Special II

4.5K 505 139
                                    

Czyli jakim cudem znalazł się alkohol na urodzinach trzyletniego Scotta

- ..i oczywiście wszystkiego najlepszego, Scott! - powiedziałem, przez cały czas kucając przy młodym.

- Dzięki, wujek! - ucieszył się chłopczyk, gdy wręczyłem mu paczkę z prezentem. - Wujkowi Charlesowi też dzięki!

Przytulił nas oboje, po czym pobiegł do mamy by pochwalić się nowo zdobytym prezentem. Ta pokiwała głową, po czym odłożyła pakunek na bok, by jej syn mógł pobiec do swojego kuzyna się pobawić. Odwróciła głowę w naszym kierunku, po czym zamachnęła ręką, przywołując nas do siebie. Z przyjemnością podeszliśmy, zaczynając rozmowę.

- Naprawdę się ucieszył, że przyjdziecie, wiecie? - zaczęła, szeroko się uśmiechając. - Od moich urodzin tak rzadko się z nim widywaliście. No, w każdym bądź razie David. Charlesa widywałam częściej. - stwierdziła trafnie, spoglądając w moim kierunku.

- Och, wybacz. Ale po prostu staram znaleźć sobie jakąś pracę i nawet narzeczonemu poświęcam mniej uwagi. - westchnąłem ciężko, biorąc pod rękę szatyna. - Przykro mi, że tak mało poświęcam  mu uwagi, ale tak na razie wygląda sytuacja.

Rodzeństwo cmoknęło niezadowolone w tym samym czasie.

- A ja ci nadal powtarzam, że nie potrzebujesz tej pracy. - stwierdziła Paris. - Brat ma kasy jak lodu, nie jesteś dla niego ciężarem finansowym, zaręczam ci. Nie, brat? - spytała, a ten oczywiście potwierdził. - No widzisz. Dlatego skończ z tą dziecinadą, że źle się z tym czujesz i skup się na innych ważnych rzeczach. Na moim synu przynajmniej. Chciałabym też powiedzieć na penisie Charlesa, ale nie wiem, jak wasza sytuacja w łóżku. - wzruszyła jedynie ramionami, a gdy chciałem zaczął się wykłócać, ta kontynuowała. - Dobra, koniec tematu. Nie mam niestety alkoholu, bo wiadomo, jest tu trochę dzieci, ale mogę wam dać jakiegoś soku. Pasuje?

Kiwnąłem na potwierdzenie głową, poddając się wreszcie w tej walce, a Charles, chwytając za moją dłoń, zaczął prowadzić mnie za swoją siostrą.

*

Walnąłem mocno szklanką o blat, nieomal jej nie rozbijając i wykrzywiłem usta w czymś, co chyba miało być uśmiechem. Spojrzałem na niemrawe miny moich towarzyszy, po czym głośno parsknąłem śmiechem. Było już grubo po dziewiątej, wszystkie dzieci poszły spać i w salonie zostali sami dorośli. Czułem się teraz tak trochę nieswojo, nie słysząc piskliwych głosików i krzyków.

Sięgnąłem ręką po butelkę soku, którą swoją drogą ledwo potrafiłem utrzymać w pionie i starałem sobie go nalać. Zamiast napełnić szkło, wylałem na stolik, swoje spodnie i koszulę, oraz poplamiłem trochę rękaw sukienki jakiejś kobiety, która miała nieszczęście siedzieć koło mnie. Thomson wymamrotał coś niezadowolony, wyrywając mi z ręki napój i własnoręcznie mi go nalewając. Zadowolony pocałowałem go w usta, biorąc za chwilę wielki łyk.

- Dowiem się wreszcie, co mu dolałaś? - zaczął zmęczony Charles, patrząc na rudowłosą. - Przecież od ledwo się trzyma.

- Oj tam, przesadzasz. - machnęła w odpowiedzi ręką. - Po prostu chciałam go trochę rozerwać, tak długo był zestresowany tymi jego problemami. Dałam mu troszkę alkoholu i tyle.

- Troszkę?

- Dokładnie. Tylko troszkę.

Spojrzeli na mnie równocześnie, mierząc mnie wzrokiem. Skuliłem się na swoim miejscu, podciągając kolana pod brodę i sącząc powolutku picie. Bynajmniej nie tak wyobrażałem sobie to spotkanie. Po pewnym czasie trochę się rozluźniłem i uśmiechnąłem.

- Kochanieee... - zacząłem, przysuwając się do narzeczonego. - Przecież nic mi nie jest. No przyjrzyj się tylko. - zaświergotałem, całując go długo w usta.

- David, wali od ciebie trunkiem. - stwierdził stanowczo, nie ciesząc się z mojego gestu czułości.

- Ty też nie pachniesz jakoś specjalnie fiołkami, więc sobie, kurwa, oszczędź. - syknąłem, odwracając się do kobiety po swojej lewej. Tej, na którą przed chwilą wylałem trochę soku. Spojrzałem na jej brzuch, po czym palnąłem. - Och, widzę dziecko w drodze. Który to już miesiąc?

Ta oburzona moim pytaniem wykrzywiła twarz w grymasie niezadowolenia i strzeliła mi porządnie z liścia. Chyba nie była w ciąży.

Chwyciłem mocniej szklankę w dłoni, po czym na jednym hauście wypiłem zawartość. Dosłownie sekundę później stanąłem prosto, zwracając na siebie uwagę wszystkich. To nie tak, że się jakoś o mnie martwili. Po prostu większość z nich chciała zobaczyć, do czego jestem zdolny, jak jestem pijany.

- David..? - zaczęła niepewnie Paris. - Co się dzie--

- Będę rzygał.

A potem już tylko zgiąłem się wpół i zwróciłem na szpilki swojej sąsiadki na sofie.

*

Oficjalnie stwierdzam, że opowiadanie zostaje zakończone. Dziękuję za waszą aktywność, w jakiejkolwiek postaci by nie była. Kocham was i serdecznie zapraszam na inne prace!

✓ She's A Guy | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz