Część X

797 42 24
                                    

Hej kochani! ♥
Zbliżamy się do końca tego opowiadania: przed wami już przedostatni rozdział- zdecydowanie jeden z najdłuższych (1683 słowa) ;)
Ale spokojnie, to nie koniec mojej działalności: ale nic więcej wam nie powiem XD
Ten rozdział dedykuję Oo_MarTyn, która zadeklarowała, że chciałaby być pierwsza; jej też to możecie podziękować za Gastinę w tym rozdziale ;)
Mam nadzieję, że się wam spodoba, koniecznie napiszcie, co myślicie w komentarzach :*
JustNoOrdinaryMe ♥
☆☆☆
*Matteo*
Obudziłem się i spojrzałem na zegarek. 10:30. No tak, to przez to, że wczoraj do 2:00 w nocy rozmawiałem z Luną.
Różnica czasów jednak trochę daje się we znaki.
A właśnie... ona teraz pewnie szykuje się do szkoły, bo u nich jest -szybko policzyłem w głowie- tak około 6:30. Wpadłem na pewien pomysł.
Wziąłem telefon i napisałem wiadomość.
Potem poszedłem do łazienki i spojrzałem w lustro.
Dzisiaj jest mój ostatni dzień w Mediolanie.
I wcale nie będę tęsknić.

*Nina*
Siedziałam sobie na murku przed szkołą, czekając na Lunę. Było wpół do ósmej.
Przeglądałam zdjęcia w moim aparacie, gdy nagle poczułam, że ktoś siada obok mnie. Podniosłam głowę.
-Cześć Gaston. -uśmiechnęłam się.
-Hej Ninka. -chłopak pocałował mnie w policzek.
Zdusiłam śmiech.
-Ninka? Od kiedy ty mnie tak nazywasz?
-Od dzisiaj. Nie podoba ci się?
Pokręciłam z rozbawieniem głową i wróciłam do zdjęć.
-O, patrz, to wyszło prześlicznie! -zwróciłam jego uwagę.
Położył mi głowę na ramieniu, żeby mu się lepiej przyjrzeć.
-Rzeczywiście, ale mógłbym to powiedzieć o każdym zdjęciu, które znajduje się na tym aparacie. -przyznał.
Uśmiechnęłam się na te słowa.
-Tak, a szczególnie o tych z tobą, nie?
Zaśmiał się.
-Z nami. Szczególnie o tych z nami. -szepnął mi w szyję.
I znowu te dreszcze.
W pewnym momencie chłopak złapał mnie i pociągnął na swoje kolana.
-Gaston, co ty wyprawiasz! -pisnęłam.
-Trzymam swoją dziewczynę na kolanach. A co, nie wolno? -uśmiechnął się.
-Wolno. -odwzajemniłam uśmiech i oparłam się o niego. Podniosłam głowę tak, żeby spojrzeć mu w oczy.
Zanim się zorientowałam, siedziałam przodem do niego, a on trzymał ręce tak, żebym nie spadła i jednocześnie nie czuła się niekomfortowo.
Patrzyliśmy sobie w oczy przez dobre kilka chwil, a nasze twarze znajdowały się w odległości tylko kilku centymetrów.
-O czym tak myślisz, hm? -spytał, a raczej mruknął.
-O tym, że nie mogę uwierzyć, że mam takiego wspaniałego chłopaka.
-No to lepiej uwierz. -uśmiechnął się i zaczął się jeszcze bardziej przybliżać.
Jaki on jest uroczy!
O nie, chwila, coś jest zdecydowanie nie tak.
Zamiast go pocałować, szybko się odsunęłam i spojrzałam mu w oczy.
Nie powiem, był trochę zaskoczony.
-Gaston, coś się stało?
-A dlaczego pytasz?
-No bo jesteś jakiś taki... odrobinę za słodki...
Zabrzmiało to może trochę śmiesznie, ale mi wcale nie było do śmiechu.
Chłopak westchnął i spuścił na chwilę wzrok.
-Przed tobą to nic się nie da ukryć...
Zaczęłam się martwić.
-Gaston...? Co ty chcesz przede mną ukryć? -chciałam wstać, ale mnie przytrzymał.- No, powiedz wreszcie. Tylko mnie nie okłamuj... -mimowolnie moje oczy zaczęły się robić wilgotne.
Gwałtownie podniósł głowę, a gdy zobaczył moje łzy, szybko wytarł je kciukiem.
-Nie, Nina, nie płacz. Nie okłamałbym cię, przecież... cię kocham. -ostatnie słowa wypowiedział cicho, ale pewnie.
Trochę się uspokoiłam.
-No to o co chodzi?
-Po prostu chciałem spędzić z tobą trochę więcej czasu, bo za tydzień wyjeżdżam. -powiedział, patrząc mi w oczy.
Serce mi stanęło.
-C...co?
-Ale spokojnie, tylko na dwa tygodnie, na wakacje. Jedziemy z rodzicami do Meksyku.
Aha.
-Gaston! -walnęłam go lekko w ramię.
-No co?
-Przez ciebie kiedyś zawału dostanę! Myślałam, że mi serce stanęło! -odetchnęłam i zaśmiałam się lekko.
Uśmiechnął się pod nosem.
-Zaraz coś na to poradzimy. -powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Po chwili mnie pocałował.
Cóż, co mogę powiedzieć? Miał rację, bo tym razem moje serce zaczęło bić bardzo szybko.
W życiu nie myślałam, że mogę się w kimś aż tak zakochać.
***
-Hejka ludzie! -usłyszałam głos Ambar. Popatrzyliśmy na nią z Gastonem.
-Cześć Ambar. -wstałam i przytuliłam przyjaciółkę.
-Hej. -chłopak uśmiechnął się.
Po chwili przybiegła do nas w podskokach Luna.
-Cześć Nina! -powiedziała i rzuciła się, aby mnie przytulić.
Roześmiałam się.
-A tej co? -spytałam, patrząc na Ambar.
-Heh... -blondynka uśmiechnęła się.- Matteo do niej rano napisał.
Luna pokiwała energicznie głową i pokazała nam telefon.
Od Matteo: Miłego dnia, Kelnereczko :*
I wszystko jasne.
-Chyba muszę sobie z nim pogadać.  -zaśmiał się Gaston, a my razem z nim.
-Dobra, chodźmy już, bo się spóźnimy. -stwierdziła Ambar. Przyznaliśmy jej rację i ruszyliśmy do szkoły.

Soy Luna - Meant to be ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz