Część VII

764 41 22
                                    

Hej kochani! ♥
Przedstawiam wam nową część tej opowieści. Niestety zbliża się ona ku końcowi, bo od początku miała być krótka :)
Ten rozdział dedykuję opsmyrugg. Za to że jest. I po to, aby poczuła się lepiej, gdziekolwiek teraz jest ♥ Kochana, pamiętaj o tym co ci napisałam. To szczera prawda :*
Tak więc, przechodzimy do rozdziału. Piszcie co myślicie, to bardzo mnie motywuje ;) I bardzo przepraszam że nie ma dzisiaj Simbar, ale niedługo będzie, spokojnie... ;)
JustNoOrdinaryMe
☆☆☆
-Nina, on chce ze mną porozmawiać. -szepnęłam. Nie wiedziałam, co myśleć. Nagle coś sobie uświadomiłam.
-Ale to było pół godziny temu! Pewnie już nie czeka, pomyślał sobie, że nie chce z nim gadać, że mi nie zależy... -powiedziałam zrozpaczona.
Moja przyjaciółka przytuliła mnie mocno.
-Nie myśl tak. On by na ciebie poczekał i do jutra. -uśmiechnęła się. Następnie posadziła mnie na krześle przy biurku i odpaliła mój laptop.
Spojrzałam na nią.
-Dziękuję. -powiedziałam tylko.
W odpowiedzi posłała mi uśmiech.
Patrzyłam w napięciu na włączający się powoli program. Z jednej strony bałam się, a z drugiej chciałam już zobaczyć Matteo. Po chwili mogłam ujrzeć spis ostatnich połączeń. Okazało się, że chłopak dzwonił do mnie od ponad pół godziny równo co 10 minut. Ostatni raz 9 minut temu. Popatrzyłam zdenerwowana na Ninę.
-Boję się... -powtórzyłam cicho zdanie z przed kilku minut.
Dziewczyna tylko położyła rękę na moim ramieniu.
Nagle ekran rozswietlił się, co zwróciło naszą uwagę.
Matteo Balsano dzwoni do ciebie. Czy chcesz przyjąć połączenie?
Siedziałam jak sparaliżowana przez kilka sekund. Gdyby nie Nina, która w porę odebrała, pewnie znowu przepadłaby szansa na rozmowę.
Złapałam ją za rękę i ostrożnie spojrzałam na ekran laptopa.
I na Matteo.
Siedział wyprostowany i chyba był trochę spięty, a w jego oczach malował się lekki niepokój.
-Cześć, Luna. -uśmiechnął się niepewnie.
Przy mnie nie musiał nikogo udawać. Nie musiał sprawiać wrażenia pewnego siebie. Ja i tak wiedziałam, jak jest.
-Cześć... Matteo... -prawie że wyszeptałam. Złapaliśmy kontakt wzrokowy. Co w moim słowniku oznaczało totalne zapatrzenie się w jego cudowne, brązowe oczy. Nawet przez kamerkę działały na mnie, można powiedzieć, hipnotyzująco. Siedzieliśmy tak, wpatrując się w siebie i nawet nie za bardzo zauważyłam, kiedy Nina puściła moją rękę, powiedziała ciche "To ja was zostawię samych" i wyszła z pokoju.
-Jak ja cię dawno nie widziałem... -chłopak uśmiechnął się ciepło.
Czułam, jakby moje serce zaczęło się roztapiać. Odwzajemniłam uśmiech. Ale nie na długo. Dalej nie wiedziałam, co ma mi do przekazania.
-To... o czym chciałeś ze mną porozmawiać. -musiałam zadać to pytanie.
Matteo spoważniał i spiął się na te słowa.
Zaczęłam się martwić jeszcze bardziej, niż przedtem.
-Chodzi o moją odpowiedź na twoją wiadomość... -powiedział po chwili.
No, tego to się domyślam.
-Luna, ja nie mogę... -zaciął się na dwie sekundy.
Te dwie sekundy wystarczyły, żeby w mojej głowie pojawiło się tysiąc myśli. Czarnych myśli.

"Co on chce powiedzieć?"

"Nie mogę z tobą więcej rozmawiać"

"Nie mogę tego przed tobą ukrywać"

"Nie mogę powiedzieć ci tego samego. Mam dziewczynę."

Te dwie sekundy wystarczyły, żeby w moich oczach pojawiły się łzy.
-...nie mogę więcej tego trzymać w sobie.
Co?
-Nie mogę przestać o tobie myśleć. Minęło już tyle czasu, a ja dalej czuję się okropnie. Tęsknię za tobą, brakuje mi twojej energii, roztrzepania, uśmiechu, wsparcia... po prostu Ciebie. -podniósł głowę i spojrzał mi w oczy, które zaczęły robić się wilgotne. Nie mogłam się ruszyć. Zamurowało mnie.
Usłyszałam z jego ust jeszcze trzy słowa.
-Wciąż cię kocham...
Spojrzałam na niego przez łzy. Widocznie czekał na moją reakcję.  Nie mogę w to uwierzyć...
Chyba w końcu to do mnie dotarło, bo delikatnie się uśmiechnęłam.
-Czuję dokładnie to samo. -powiedziałam, a brunet odetchnął.- Nie było dnia, żebym o tobie nie myślała. Strasznie za tobą tęsknię. Nawet nie wiesz, jak bardzo bałam się, że o mnie zapomnisz... że znajdziesz sobie inną. -dodałam szeptem.
Matteo to jednak usłyszał.
-Nie ma i nigdy nie będzie żadnej innej, mogę ci to obiecać. -uśmiechnął się delikatnie. Kąciki moich ust również się uniosły. I znowu patrzyliśmy sobie w oczy przez bite 5 minut. Tym razem jednak, jedyne, co odczuwałam, to ogromne szczęście i... miłość do chłopaka, który przez ostatnie kilka miesięcy uporczywie siedział mi w głowie. I coś czuję, że szybko z tamtąd nie wyjdzie.
-To... co teraz będzie? -zapytałam.
Matteo westchnął.
-Nie wiem, naprawdę nie wiem. Za kilka dni znowu się przeprowadzamy, zresztą mówiłem ci o tym.
Pokiwałam smutno głową.
-A gdzie?
-Nie mam pojęcia. Rodzice nie chcą mi nic powiedzieć. I chyba nie dowiem się tego, dopóki nie stanę na lotnisku.
Nagle naszą rozmowę przerwał dźwięk przychodzącej na telefon Matteo wiadomości.
-Poczekaj chwilkę. -zwrócił się do mnie, po czym przeczytał SMSa i odpisał.
Gdy z powrotem odwrócił się w moją stronę, nie był zachwycony.
-Coś się stało?
Wolno wypuścił powietrze.
-Są dwie rzeczy, których nie nawidzę. -odparł.- Pierwsza to pakowanie wszystkich moich rzeczy z myślą, że nie mogę niczego zapomnieć i że mają się zmieścić co najwyżej w jednej walizce i jednej torbie. A właśnie mam to zrobić, bo moja mama napisała, że plany się pozmieniały i wyjeżdżamy już pojutrze, więc muszę teraz zacząć się pakować.
-Rozumiem... -posmutniałam trochę, bo wiedziałam że to oznacza szybkie pożegnanie.
-A druga to patrzenie jak jesteś smutna. Nie mogę znieść tego widoku, więc, proszę, uśmiechnij się. Obiecuję, że porozmawiamy jutro. Teraz już nie możemy stracić kontaktu... Bo ja bez ciebie dłużej nie wytrzymam, skarbie... -powiedział chłopak.
Pierwszy raz mnie tak nazwał. I szczerze mówiąc, mam nadzieję, że nie ostatni.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Dobrze, zadzwoń jak będziesz miał czas. Porozmawiamy o wszystkim, co się tu działo a mam ci bardzo ciekawą rzecz do powiedzenia. -powiedziałam, myśląc o Simbar.
-Co to takiego? -spytał zaciekawiony.
-Dowiesz się jutro. -uśmiechnęłam się przebiegle.
Zaśmiał się, a ja razem z nim.
-W takim razie do zobaczenia jutro, Kelnereczko.
-Pa, Królu Pawiu. -odpowiedziałam i posłałam mu buziaka.
Udał, że go łapie i przykłada do serca. Uśmiechnęłam się. Spojrzeliśmy na siebie. W jego oczach zobaczyłam coś, co zapewne można było dostrzec w tamtej chwili i w moich. Po prostu miłość.
Nic więcej nie mówiąc, rozłączyliśmy się.
Bo czasami oczy mówią więcej, niż jakiekolwiek słowa.

Soy Luna - Meant to be ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz