Część specjalna

732 35 11
                                    

Hej kochani! ♥
Przed wami część specjalna, napisana z myślą o mojej największej shipperce Simbar: Majolika111 :) Nie było jej w planach, jest to taki dodatek.
Kochana, to jest ta niespodzianka dla Ciebie ♥
Mam nadzieję, że się Wam spodoba :D
Dajcie znać, co tym myślicie ;)
JustNoOrdinaryMe

*Simon*
Tuliłem Lunę do siebie, by się uspokoiła. Nic nie mówiłem. Wiem, że to, przez co przechodzi, jest dla niej ciężkie. Widać, że bardzo kocha Matteo i jej na nim zależy. Kiedyś byłem o ich relację strasznie zazdrosny. Nie mogłem zrozumieć, jak Luna wytrzymywała z takim zarozumiałym i wkurzającym chłopakiem. W dodatku widziałem, że go lubi, chociaż nie przyznawała się do tego. Ale jej oczy... zaczynały się błyszczeć za każdym razem, gdy go widziała. Wtedy nawet nie wyobrażałem sobie, że kiedyś będę przytulał ją i uspokajał, gdy będzie cierpieć z powodu jego wyjazdu. No cóż, życie nas zaskakuje... Na przykład, rok temu nie pomyślałbym, że Luna będzie zakochana w innym, a ja będę szczerze cieszyć się jej szczęściem. Teraz kocham ją jak przyjaciółkę, jak siostrę, której nie dałbym nikomu skrzywdzić.
Zauważyłem, że Luna zasnęła. Miała ślady łez na policzkach i leżała naprawdę mocno we mnie wtulona. Leżałbym z nią tak dłużej, ale zorientowałem się, że jest 19:15 i powinienem z tąd wyjść, bo zaraz zadzwonią do mnie chłopaki, budząc przy tym tą uroczą istotę. Najdelikatniej jak tylko mogłem, zsunąłem głowę dziewczyny z mojej klatki piersiowej na poduszkę. Przykryłem ją kołdrą, kucnąłem obok i odgarnąłem jej włosy z twarzy, które spadały na jej oczy i usta. Patrzyłem na nią chwilę, myśląc, jaki wielki skarb ma Matteo. Potem wstałem i zdecydowałem się wysłać jej krótką wiadomość, żeby wiedziała, gdzie zniknąłem.
Wyszedłem cicho z pokoju i zszedłem na dół. Zauważyłem, że w salonie pali się światło. Podszedłem do uchylonych drzwi i zajrzałem do środka. Na kanapie siedziały Nina i Ambar. Oglądały jakiś serial i przy okazji blondynka układała włosy tej drugiej (chyba robiła jej warkocz, ale nie jestem pewien, bo się na tym nie znam). Patrzyłem, jak w skupieniu układała jej pasma włosów, a z drugiej strony nie przerywała rozmowy z brunetką i w dodatku obie dziewczyny komentowały na bieżąco, co działo się na ekranie telewizora.
Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Bałem się poruszyć. Zresztą nie myślałem o niczym innym... Zaraz, co? Simon, ogarnij się!
W pewnym momencie, gdy chciałem już wejść, usłyszałem jak Nina mówi coś do Ambar.
-Popatrz, jakie to urocze! Zaśpiewał dla niej piosenkę przed całą szkołą a potem wyznał miłość! -zachwycała się.
-Oklepane, ale coś mi to przypomina... -blondynka zaśmiała się krótko.- Wiesz, znam taką nieśmiałą dziewczynę i pewnego siebie chłopaka, którzy nie widzą świata poza sobą i kiedyś mieli taką podobną sytuację. -popatrzyła się znacząco na Ninę.- On nazywał się chyba... -udawała, że się zastanawia.- A tak! Gastonek. -uśmiechnęła się słodko, za co dostała poduszką od przyjaciółki.- No co! Taka prawda. -powiedziała.
-A ty nie chciałabyś mieć chłopaka? -Nina zadała pytanie. Zamarłem (nie wiem czemu).- No bo wiesz, jesteś Ambar Smith, na pewno wielu chłopaków marzy, żeby się z tobą umówić.
Ambar spuściła na chwilę wzrok a potem popatrzyła się na telewizor.
-Nie potrzebuję chłopaka. -powiedziała pewnie, ale jednak w jej głosie dało się wyczuć odrobinę smutku, który znaczył, że chyba nie do końca mówiła prawdę.
Nie chciałem dłużej podsłuchiwać.
Wszedłem do pokoju.
-Cześć dziewczyny! -przywitałem się.
-O, Simon! I jak tam Luna? -Nina zadała mi pytanie.
-Wszystko dobrze. Uspokoiła się i teraz śpi. -uśmiechnąłem się.
-Super, dziękuję, że nam pomogłeś. -odwzajemniła uśmiech. Spojrzała na zegarek.- Kochani, już późno, muszę lecieć. -brunetka wzięła torebkę i przytuliła mnie i Ambar. Chwilę potem już jej nie było.
Spojrzałem na dziewczynę przede mną. Stała z wzrokiem wbitym w ziemię. Podszedłem do niej.
-Hej, Ambar, wiem, że twoje buty są bardzo ładne, ale popatrz na mnie. A wiesz dlaczego?
Podniosła na mnie oczy i z lekkim uśmiechem pokręciła głową.
-Bo ja widzę właśnie coś dużo ładniejszego. -powiedziałem cicho.- Twoje oczy.
Nie wiem, dlaczego to powiedziałem. Może po prostu chciałem zobaczyć jej uśmiech. Lubię, jak się uśmiecha. Szczególnie do mnie.
Staliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy. Nie wiem, ile czasu minęło zanim oderwaliśmy od siebie wzrok i blondynka zaproponowała mi coś do picia. Nie wiem, ale mógłbym tak patrzeć się na nią w nieskończoność.
Poszliśmy na górę, do jej pokoju. Byłem tu pierwszy raz, chociaż już dość długo się przyjaźnimy. Sypialnia była idealnie wysprzątana i utrzymana w pięknej kolorystyce. A w rogu stała... gitara.
-Ty masz gitarę? -zapytałem, totalnie zdziwiony.
-Jestem Ambar Smith, ja mam wszystko. -uśmiechnęła się.
Przewróciłem oczami i lekko się zaśmiałem.
-A potrafisz grać?
-Trochę.
Wziąłem gitarę i podałem jej.
-To zagrasz mi coś?
-Nie wiem... -niepewnie pokręciła głową.
-Proszę. Tylko dla mnie. -poprosiłem z miną, która zawsze działała. Westchnęła.
-No dobrze, wybierz coś... coś co znam...
Uśmiechnąłem się. Już wiedziałem, co wybiorę.
-A jak myślisz, co mógłby wybrać Simon Alvarez? -spytałem z lekkim uśmieszkiem.
Ambar westchnęła i usiadła na łóżku. Przysunąłem sobie krzesło tak, żeby siedzieć na przeciwko niej.
-"Valiente" -powiedziała, uśmiechając się.
-Dokładnie. No to jedziesz!
Zaśmiała się. Po chwili zaczęła grać. Cicho, aby nie obudzić Luny.
Miała piękny głos. A w akustycznej piosence brzmiał jeszcze lepiej.
Na refrenie dołączyłem do niej.
Śpiewaliśmy, co jakiś czas patrząc sobie w oczy.
Gdy skończyła, a raczej skończyliśmy, zacząłem bić brawo.
-Cudownie grasz. A śpiewasz jeszcze lepiej.
-Dziękuję. -uśmiechnęła się.
To nie była już ta sama dziewczyna, co kiedyś. Tamta Ambar powiedziałaby "Wiem to", była dumna i niedostępna.
Nastąpiła między nami cisza. Mi ona nie przeszkadzała, ale zauważyłem, że blondynka była trochę tym speszona, więc postanowiłem coś powiedzieć.
-A w ogóle to gdzie są rozdzice Luny, twoja ciotka? -spytałem.
-Rodzice Luny pewnie są w kuchni i rozmawiają... -zrobiła się wyraźnie smutna.- A moja ciotka... W sumie nigdy nie wiem, gdzie jest, czy gdzieś wychodzi, nigdy mi nic nie mówi...
Patrzyłem na nią w lekkim osłupieniu. Nie spodziewałem się, że to robi jej taką przykrość.
-W ogóle się mną nie przejmuje, nie obchodzę jej... -powiedziała cicho i wtedy zauważyłem łzę spływającą po jej policzku. Spuściła głowę.
Kurcze, nie chciałem, żeby płakała.
W ogóle pierwszy raz się przede mną tak otworzyła.
Usiadłem blisko niej i objąłem ją ramieniem.
-Tylko nie płacz, proszę... -szepnąłem.
-Ale ja czuję, że nie mam nikogo, że jestem całkiem sama...
-To nieprawda. Masz mnie. -powiedziałem i przyciągnąłem ją do siebie. Poczułem, że przechodzą ją dreszcze. Zrobiło mi się cieplej gdzieś w okolicy serca.
Naprawdę była dla mnie strasznie ważna.
I wtedy coś sobie uświadomiłem.
Chyba zakochałem się w Ambar

Soy Luna - Meant to be ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz