XXII

9.1K 1.1K 495
                                    

Nieśpiesznie wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni, po drodze trochę się przeciągając. Przystanąłem w drzwiach, po czym oparłem się ramieniem o framugę i zacząłem wpatrywać w siedzącego przy stoliku przyjaciela. Pośpiesznie zjadał ostatnie kawałki śniadania, co chwilę popijając jakimś napojem. No tak, przecież dziś dzień jego pracy.

Przejechałem dłonią po zmęczonej twarzy i mozolnym krokiem podszedłem do współlokatora. Stałem tak chwilę nad nim, po czym ciężko opadłem na wolne krzesło. Ledwo kontaktowałem z rzeczywistością, kompletnie padnięty i nie czujący się na siłach. Tom, pomimo swojego pośpiechu, zdołał to zauważyć i podejrzliwie na mnie patrząc, odłożył sztućce.

Zamknąłem oczy, opierając plecy o oparcie. Za chwilę poczułem na swoim czole ciepłą dłoń i usłyszałem ciche pomruki ze strony Silvera. Nawet nie siliłem się na uchylenie powiek, czy rzucenie jakiegoś komentarza odnośnie jego matczynego zachowania. Dobrze wiedziałem, że zrobiłbym mu tym na złość, ale i tak nie przerwałby opieki nade mną.

- Co, coś nie pasuje? - spytałem, gdy przyjaciel zmarszczył brwi. - I tak zostaję w domu, jeżeli powiesz coś na temat tego, że jestem chory.

- Jesteś chory i zostajesz w domu. Zaraz przyniosę lekarstwa, a później będę się zwijał do pracy. - powiedział, jakby nie usłyszał mojej wypowiedzi.

Westchnąłem ciężko, podążając wzrokiem za przyjacielem. Podszedł do jeden z półek i zaczął szukać dla mnie zapewne leków. Uśmiechnąłem się niemrawo, gdy znalazł to, co szukał i podszedł do mnie, po drodze lejąc do kubka wody. Położył wszystko na stolik, mówiąc kąśliwie, że chyba wiem, jak tego użyć.

Po chwili wyszedł z pomieszczenia i zaczął zbierać się do pracy. Spokojnie patrzyłem, jak chodzi od pokoju do pokoju i zbiera potrzebne mu rzeczy, aż na koniec zaczyna ubierać buty i kurtkę. Strasznie dziwnie się śpieszył, nawet bardziej niż zazwyczaj, co trochę mnie zaintrygowało. Wstałem z krzesła i stanąłem koło Toma, przyglądając się jego twarzy, by cokolwiek z niej wywnioskować.

- Coś tu mam? - zapytał zbity z tropu, dotykając się po nosie i czole.

- Nie, po prostu dziś wyjątkowo bardzo się śpieszysz do pracy, więc zaciekawiło mnie to. - wyjaśniłem, opierając głowę o ścianę.

- A czemu patrzyłeś się na moją mordę? - ciągnął dalej, kładąc dłonie na biodra.

- W sumie nie wiem, myślałem, że poznam powód, patrząc się w twoje oczy, czy wnioskując z mimiki twojej twarzy. - odparłem, zanim uświadomiłem sobie, jak głupio to zabrzmiało.

- Interesujące. Zadzwoń później do mnie, jeżeli w trakcie rozmyślań o moich oczach dojdziesz do tego, dlaczego się śpieszę do roboty. - parsknął śmiechem i wytarł palcem kręcącą się w kąciku oka łezkę. - No, to do zobaczenia. Postaraj się nie umrzeć podczas mojej nieobecności.

Fuknąłem na niego niezadowolony. W odpowiedzi posłał mi delikatny uśmiech i pomachał ręką na pożegnanie. Wykonałem tą samą czynność, po czym podszedłem do drzwi i je zamknąłem. Za nimi dało się słyszeć ciężkie kroki po schodach i krótkie przekleństwa o śliskiej powierzchni.
Prychnąłem cicho, kierując się do kuchni.

Pokonałem odległość dzielącą mnie od stolika i ponownie usiadłem na krześle. Wziąłem do jednej ręki tabletkę, które specjalnie dla mnie wyciągnął Silver a do drugiej wziąłem szklankę. Połknąłem lekarstwo, popijając je wodą.

Rozsiadłem się wygodniej, nie mając zamiaru w najbliższym czasie ruszać się z miejsca i zacząłem wypijać do końca zawartość naczynia. Wzrokiem zacząłem dążyć po całej kuchni, starając się zabić dłużący się czas. Zatrzymałem się na talerzu, który praktycznie w połowie nie był zjedzony.

✓ She's A Guy | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz