Część I

1.4K 54 19
                                    

"If you love someone, set them free and if they come back- it was meant to be"
Luna przeczytała ostatnie zdanie i zamknęła książkę. Siedziała przed domem i wpatrywała się w rozgwieżdżone niebo. Od wyjazdu Matteo wiele się zmieniło. Ona się zmieniła. Nie spędzała już całych dni na wrotkach, co jednak nie znaczy, że z nich zrezygnowała. Dalej jej największym marzeniem pozostało, aby być coraz lepszym w jeździe i tańcu i może nawet kiedyś zostać profesjonalistą w tej dziedzinie. Jednak tuż po wyjeździe chłopaka, kilka miesięcy temu, stwierdziła, że na razie nie ma siły. Nie ma siły, bo niejedną noc już przepłakała i niejedną sobotę spędziła tylko w swoim pokoju, myśląc o człowieku, który ofiarował jej swoją miłość i przyjaźń, a zabrał coś, bez czego pozostałe rzeczy niewiele się liczyły: swoją obecność. Oczywiście dobrze wiedziała, że nie miał wyjścia- jego rodzice, dyplomaci często zmieniali miejsce zamieszkania i Matteo wiele razy jej o tym opowiadał. A jednak serce nie sługa: zakochała się. Co, biorąc pod uwagę wszystkie aspekty, które podsuwał jej rozum, w ogóle nie powinno się zdarzyć.
***
Luna wróciła do swojego pokoju. Odłożyła książkę na biurko obok całej sterty innych, przeczytanych już powieści. "No nic, jutro trzeba będzie je oddać do biblioteki" pomyślała. Od kilkunastu tygodni czytanie stało się najważniejszym punktem w jej życiu. Przecież trzeba było się czymś zająć, wypełnić czas, który przedtem przeznaczała na wrotki. No właśnie. Spojrzała na nieużywany od tygodnia sprzęt. Nagle usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości.
Od Simon: Dobra, Luna, jutro sobota i nie będziesz siedziała sama w domu. Widzimy się jutro w Jam&Roller i bez dyskusji, mała ;)
Od Luna: Ok, przyjacielu, wiem, że i tak nie odpuścisz ;) Przyjdę jutro koło 12, bo przedtem muszę oddać całą stertę książek do biblioteki...
Od Simon: Ok, przyjdę i ci pomogę ;)
Od Luna: Nie musisz
Od Simon: Ale chcę
Od Luna: Przyznaj się: chcesz zobaczyć Ambar ;)
Od Simon: Co? *rzuca w nią poduszką*
Od Luna: Nie udawaj XD
Od Simon: Dobra pogadamy jutro, pa Lunitko :*
Od Luna: Pa, Simonku :*
Simon- przekochany chłopak. Zrozumiał, co jego przyjaciółka, była miłość, czuje do Matteo. Zrozumiał i teraz wspiera ją na każdym kroku, wywołując uśmiech na twarzy dziewczyny. Zresztą Luna wiedziała, że nie jest już zazdrosny, bo coraz bardziej ciągnęło go do pewnej argentyńskiej blondynki, która swoją drogą bardzo się zmieniła. Dziewczyny zamiast "przyjaciółek" były teraz prawdziwymi przyjaciółkami i w dodatku, jak się okazało, kuzynkami. Ambar pozostała perfekcjonistką, jednak nie wymagała już od siebie ciągłej samokontroli. Przeprosiła Delfi, Jazmin i wszystkich, którymi manipulowała i krzywdziła, a szczególnie Lunę. Zadzwoniła nawet do Matteo. I co najważniejsze- meksykanka od jakiegoś czasu zauważała, że jej nowa przyjaciółka coraz chętniej spędza czas z Simonem. Co ją bardzo ucieszyło. Z Niną, Jim i Yam wymyśliły nawet dla pary imię: Simbar. A właśnie: Nina. Ta urocza osóbka dostała wreszcie to, na co zasłużyła: prawdziwą miłość. Od Gastona oczywiście. Byli ze sobą mega szczęśliwi, tematy im się nie kończyły, rozumieli się bez słów. Na co Luna patrzyła z wielkim zadowoleniem i tylko czasem nagle łzy stawały w jej oczach, bo przypominała sobie o chwilach z Matteo. Jej Matteo, o którym nie mogła zapomnieć. Może już nie płakała i nie rozklejała się za każdym razem, gdy ktoś o nim wspomniał, ale też nie mogła być naprawdę szczęśliwa. A nie pocieszała jej myśl, że nawet nie są parą. Więc on, umieszczony setki kilometrów od niej, miał pełne prawo do znalezienia sobie dziewczyny: pięknej, mądrej, utalentowanej... "Luna, stop." pomyślała, gdy po jej policzkach zaczęły spływać łzy. "Przestań się dołować. Gdyby chciał sobie kogoś znaleźć, już dawno by tak zrobił, przecież dziewczyny wprost lgną do niego. Tymczasem on ciagle utrzymuje z tobą kontakt. Słaby, ale jednak. Pewnie nie chce pogłębiać ran, ale jednocześnie daje ci do zrozumienia, że o tobie nie zapomniał. Ogarnij się i idź spać." Czasami była strasznie wdzięczna sama sobie i swojemu rozsądkowi. Taaaa... może to dziwne, ale zdarzało jej się rozmawiać samej ze sobą. "No trudno, może i jestem wariatką." pomyślała i zorientowała się, że stoi na środku pokoju z telefonem w dłoni. Szybko sprawdziła godzinę. 23:13. "Trzeba by pójść spać." Po 15 minutach leżała już w łóżku i patrzyła się w sufit. O czym myślała? Raczej 'o kim'. O Matteo. Podniosła telefon z szafki nocnej i już chciała wyświetlić jego zdjęcie... ale zatrzymała się. Z jednej strony wiedziała, że jedno spojrzenie na niego może wywołać ogromny ból, a z drugiej tak strasznie za nim tęskniła! "Dobra, bądź silna. Raz, dwa, trzy." Stuknęła palcem w ekran. Gdyby ktoś ją teraz zobaczył, nie uwierzyłby, że ludzka twarz może wyrażać tyle emocji na raz. Dziewczyna uśmiechnęła sie przez łzy. Po chwili odłożyła telefon i otuliła się szczelniej kołdrą. Zasnęła.
☆☆☆
Cześć kochani! To ja JustNoOrdinaryMe. Wiem, że nikt mnie tu prawdopodobnie nie zna, bo na Wattpadzie do tej pory tylko komentowałam. Jednak pewnego dnia do głowy przyszedł mi pomysł na oneshot i napisałam pierwszą część. Tak wiem, że to w takim razie nie będzie oneshot ;) Ale to nie będzie też takie zwykłe opowiadanie, bo bedzie miało tylko kilka rozdziałów. W mediach znajdziecie zdjęcie, które wywołało u Lunitki tyle emocji ;) No dobrze, koniec gadania. Mam nadzieję że to nie jest totalne dno i jeżeli komuś się spodoba, to oczekujcie następnej części może nawet jutro.
JustNoOrdinaryMe

Soy Luna - Meant to be ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz