*Luna*
Obudziłam się dzisiaj bardzo szczęśliwa. Po głowie cały czas chodziły mi słowa: "Bo ja bez ciebie dłużej nie wytrzymam, skarbie..."
Co sprawiało, że uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Wczoraj Nina bardzo szybko musiała iść do domu, więc obiecałam, że opowiem jej wszystko jutro, znaczy dziś. Ambar też wróciła późno z Rollera aka spotkania z Simonem ;)
Szłam sobie do szkoły, a raczej jechałam na wrotkach, przez park, podśpiewując "Alas", "Siento" i "Que Mas Da" na przemian. Dawno się tak nie czułam, oj dawno. Był taki piękny dzień, a park o poranku wyglądał ślicznie. W dodatku jeszcze dwa dni do wakacji. No i Matteo mnie kocha!
Byłam chyba najszczęśliwszą dziewczyną pod tym pięknym słońcem! Mimo że wciąż nie mogłam go dotknąć i przytulić, to i tak czułam się taka... zakochana po uszy z wzajemnością.
Najpiękniejsze uczucie na świecie.
***
-Hej Ambar! Hej Nina! -zawołałam z uśmiechem, pochodząc do przyjaciółek.
-Cześć kochana! -obie mnie przytuliły.
-Co ty taka szczęśliwa jesteś? -spytała Ambar.-Czekaj... rozmawiałaś z Matteo?
Pokiwałam głową.
-Tak!
-I jak? -spytały obie na raz.
-No więc... -usiadłam sobie na murku a dziewczyny do mnie dołączyły.- Na początku strasznie się bałam i w jego oczach też widziałam niepewność. Wyobrażałam sobie najgorsze. Ale potem powiedział mi, że bardzo za mną tęskni i że... -odetchnęłam.- Wciąż mnie kocha... -dodałam ciszej i uśmiechnęłam się trochę nieśmiało.
Dziewczyny pisnęły i przytuliły mnie.
-Nareszcie! -Nina nie kryła radości.
-Lutteo is real...! -Ambar miała zamiar dokończyć to zawołanie, ale zakryłam jej usta ręką.
-Trochę ciszej, bo cała szkoła cię usłyszy. -skarciłam ją.
-A to źle? Niech wiedzą, że nie mają już żadnych szans. -powiedziała, naciskając na słowo "żadnych".
-Ale wy wiecie, że my nie jesteśmy parą, tak?
Ninie opadły ramiona a Ambar szczęka.
-Ten Matteo to zawsze był idiotą... -wymruczała blondynka, myśląc chyba, że jej nie zrozumiałam.
Zaśmiałam się pod nosem z ich zachowania.
-Jesteśmy umówieni dziś na rozmowę. -oznajmiłam z szerokim uśmiechem, wstając z miejsca i kierując się do szkoły.
-No to chyba można nazwać to randką, nie? -Ambar podążyła za mną.
-Taką internetową. -zgodziła się Nina, dorównując nam kroku.
-Nie wiem dziewczyny, nie sądzę. -pokręciłam głową.- Randki to raczej spotkania, trzymanie się za ręce i takie tam... -troszkę posmutniałam, bo nawet nie wiecie jak bardzo chciałabym go potrzymać za rękę.
-Eee tam, wymyślasz. -Ambar machnęła lekceważąco.
-No to skoro ustaliłyśmy że to randka, to widzimy się u was w domu po lekcjach. -Nina wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
Chciałam zaprotestować, ale po pierwsze uznałam, że to i tak nic nie da, a po drugie zadzwonił dzwonek. Westchnęłam, uśmiechając się i poszłam na lekcję.
***
Wraz z ostatnim dzwonkiem Nina wyparowała z klasy najszybciej, jak tylko potrafiła. Gdy Gaston chciał ją zatrzymać, powiedziała, że nie ma czasu i musi szybko pobiec do domu, bo potem jest umówiona i... już jej nie było. Nawet chyba nie zdawała sobie sprawy jak to zabrzmiało. Gaston wyglądał jakby go ktoś mocno uderzył w twarz. Chociaż chciało mi się śmiać z zachowania przyjaciółki, to zrobiło mi się szkoda chłopaka. Podeszłam do niego, ale zanim zdążyłam się odezwać, spytał łamiącym się głosem:
-Luna, mam pytanie, tylko powiedz prawdę, ok? -Skinęłam głową.- Czy Nina... -przełknął ślinę.- ...umówiła się z innym chłopakiem?
Patrzył na mnie, jakby od tej odpowiedzi miało zależeć jego życie.
Kurcze, jemu naprawdę na niej zależy.
Uśmiechnęłam się.
-Nie, Gaston, coś ty. -pokręciłam głową.- Ona jest umówiona ze mną i z Ambar. A tak cię spławiła tylko dlatego, że jest strasznie podekscytowana moją niby randką. -zaśmiałam się.
Odetchnął z ulgą, ale zaraz zmarszczył brwi i spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Randką? Luna, czy ty..? -nie dokończył, ale po chwili uświadomiłam sobie, o co mu chodziło. Zrobiłam mentalnego facepalma. Przecież on na 100% gadał z Matteo o tym, co było wczoraj. Ale nie sądzę, żeby chłopak też wziął tą naszą przyszłą rozmowę za randkę, jak to zrobiły dziewczyny.
Westchnęłam.
-Nie, spokojnie, nie łamię twojemu przyjacielowi serca. -usmiechnęłam się.- Z tą niby randką, to chodzi o tą moją umówioną rozmowę z Matteo, dziewczyny coś sobie wymyśliły. Bo rozumiem, że ty już wszystko wiesz, nie? -spytałam, choć dobrze wiedziałam.
-Tak... -mruknął, jednocześnie lekko się uśmiechając.
Zaśmiałam się.
-A mówią, że dziewczyny to plotkary. No dobra Gaston, ja lecę, bo zaraz Nina do mnie zadzwoni z pytaniem, gdzie ja jestem. Cześć! -pożegnałam się i poszłam do domu.
-Pa! -usłyszałam za sobą. W jego głosie można było wyczuć, że się szeroko uśmiechał.
***
Dwie godziny później siedziałam sobie na łóżku i słuchałam, co jeszcze moje przyjaciółki mają mi do powiedzenia.
-Pamiętaj, że masz mi wszystko potem opowiedzieć. -Nina uśmiechnęła się.
-Jasne, wiem. -pokiwałam głową.
Dziewczyny naprawdę się przejęły. Chciały mnie, że tak powiem, upiększyć na maxa, ale kategorycznie odmówiłam. W końcu udało im się mnie namówić, żebym założyła ładną bluzkę i krótkie spodenki, które według Ambar były "na topie". Nawet delikatnie się pomalowałam. Ale tylko błyszczykiem i kremem. Na nadgarstku miałam TĘ bransoletkę.
-Mi też masz wszystko opowiedzieć! -Ambar założyła ręce na piersi. Zaśmiałam się.
-Ok.
-Dobra, Lunitka, ja lecę do Rollera, bo za chwilę 17:00. Powodzenia. Pa, kochane! -blondynka pożegnała się i wyszła.
Popatrzyłam na Ninę.
-Jak myślisz, poszła do Simona czy Simona?
-Zdecydowanie pierwsza opcja. -odpowiedziała brunetka i wybuchłyśmy śmiechem.
-A właśnie... -zaczęłam, gdy się uspokoiłyśmy.- Nie sądzisz, że powinnaś się z kimś skontaktować?
Jej zdziwiona mina mówiła, że nie za bardzo ogarnia, o co mi chodzi.
-Twój chłopak? Gaston? Którego dzisiaj tak spławiłaś, mówiąc, że jesteś z kimś umówiona?
Chyba do niej w końcu dotarło. Powiedzieć, że była przerażona to za mało.
-O nie, Luna, a co jak on sobie pomyślał, że się z kimś innym umawiam? No... wiesz... z jakimiś chło... chłopakiem... -powiedziała spanikowana.
-Spokojnie, wszystko mu wytłumaczyłam.
Odetchnęła z ulgą i mnie przytuliła.
-Jesteś najlepsza.
-Ale na pewno ucieszy się, jeśli teraz do niego pójdziesz. -uśmiechnęłam się.
Widziałam, jak się waha.
-No idź, poradzę sobie. -zaśmiałam się lekko.- Wiem, że tego chcesz.
Westchnęła.
-Z tobą nie wygram. Znasz mnie na wylot. -uśmiechnęła się.- Pa, przyjaciółko, zadzwonię potem.- powiedziała, przytuliła mnie i wyszła.
Spojrzałam w lustro.
Chyba dawno nie wyglądałam tak ładnie.
W sumie przez ostatnie kilka miesięcy nie patrzyłam za bardzo, w co się ubieram. Ambar załamywała ręce, ale ja nie potrafiłam myśleć o ciuchach.
Postanowiłam włączyć laptop i poczekać na Matteo.
Okazało się, że on już był dostępny.
Chciałam zadzwonić, ale mnie uprzedził.
Szybki jest pomyślałam, odbierając połączenie.
-Hej Królu Pawiu! -powiedziałam.
-Cześć kelnereczko! -Matteo przywitał mnie szerokim uśmiechem. Potem przez chwilę nic nie mówił, już zaczynałam się martwić.
-Co jest? -spytałam.
-Nic... po prostu nie wiem jak wyrazić moją radość, z tego, że cię widzę... Wyglądasz ślicznie. -powiedział, patrząc mi prosto w oczy z delikatnym, czułym uśmiechem.
Coś ścisnęło mnie w żołądku, moje serce po raz kolejny zmiękło a uśmiech mimowolnie pojawił mi się na twarzy razem z różowym odcieniem na policzkach.
-Dziękuję...
Tak bardzo chciałabym cię teraz pocałować.
Poczułam, że jeśli czegoś zaraz nie powie, to chyba się rozpłaczę.
-No dobra Luna, co masz mi do powiedzenia, bo umieram z ciekawości! -powiedział Matteo z entuzjazmem.
On chyba czyta mi w myślach.
-Tak więc, zgadnij jaka para ma się ku sobie? -spytałam z uśmiechem.
-Nie mam pojęcia.
-Nie uwierzysz: Simbar! No... Simon i Ambar. -dodałam, gdy nic nie odpowiadał.
-Co?! -szok na jego twarzy trochę mnie zaniepokoił.
-Matteo...?
-To super! -uśmiechnął się. Odwzajemniłam gest.
-A jak tam pozostali? -spytał po chwili.
-Gastina still is real... -zaśmialiśmy się z mojego rymu.- Ale to chyba wiesz... Jico są razem i Nico twardo wytrzymuje humory dziewczyny. -kontynuowałam.- A Yamiro się ciągle kłóci ale i tak ich do siebie ciągnie.
Matteo uśmiechnął się.
-To fajnie, że im się układa. A w Jam&Roller pojawiły się jakieś nowe osoby?
Pokręciłam głową.
-Nie... chyba nie.
-Chyba? Luna, nie chcesz mi powiedzieć, że już tam nie chodzisz, prawda?
Westchnęłam.
-Chodzę... tylko trochę rzadziej. Ale wszystko jest ok, nie przejmuj się.
Spojrzał w moje oczy. Odbijał się w nich smutek i tęsknota.
-Mnie nie oszukasz, skarbie, nawet jeśli oszukujesz samą siebie. Ale obiecuję ci, że pojeździmy jeszcze razem na wrotkach.
Zapanowała cisza.
Znowu to zrobił.
Znowu nazwał mnie swoim skarbem. Znowu sprawił, że poprawił mi się humor. Znowu, dzięki niemu, wszystko zaczęło się układać.
Nie wytrzymam bez niego ani dnia życia.
Nagle wpadłam na pewien pomysł.
-Matteo, masz tam u siebie jakiś park czy miejsce, gdzie jest dużo przestrzeni?
-No, tak, nawet całkiem niedaleko. -odparł zdziwiony.- A co?
Nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się chytrze.
-Luna, dlaczego dzwonisz do mnie na komórkę?
-Nie pytaj, tylko odbierz.
-Video rozmowa? Co ty kombinujesz?
Spojrzałam na niego.
-Ubieraj wrotki. Idziemy pojeździć. Razem. -powiedziałam i rozłączyłam się na Skypie.
***
*Ambar*
Weszłam do Rollera i jak zwykle zobaczyłam tłum ludzi. Usiadłam przy jednym ze stolików i obserwowałam uwijających się pracowników kawiarni. Nagle w oczy rzucił mi się pewien brunet. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił ten gest. Po chwili już stał przy mnie.
-Cześć Ambar! Co tam? -pocałował mnie w policzek na przywitanie. I znowu to przyjemne mrowienie i dreszcze.
-Cześć Simon! Chciałam się zapytać, czy masz trochę czasu, ale widzę, że masz dużo pracy...
-To prawda, ale dla ciebie wszystko. Co się dzieje? -usiadł obok mnie.
-Nie, ja...
-Simon!!! -przerwał mi głos Tamary.- Chodź tu, musisz mi pomóc!
Chłopak spojrzał na mnie przepraszająco.
-Idź, poczekam na ciebie. -uśmiechnęłam się.
-Dzięki, jesteś najlepsza. -powiedział i odszedł.
Patrzyłam za nim i zobaczyłam, jak pomaga Tamarze przesuwać stoliki. Potem dyskutowali o czymś i Simon odszedł na zaplecze. Na szczęście po chwili wrócił i zaczął energicznie wycierać puste blaty. Aż czapka mu się przekrzywiła. Urocze.
Co się ze mną dzieje?
Podsumujmy: mówię, że jest uroczy, dreszcze mnie przechodzą za każdym razem jak mnie dotyka, nie spuszczam z niego wzroku, wykorzystuję każdą okazję, by z nim porozmawiać, tęsknię, jak go nie ma kilka godzin...
O nie...
Ja się zakochałam w Simonie.
☆☆☆
Hej kochani! ♥
Dzisiaj mamy bardzi długi rozdział... Dedykowany dla dziwczyny, która pierwsza się ze mną zaprzyjaźniła: walentysiaxoxo ♥♥♥
No dobrze, więc komentujcie i gwiazdkujcie, jak to się mówi XD
Info dla Majoliki111: Dalszy ciąg Simbar będzie w następnej części ;)
Pamiętajcie, że ja też czasem potrzebuję motywacji :*
JustNoOrdinaryMe
CZYTASZ
Soy Luna - Meant to be ✅
Fanfiction"If you love someone, set them free and if they come back- it was meant to be" Życie nie zawsze układa się tak, jakbyśmy tego chcieli, a przewrotny i złośliwy los czasami stawia nas w beznadziejnej sytuacji. Bo co innego można pomyśleć, gdy od ukoch...