XII

10.2K 1.1K 295
                                    

Przewróciłem się z jednego boku na drugi. Wtuliłem bardziej głowę w poduszkę i zamruczałem cicho z zadowolenia. Bardzo tego potrzebowałem po wczorajszych wydarzeniach. Wydanie swojej płci, poznanie brata Charlesa, wyżalenie się Sharon i sprawozdanie dla Toma.. Tego było za dużo jak na jeden dzień. Uśmiechnąłem się lekko, podciągając wyżej pościel.

Usłyszałem za sobą głośne westchnięcie.

- Tobie ewidentnie przyda się wyjście na miasto. - stwierdził Silver.

Nie odpowiedziałem mu, zbyt pochłonięty leżeniem w łóżku. Chwilę później, zapewne zirytowany, zaczął mnie lekko kopać, chcąc pośpieszyć mój proces wstawania. Wydałem pomruk niezadowolenia i już potem leżałem skopany na podłodze. Wszystko lepsze od niczego, co?

Niechętnie wstałem i trochę się poprzeciągałem. Ukradkiem widząc zniecierpliwioną minę przyjaciela, szybko pozbierałem pościel i ogarnąłem łóżko. Po skończeniu usiadłem na nie i poklepałem miejsce obok, zachęcając swojego towarzysza klapnięcia. Tak też zrobił.

- Dlaczego mielibyśmy niby wyjść? - zapytałem, podpierając się ręką o materac i patrząc na Toma. - Czuję się dobrze, nie ma jakiejś tragedii... Muszę po prostu jeszcze trochę uporządkować myśli.

- Zwolnij się z ostatniej godziny pracy. - dalej namawiał, nie chcąc dać za wygraną. - Nic ci się nie stanie, jeżeli chociaż raz wyskoczysz ze swoim przyjacielem na miasto. - dodał, chcąc mnie tym przekonać. - Poczekam na ciebie pod restauracją a później trochę pochodzimy.

Spojrzałem na niego niepewnie, mrużąc przy tym oczy. Uśmiechnął się do mnie. Dobrze wiedział, że akurat tym może mnie łatwo złamać. Umknąłem mu wzrokiem i przeczesałem dłonią włosy, a widząc przed oczami dość długie kruczoczarne kosmyki, głośno westchnąłem.

- Wypadałoby wybrać się do fryzjera. - rzuciłem niemrawo. - Jeżeli dalej tak pójdzie, to za niedługo będę maczać włosy w zupie.

- Czyli co? Wychodzimy? - zapytał, a w jego oczach błysnęła nadzieja.

- Tak, tak. Tylko bądź na pewno, ok? Nie będzie mi się chciało na ciebie czekać. - stwierdziłem, w głowie przeprowadzając już rozmowę z szefem.

Silver wydał z siebie okrzyk radości, zaręczając, że będzie czekać nawet przed czasem. Zamknął mnie jeszcze w niedźwiedzim uścisku i wyszedł z pokoju cały w skowronkach. Już chwilę później słyszałem jak szamocze się w kuchni ze śniadaniem. Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem szukać ubrań.

- Gorzej jak dziecko. - wymamrotałem, słysząc, jak jajko spadło mu na podłogę.

*

- Naprawdę musisz się zwalniać? Z kim ja będę później rozmawiać? - zapytała Eve w dziecinny sposób i chwyciła mnie za dłoń. - Nie możecie się umówić gdy ja będę brała wolne? - zadała po raz kolejny pytanie i wydęła policzki, na co głośno westchnąłem.

- Nie, nie możemy. - odpowiedziałem jej stanowczo i pociągnąłem ku górze zamek moim butów. - Niestety on też ma pracę a akurat w jego przypadku nigdy nie wiadomo, kiedy znów go wezmą ze sobą. - wyjaśniłem, chowając telefon i naciągając na ramię torebkę.

Westchnęła tylko rezygnowanie. Po chwili wahania podeszła do mnie i lekko przytuliła. Wyszeptała coś jeszcze o pożegnaniu i zaraz po tym zmyła się do sali głównej, dalej obsługiwać gości.

Mówiąc szczerze, z przyjemnością przytuliłbym ją jeszcze raz i należycie się pożegnał, ale niestety nie mogę odciągać jej od pracy, ani kazać czekać Tomowi pod restauracją. Przetarłem dłonią kark i wyszedłem z budynku, kierując się do parkingu przy głównym wejściu.

✓ She's A Guy | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz