Wstrzymałem na chwilę oddech, nie chcąc wydać z siebie najcichszego dźwięku. Przyłożyłem sobie dłoń do ust, po czym oddaliłem się od drzwi na parę kroków, by ześlizgnąć się po ścianie w dół. Czułem, jak z nerwów szybko bije mi serce. Co... Co to właśnie było? Czyżby Tom sobie kogoś znalazł..?
Niemożliwe, przecież na pewno by mi się pochwalił... Prawda?
Pokręciłem głową, starając się jakoś ogarnąć i wrócić do rzeczywistości. Przecież nie jestem jego opiekunem, by spowiadał mi się ze wszystkiego; kiedy wychodzi, gdzie wychodzi, z kim wychodzi, co będzie robić. Nawet, jeżeli mentalnie nie jest dorosły, według prawa takowy jest, więc sam powinien o siebie dobrze zadbać.
Wstałem powoli z podłogi, otrzepując tyłek, dla czystej zasady, po czym wszedłem do łazienki, starając się przy tym nie wydać najmniejszego dźwięku. Nawet, jeżeli usłyszeli moją szamotaninę w kuchni, to jednak teraz wolę, żeby nie wiedzieli, gdzie się znajduję. W najgorszym wypadku skończy się to na tym, że Silver będzie kazał swojemu towarzyszowi bądź towarzyszce omijać moje aktualne położenie najszerszym łukiem, żeby się nie wydało, że nawet on ma swoje życie seksualne.
Puściłem z kranu wodę, przemywając sobie nią twarz, by w pewien sposób zmniejszyć napływ informacji i się uspokoić. Spojrzałem w swoje odbicie w lustrze, gdzie mogłem zobaczyć wszystkie skapujące krople. Tak, to ewidentnie pomogło, teraz po prostu sobie wyjdę i skieruję się do swojej sypialni, chcąc przeczekać.. to spotkanie.
Odwróciłem się, by chwycić za klamkę, ale w oka mgnieniu zderzyłem się z impetem z osobą, która wchodziła do pomieszczenia. Cofnąłem się parę kroków, łapiąc równowagę, czego nie mogłem powiedzieć o nieznajomym, który wylądował na twardych i zimnych kafelkach. Jęknął cicho, rozmasowując dolną część pleców.
Stanąłem jak wryty, nie potrafiąc wydusić z siebie żadnego słowa. Niby byłem świadomy, że Silver m ó g ł zaprosić kogoś w trakcie mojej nieobecności, ale nigdy nie sądziłem, że na pierwszym spotkaniu z jego towarzyszem będę oglądać mężczyznę w samej bieliźnie. Lekko zażenowany sytuacją odwróciłem wzrok, jednakże podając pomocną dłoń. Ten z niej skorzystał, nerwowo się śmiejąc.
- To ty zapewne jesteś David. Miło mi cię poznać, chociaż żałuję, że w tak niezręcznej sytuacji... - zaczął, przeczesując krótkie, czarne włosy. - Kotuś, to znaczy Tom, dużo mi o tobie mówił.
.."Kotuś"?
- Mhmm, no cóż. Mi też... miło. Co takiego o mnie mówił? - zapytałem zainteresowany.
- Ahah, no widzisz, chyba jednak wolę tego nie mówić. - zaczął półżartem, na co posłałem mu pytające spojrzenie. - Nie potrafię powiedzieć ci prosto w twarz tego, co powiedział mi on. Nie mam tyle odwagi, chyba... Za bardzo boję się o Toma, że potem coś mu zrobisz.
Potarłem skroń palcem wskazującym i kciukiem, zrezygnowany siadając na brzegu wanny. Nawet nie chciałem myśleć, co nagadał temu gościowi mój przyjaciel, ale miałem w głowie już takie pomysły, które prawdopodobnie miały miejsce w rzeczywistości. Mój towarzysz położył jedną dłoń na biodrze, drugą natomiast zaczął masować szyję, nie chcąc zapewne stać w jednym miejscu sztywno, jak skończony idiota.
Podniosłem wzrok i otworzyłem usta, chcąc przerwać niezręczną ciszę, gdy pomieszczenie obok rozległ się głośny huk, po którym zdało się słyszeć tylko pogłaśniające się kroki. Dosłownie za chwilę, w ramie drzwi, pojawił się temat naszej rozmowy, stojący w bokserkach i opatulony kocem.
Tom przeleciał nieobecnym wzrokiem po łazience, za moment napotykając moje spojrzenie. Przerażony nabrał w płuca powietrza, prawie się zapowietrzając i doskoczył do swojego, jak wskazywały fakty, partnera. Ten spojrzał na niego zdziwiony, starając się znaleźć wyjaśnienie w mojej osobie.
- Chris, idioto! - wysyczał, spoglądając na twarz wspomnianego mężczyzny. - Dlaczego na niego wpadłeś? Mówiłem ci byś się pilnował! Jeszcze mu to na psychice siądzie, przecież on z tym swoim Charlesem to się ledwo pocałował, już nie myśląc nawet o samym seksie! Zawsze mogłem mu nagadać, że ten jęk był spowodowany walnięciem małym palcem o kant szafki, czy coś.
- Kotek, ty naprawdę sądzisz, że uwierzyłby, że zajęczałeś tyle razy z powodu bólu małego palca u stopy? - zapytał sarkastycznie krótkowłosy, za co dostał kuksańca w bok od zarumienionego Silvera.
Przysłuchiwałem się ich kłótni, nie wiedząc, czy czuć się obrażonym i mieć wyrzuty co do podejścia blondyna, czy po prostu położyć się teraz na podłodze i zwijać ze śmiechu. Ich podejście do tej sprawy wyglądało, nie oszukując się, komicznie i dawało się również mnie.
Chociaż w sumie z drugiej strony poczułem się źle, będąc świadomym tego, że Tom ukrywał przede mną fakt posiadania partnera. Przecież osoby na jedno-nocną zabawę nie nazywają siebie per "Kiciuś" i nie zwierzają się sobie ze swojego życia, w tym przypadku opisywania mojej osoby.
Odkaszlnąłem głośno, przerywając przekomarzania mężczyzn i zwracając na siebie uwagę. Chrisa zdawała bawić cała ta sytuacja, czego nie można było powiedzieć o czerwonym na twarzy Silverze. Spojrzał na mnie błagająco, a ja zrozumiałem o co chodzi. Zero pytań w towarzystwie jego partnera.
- Obrazisz się, jak porwę na chwilę swojego przyjaciela? - zapytałem promieniście, zwracając się do wyższego z dwójki. - Chciałbym z nim zamienić kilka zdań, potem dam wam się sobą rozkoszować. A na teraz potrzebuję go w salonie.
- Nie ma problemu, nie będę ci go zabierać. - odparł, dziwnie spokojnie do tego podchodząc. - Wróć do mnie szybko. - zwrócił się do mojego współlokatora i pocałował go szybko w policzek.
Krótkowłosy wyszedł z pomieszczenia, kierując się do sypialni blondyna, natomiast ja z Tomem powędrowałem do wspomnianego salonu. Bez zbędnych zażenowań usiedliśmy koło siebie, odwracając się w swoim kierunku. Siedział naprzeciw mnie, z widocznymi jeszcze, rumieńcami i nie przejmował się zjeżdżającym z ramion kocem.
- Więc, umm... Znam go od jakiegoś miesiąca. - zaczął, mówiąc to wszystko głosem zakochanej po uszy nastolatki. - Jest ode mnie młodszy tylko o trzy lata, więc szybko znaleźliśmy wspólny język. Dużo spędzałem z nim wolnego czasu, a dzisiaj po raz pierwszy zaprosiłem go do siebie i... David, kuźwa, zepsułeś!
Parsknąłem cicho, zasłaniając usta dłonią.
- Nikt wam nie kazał wychodzić mi na powitanie. Mogliście walić palcem o szafkę dalej. - zażartowałem, czując, że Silver zaraz się obrazi.
- Dav, weź przestań. To nie tak, że ci nie ufam. Po prostu chciałem, żebyś poznał go w... innych okolicznościach. A poza tym miałem cichą nadzieję, że u Charlesa to zostaniesz jednak dłużej.
Uśmiechnąłem się szeroko, na samą myśl spotkania z szatynem, co nie uszło uwadze przyjaciela.
- Skoro o tym właśnie mowa, to od dzisiaj mam chłopaka. Tak naprawdę. - powiedziałem półgłosem, hamując w sobie emocje, które mogłyby spokojnie wyskoczyć ze mnie od zaraz.
Zanim zdążyłem go powstrzymać, rzucił się na mnie, mocno ściskając, na przemian gratulując i narzekając na ból w krzyżu.
*
Tak, tak. Przepraszam za tak długi brak rozdziału. Ale tego naprawdę nie da się pisać bez weny! A poza tym wszystko się na siebie nałożyło przez ten okres; urodziny, pogrzeb, wyjazdy, kosmetyczka, różne problemy. Po prostu multum wszystkiego; ale już jestem!
*skargi i zażalenia*
CZYTASZ
✓ She's A Guy | bxb
Conto[opowiadanie ma już swoje lata, dlatego proszę o dystans do zawartej treści] David w ramach przegranego zakładu ma udawać dziewczynę: nosić makijaż, rozmawiać jak kobieta, robić typowo "babskie" sprawy i "nieświadomie" podrywać innych mężczyzn. Udaj...