Daniel Andre Tande i Anders Fannemel...
Jeden blondyn, drugi blondyn..
Jeden wyższy, drugi niższy...
Jeden głupi, drugi bardziej...
- Więc, co tam masz takiego ciekawego? - rzucił Daniel, który zrezygnował już z poszukiwań swojego kasku, usiadł obok Fannisa, zabierając mu telefon.- Gołe laski, czy jakieś porno?- Daj, a ci pokaże.
Niestety malutki Fannemel nie miał szans przy 182 centymetrowym Danielu. Mógł jedynie odchylić główkę do tyłu i krzyczeć, żeby mu go oddał, o ile by go usłyszał... Chociaż.. Echo chyba dobrze się rozchodzi na wyższych wysokościach.. A zresztą, nie wiem.
Tandex wpatrzony w telefon kolegi, na oślep założył swoje ulubione laczki i ruszył do kuchni. Oczywiście, ten mały nadal prosił go żeby oddał mu jego własność, obejmując go swoimi ramionkami i próbując się uczepić na jego nogach, by nie mógł dalej iść.
- Uczepiłeś się, jak rzep psiego ogona. Chciałeś mi pokazać jakieś opowiadanie?
Fannemel podskoczył i zabrał Norwegowi telefon, a później pocałował swoją własność i przetarł jej ekranik.
- Jesteś śliczna, malutka...- rzucił Fannemel a Tande przewrócił oczami
- Idealnie się dobraliście, ty masz małego, a ona ma za małe...- Daniel nie dokończył, tylko zaśmiał się, wpatrując w ślepia Andersa, które momentalnie zrobiły się duże. Jakby za dużo wciągnął Vibovitu i widział kosmitów z Marsjanków.- Miałem na myśli.. No wiesz.. Że ona ma za małe piksele...
- A ja?
- Ty, fiuta.- zaśmiał się i szybko wziął pomarańczę z blatu, udając się do saloniku w hotelowym pokoju.
- Dobra, chodź tu, fiucie. Przeczytam ci coś...
Usiedli na kanapie, a Daniel zaczął konsumować owoc i głośno mlaskać aby wkurzyć tego głupszego. Fannisowi to nie przeszkadzało i wygodnie się rozsiadając, zaczął mu czytać...
"Daniel Andre Tande.. Chłopak, którego pokochały tysiące nastolatek, mający wiele cudownych cech, a główną z nich jest to, że jest on nieziemsko przystojny. Zauważyły to nie tylko tysiące wielbicielek, ale i nawet sami skoczkowie.. Niektórzy mu zazdrościli i chcieli być jak on, mieć takie ciało, muskulaturę i niezwykłe wybrzuszenie, którym zdążył już się zachwycić sam Kamil Stoch."
- Że co!? Co ty mi do cholery czytasz?- rzucił Daniel, a kawałek jego pomarańczy znalazł się u Fannisa, który z uśmiechem na twarzy zaczął ją konsumować.- Przyznam. Jestem przystojny i to bardzo, ale zaczynam się tego bać.
- Wybrzuszenie też masz niezłe.- Fannemel pokazał mu język i wybuchnął śmiechem, który skrywał od kilku minut czytania. Chłopak po chwili uspokoił się, otarł łzy i skosztował słodkiej pomarańczy.- A mi na swoje wybrzuszenie patrzeć nie pozwalasz..
"Norweski ideał wybudzony z kolejnego snu, zdążył już udać się do łazienki, które znajdowało się na końcu hotelowego korytarza. Jego cudowne ciało, idealnie napinało koszulkę w której spał, nie wspominając już o spodenkach.. Miał ten sam sen.. Ten sam cudowny.. Kolejne senne marzenie z którego nie chciał się obudzić... Jednak.. Może sen był jawą? Przed nim stał Kamil Stoch.. Jego wielbiciel, z odwzajemnieniem.. Chłopak był w łazience w samych spodenkach, z nagim torsem i mokrą od wody twarzą.. Wyglądał jak uosobienie wszystkich najpiękniejszych snów Daniela, który czuł jak miotają nimi uczucia... Tak bardzo chciał go pocałować, ale Ewa.."
- Ach te kobiety... Zawsze stoją nam, gejom, na przeszkodzie..- westchnął Daniel, który jak rozmarzony patrzył na okno.
- Danieeeeel...- Andi jęknął wystraszony.- Co ci jest...?
Chłopak podskoczył z uśmiechem od ucha do ucha, założył nogę na nogę, położył dłoń na kolanie rekordzisty świata, a drugą zakręcał swoje blond włosy wokół paluszka.
- Nic misiaczku, czytaj dalej!- zamruczał Daniel i przejechał dłonią na nosek Andiego.. Mniejszy z nich, przestraszył się, odsunął i zaczął czytać dalej...
"Chłopak nie pamiętał, co stało się przed chwilą, ale dla niego najważniejsza była ta chwila.. Wsunął dłoń w włosy Kamila, całując go mocniej.. Mistrz olimpijski i przystojny Norweg... To było coś... Było jak jedne z nieznanych nam uczuć... Jak coś co nas pociąga i powoduje u nas uśmiech na twarzy.. To co robili... Sny Daniela się sprawdzały.."
- Boże, ja już nie mogę tego czytać.. Daniel, misiu co ci jest?!- zaśmiał się Anders, patrząc na chłopaka, który z uśmiechem patrzył na tą ścianę.- Co ja ci zrobiłem...?
- Wiesz, co...? To mogłoby być przyjemne...- Daniel zamknął oczy, a Andi przed nim ukucnął.- Ja.. I półnagi Stoch.. On mokry od zimnej wody... Och...
Fannemel odsunął się od chłopaka... Chciał szybko pobiec do pokoju, ale niestety przeszkodził mu to stolik, na który wpadł. Andi i drewniany stolik... Na podłodze... Mrrrr... Może to później opisze... Mniejsza o to...
- Pieprzony stolik, muszę go ratować...- mały, odrzucił mebel na bok, pomasował swój brzuch i pobiegł do wybranego miejsca. Daniel uchylając jedno oczko, zaśmiał się po cichu.
Małego Norwega nadal nie było, a ten większy zaczął się zastanawiać co mu się stało... Wstał z kanapy i zaniepokojony ruszył do pokoju. Fajnie wyszedł spod łóżka i zaczął krzyczeć.
- Musimy cie, odgejować!
Typowe Fannisiątko.. Jeszcze nie wie, że Daniel tylko żartował... Powiedzieć mu, czy nie...?
- Ty fiucie, żartowałem! That's a prank bro!- rzucił Daniel z uśmiechem na twarzy.- A tak właściwie to co ty robiłeś pod tym łóżkiem..?

CZYTASZ
ABC Norwegów - czyli poradnik dla nieporadnych
Overig- Anders, ty mała łajzo, gdzie schowałeś moje rzeczy..? - Wyluzuj, mordo.. Poszukaj w tym całym bałaganie. Albowiem powiadam wam kto szuka ten znajdzie.. - Świętoszek się znalazł. Zresztą czemu nie idziesz już na skocznie..? Zaraz się spóźnimy.. ...