchu, aby w pozytywny sposób.XXXXXXXX
Uwaga!
Moje drogie słoneczniczki!
Mam wielką prośbę. Czy te osoby, które czytają tego ff, mogą zostawić po sobie gwiazdkę?
Bardzo zależy mi na tym, żeby zobaczyć, ile was jest...
Naprawdę was ślicznie proszę, to dla mnie ważne.
I jeszcze pytanie. Mogę napisać jeszcze jeden rozdział z sylwestra?
Bo mam jedną scenę, ale nie wiem, czy was to nie będzie nudzić.
Czekam na wasze odpowiedzi.
CZYTASZ
We Are BOYS 1
FanfictionZAKOŃCZONE (W TRAKCIE POPRAWEK) Gatunek: komedia, romans, dramat W fanfiction: #22 #12