Część III

810 39 5
                                    

*Luna*
Czasami są takie dni, kiedy jestem radosna, uśmiecham się i nawet jeżeli pomyślę o Matteo, to optymistycznie patrzę na tę sprawę- po prostu przypominam sobie, jak dużo dla mnie znaczy.
Jednak są też takie dni, kiedy jedyna rzecz, która dobrze mi wychodzi, to płacz. Zwykle dzieje się to, gdy Matteo długo się nie odzywa. Zamykam się w swoim pokoju, bo nie mogę myśleć o czymkolwiek innym, tylko o tym, że go tu nie ma. Że tak naprawdę, to prawdopodobnie o mnie zapomniał, bo dlaczego niby miałby pamiętać, skoro jestem setki kilometrów od niego i niewiadomo kiedy i czy w ogóle się jeszcze spotkamy. Zrozumcie moją sytuację: zakochałam się w chłopaku, który może mieć każdą i on w dodatku doskonale o tym wie. Bo co z tego, że ja zakochałam się nie tylko w jego wyglądzie, ale w jego oczach, co z tego, że nie zakochałam się tylko w sposobie, w jaki mnie podrywał, ale w sposobie, w jaki ze mną rozmawiał? I co z tego, że każdy jego dotyk przyprawiał mnie o dreszcze, a jego słowa wywoływały uśmiech na twarzy? Co z tego, że gdy śpiewał jakąkolwiek piosenkę, od jego głosu przewracało mi się w żołądku? No bo co z tego, jeśli on jest teraz tak daleko i w sumie nigdy mu tego wszystkiego nie powiedziałam? Jasne, wyznaliśmy sobie miłość, ale co, jeśli pomyślał, że było to tylko pod wpływem chwili? Co jeśli to dla niego to nic nie znaczyło...?
Moje życie jest beznadziejne...
I z tą myślą gwałtownie schowałam głowę w poduszki i zaczęłam histerycznie płakać.
***
-Luna, kochana, otwórz. -słyszałam głos Ambar.
-Luna, jak nie otworzysz, to zawołam Simona! -to była Nina.
Podziwiam je. Od chyba pół godziny stoją pod moim pokojem, pukają i próbują mnie przekonać do otwarcia drzwi. Chyba rzeczywiście im zależy.
-Lunitka, od wczoraj wieczorem siedzisz zamknięta, już jest 16.00, a ty nic nie jadłaś.
Ambar miała rację.
No trudno, najwyżej się przestraszą.
Ciężko wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi. Odwróciłam się i ponownie rzuciłam na miękki materac.
-Nareszcie! -westchnęła Ambar.
-Luna, kochanie, martwiłam się. - Nina podeszła i usiadła na moim łóżku. Popatrzyłam na nie.
-O matko! -blondynka wykrzyknęła, widząc jak wyglądam.
Za to Nina tylko patrzyła na mnie ze współczuciem i przytuliła najmocniej jak potrafiła. Nie dziwię się reakcji Ambar, nigdy mnie takiej nie widziała, zwykle to Nina siedziała przy mnie w takich momentach.
-Jesteś głodna? Zaraz ci coś przyniosę. -powiedziała moja kuzynka i nie czekając na odpowiedź, która z resztą byłaby negatywna, wyszła z pokoju, przymykając drzwi.
-Znowu o nim myślałaś? -spytała Nina. Pokiwałam głową.
-Nina, on chyba o mnie już zapomniał. -powiedziałam przez łzy.
-Ciii, nie wolno ci tak myśleć. -przytuliła mnie.- Kiedy ostatnio do ciebie pisał?
Nic nie mówiąc, pokazałam jej telefon. Dokładnie pamiętałam tę datę i wiadomość.
30.10; 16:38
"Cześć Luna, jak tam u ciebie? Mam nadzieję, że wszystko dobrze. U mnie ok. Niedługo kończy się kontrakt rodziców, w grudniu pewnie znowu się przeprowadzimy. Męczy mnie to, ale co zrobić. Dobra, pozdrów Ninę, Ambar i Gitarzystę ;) Trzymaj się,
Matteo :) "
To było ponad miesiąc temu. Teraz jest początek grudnia, za tydzień zaczynają się wakacje.
-Luna, a co mu odpisałaś? -spytała moja przyjaciółka.
Popatrzyłam na nią ciężko.
-Nie mów, że nawet się do niego nie odezwałaś! -przeraziła się.
Pokręciłam głową i zrezygnowana pokazałam jej wiadomość.
30.10; 17:02
"Hej Matteo, u mnie wszystko ok, za miesiąc zaczynają się wakacje. W sumie nic ciekawego się nie dzieje, a Ninę i nasze Simbar na pewno pozdrowię ;)
Wiem, że te przeprowadzki są dla ciebie ciężkie... Trzymaj się,
Luna"
Nina odetchnęła z ulgą, ale zaraz zmarszczyła brwi.
-I tak to właśnie wygląda? Żadnego "Tęsknię", "Brakuje mi ciebie" ani nawet tej minki 'całuska'?
Spuściłam wzrok.
-Ale to by jeszcze mnie bardziej bolało... -szepnęłam.
-A chciałabyś mu to napisać? -Nina też szepnęła, jakby bała się, że jej ucieknę.
Skinęłam głową. Tak naprawdę to chciałam. Chciałam, żeby wiedział, że mi zależy. Chciałam, żeby mi chociaż napisał, że coś dla niego znaczę. Chciałam z nim pogadać i dowiedzieć się czegoś więcej niż "wszystko ok". Ale się bałam...
-W takim razie to zrób.
Popatrzyłam na nią zdziwiona.
-Napisz mu to, co siedzi w twoim sercu. -stuknęła mnie w klatkę piersiową.- Napisz, że tęsknisz. Że bez niego, to już nie to samo. Napisz mu, żeby wiedział, że nie jest dla ciebie zwykłym znajomym! -ostatnie zdanie wykrzyknęła.
-W stu procentach zgadzam się z Niną. -odezwała się Ambar, która nagle pojawiła się w drzwiach z tacą z jedzeniem.
Patrzyłam na nie jak na wariatki. Jak miałabym mu to napisać?
-A co, jeśli on... co jeśli on wcale tego nie oczekuje? -wykrztusiłam.- Co jeśli... nie... nie odpowie mi tym... tym... samym? - teraz to już dławiłam się łzami. Obie mnie przytuliły.
-Posłuchaj mnie. Po pierwsze: musisz mu to powiedzieć, tak czy tak. Przecież ty się z tym męczysz. Nawet jeśli jakimś cudem nie odpowie tym samym, to znaczy, że nie jest ciebie wart. -odezwała się Nina
-A po drugie: ja znam Matteo. -włączyła sie Ambar.- On nie rzuca słów na wiatr. On był i jest w tobie zakochany. Nawet mi to powiedział przed wyjazdem. MI rozumiesz? Swojej ex dziewczynie.
-Na serio? -zmarszczyłam brwi.
-No tak. Spytaj się Gastona, jemu pewnie też to powiedział.
-Ale... ale... to było dawno... to niemożliwe, żeby...
-Luna! Kiedy ty to zrozumiesz? Niemożliwe? A ty co do niego czujesz? -blondynka zrobiła przerwę i popatrzyła na mnie wymownie.- No właśnie. A też go tyle nie widziałaś.
-A poza tym... Jak mógłby o tobie zapomnieć? Prawie rok starał się, żebyś na niego uwagę zwróciła. -Nina zachichotała.
Dałam jej kuksańca w ramię i uśmiechnęłam się słabo.
-Dzięki, dziewczyny. Co ja bym bez was zrobiła? -przytuliłam je.- Ale z tym napisaniem, to się jeszcze zastanowię...
-W porządku. -uśmiechnęły się.
-Ale teraz coś zjedz. Twoja mama powiedziała, że taca ma być pusta i odniesiona na dół. -Ambar podała mi jedzenie.
-A potem pomożemy ci się ogarnąć i pójdziemy do kina. -powiedziała Nina i obie popatrzyły się na mnie.- Bez dyskusji.
-Kiedy ona się zrobiła taka zdecydowana? -spytałam cicho Ambar.
-Słyszałam!
-To chyba przez Gastona. -odpowiedziała mi, ignorując szatynkę.- Co ta miłość robi z ludźmi... -westchnęła teatralnie.
-Odezwała się. -Nina przekrzywiła głowę i wybuchły śmiechem. Ja tylko uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść to, co było dla mnie przygotowane.
Naprawdę nie wiem, co by ze mną było, gdybym ich nie miała. O dziwo, bardzo dobrze się dogadują. No, może czasem z siebie żartują, ale i tak wiem, że za sobą przepadają. A ja kocham je obie, każda ma w sobie coś wyjątkowego.
☆☆☆
Hej, kochani! ♥ Przychodzę do was z kolejną częścią tego opowiadania. Znalazłam chwilę, aby go umieścić i mam nadzieję, że się spodoba :) Dziękuję wam za wszystkie gwiazdki i komentarze, naprawdę lubię je czytać i humor od razu mi się poprawia ;)
Szczęśliwego Nowego Roku Wam życzę! :D
JustNoOrdinaryMe

Soy Luna - Meant to be ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz