Hej kochani! ♥
Przed wami druga część ostatniego rozdziału. Z jednej strony się cieszę, a z drugiej jest mi okropnie smutno, że to się kończy ♡ Uwielbiam was i wasze komentarze ;)
Tak więc przechodzimy do rozdziału, który dedykuję Wam wszystkim :*
Pamiętajcie, aby powiedzieć mi, co o nim myślicie :)
JustNoOrdinaryMe ♥
☆☆☆
*Luna*
-Co się stało? -spytałam zaniepokojona.
-Luna, lepiej się odwróć. -powiedziała drżącym głosem, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Wstałam i spojrzałam w stronę drzwi.
Zamarłam.
Stał tam nie kto inny, jak chłopak, który śnił mi się po nocach, za którym tak bardzo tęskniłam i którego tak bardzo potrzebowałam. Który na dobre zawładnął moimi myślami i bezkarnie wykradł klucz do mojego serca.
Matteo
Gdy to do mnie dotarło, wydałam, zduszony ręką zakrywającą usta, krzyk, podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. On podniósł mnie i obkręcił kilka razy dookoła własnej osi.
W końcu postawił mnie na ziemi, ale oboje nie mieliśmy zamiaru się od siebie odrywać.
-Luna... -wyszeptał mi do ucha.- Tak strasznie za tobą tęskniłem.
Uśmiechnęłam się i czułam, że on też się uśmiecha.
Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.
-Mi też ciebie bardzo brakowało, Matteo...
Usłyszeliśmy gwizdy i brawa.
Odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy zdziwieni na naszych przyjaciół.
Najgłośniej oczywiście klaskał Gaston.
Potem się zaczęło.
Oparłam się o stolik i z uśmiechem obserwowałam, jak najpierw Pedro, Nico i Ramiro, potem Jim i Yam, a nawet Nina, przytulali się i witali z Matteo. Dam głowę, że wszyscy za nim tęsknili. Przecież to nie był już ten zarozumiały i egoistyczny chłopak, którego poznałam... tylko nasz prawdziwy przyjaciel.
W końcu brunet wydostał się z ich objęć i podszedł do mnie. Uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam ten gest.
-Luna... -zaczął.- Jest coś, o co chciałem cię spytać od bardzo dawna. -powiedział i klęknął przede mną na prawe kolano.- Kocham cię najbardziej na świecie. Zostaniesz moją dziewczyną? -spytał i podniósł na mnie wzrok.
Kucnęłam tak, że moja twarz znajdowała się tuż przed jego.
-Oczywiście. Kocham cię. -uśmiechnęłam się.- Ale teraz, proszę, wstań już z kolan.
Nim się obejrzałam, chłopak wykonał moją prośbę. Z tym, że teraz byłam przez niego trzymana na rękach.
-Matteo! -pisnęłam.- Co ty wyprawiasz!
-Spokojnie Kelnereczko, ze mną nigdy nic ci nie grozi. Po prostu mi zaufaj. -powiedział i podążył do szatni.
Posadził mnie na ławeczce.
-Kelnereczko, ubieraj swoje wrotki. Idziemy potańczyć. -usiadł obok mnie.
Uśmiechnęłam się.
-Jasne Królu Pawiu, z tobą zawsze.
Po kilku minutach wjechaliśmy na tor.
Chłopak włączył jakąś piosenkę. Po chwili zorientowałam się, że to remix utworów, które śpiewaliśmy zanim wyjechał.
Wziął mnie za rękę i pociągnął na środek. Zaczęliśmy tańczyć to, co nam akurat przyszło na myśl. Zupełna improwizacja. Kilka obrotów, figury z interkontynentalnego, przypomnieliśmy sobie nawet ognistego węża.
Powiedzieć, że było cudownie to za mało.
W końcu piosenka skończyła się, a wraz z nią nasz taniec. Matteo przyciągnął mnie do siebie i spojrzał głęboko w oczy.
W jego oczy mogłabym patrzeć w nieskończoność.
Nie wiem kiedy jego dłoń znalazła się na moim policzku.
Pocałował mnie, a ja to odwzajemniłam.
Nie będę tu dokładnie opisywać tego, co czułam, bo ten, kto tego choć raz nie przeżył, niestety nie zrozumie.
Ale czekałam na tę chwilę od kilku miesięcy.
I było warto.
Kiedy się od siebie odsunęliśmy, przytuliłam go, a on znowu wziął mnie na ręce.
Chciałam zaprotestować, ale przerwał mi.
-Powoli się przyzwyczajaj, skarbie. -puścił mi oczko.
Zaśmiałam się.
Pojechaliśmy do kawiarni i tam mnie dopiero puścił.
-Poza tym, lubię trzymać mój cały świat na rękach. -mruknął i myślał chyba, że tego nie usłyszałam.
-Oj Matteo, nie wiedziałam, że z ciebie taki romantyk. -zaśmiałam się, jednocześnie rumieniąc.
-Nie wiedziałaś? -przybliżył swoją twarz do mojej.
Jak na złość za mną była ściana. Oparł się o nią jedną ręką, zamykając mi tym samym drogę jakiejkolwiek ucieczki.
Jakbym w ogóle chciała uciekać.
-No widzisz, Kelnereczko, czyli jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz. -mruknął mi prawie w usta, ale mnie nie pocałował.
Odgarnął mi kosmyk włosów z twarzy. Po chwili uśmiechnął się pod nosem i zdjął z mojej głowy kolorowy papierek.
-A ja nie wiedziałem, że lubisz ozdabiać swoje włosy konfetti.
Zaczęłam się śmiać i Matteo też długo nie utrzymał powagi.
Potem objął mnie ramieniem i, po uprzednim przebraniu wrotek, podeszliśmy do stolika, przy którym siedzieli Gaston i Nina.
Oboje podnieśli na nas wzrok i uśmiechnęli się.
-Ładnie razem wyglądacie. -stwierdziła dziewczyna.
-A jak inaczej? -Matteo uśmiechnął się i usiadł, ciągnąc mnie na swoje kolana.
Nie protestowałam, bo i po co? I tak by nie odpuścił.
-Cześć wszystkim! -usłyszeliśmy za sobą głos Simona, trzymającego za rękę Ambar. Odwróciliśmy się i wstałam z kolan mojego chłopaka (muzyka dla moich uszu xD).
-Matteo?! -krzyknęła blondynka i przytuliła bruneta ze śmiechem.
-Dobrze cię znowu widzieć. -powiedział uśmiechnięty Simon i objął ramieniem Ambar, która już zdążyła stanąć obok niego.
Matteo popatrzył na nich, pokiwał głową i podszedł do chłopaka.
-Mogę cię prosić na chwilę? -spytał i raczej nie oczekując odpowiedzi, obrócił go lekko w swoją stronę i położył dłoń na ramieniu.
-Zapamiętaj sobie: masz ją dobrze pilnować, a jak ją skrzywdzisz, to możesz się spodziewać konfrontacji ze mną. -powiedział i po chwili się uśmiechnął.
Simon skinął głową i ściągnął jego rękę ze swojego barku.
-To samo mogę powiedzieć tobie. -odparł mu i wskazał głową w moją stronę.
Zaśmiali się i brunet poklepał chłopaka po plecach.
-Cieszę się, że wróciłeś.
Patrzyłam na to z wielkim uśmiechem na twarzy. Zerknęłam na Ambar i zobaczyłam, że też się uśmiecha.
-Kto by kiedyś pomyślał, że to się tak skończy... -mruknęłam cicho.
-Ja zawsze to wiedziałam, przyjaciółko. -usłyszałam głos Niny tuż przy moim uchu. Uśmiechnęłam się i ją przytuliłam.
-Ja też to wiedziałem, mnie też możesz przytulić. -powiedział Gaston. Nina zgromiła go wzrokiem, a ja ze śmiechem pokręciłam głową i przytuliłam delikatnie jej chłopaka.
***
-A teraz czas na parę, która nigdy wcześniej nie występowała razem! Przed wami Ambar i Simon! -zapowiedziała Tamara i zeszła ze sceny, na którą po chwili weszli moi przyjaciele. Swoją piosenkę, "Musica en ti", zaśpiewali wręcz idealnie.
Open Music od 14:00 trwał w najlepsze. Światła były przygaszone, a rolety zasłonięte, więc panował delikatny połmrok. Wystepowało już wielu, miedzy innymi Jim i Yam, jak zwykle Ramiro, a także specjalnie na ten Open Gaston, Pedro i Nico połączyli swoje siły.
Ja siedziałam przy stoliku razem z Niną i Matteo. Chłopak większość czasu się na mnie patrzył, jakby nie mógł uwierzyć, że jest tu teraz ze mną i trzyma mnie za rękę.
Po skończonym występie na scenę weszła Tamara.
-Dziękujemy za tak pięknie zaśpiewaną piosenkę! Został nam już tylko jeden występ...
Rozejrzałam się zdziwiona, bo nie przypominałam sobie, żeby ktoś jeszcze się zapisywał. Zauważyłam, że nie ma obok mnie mojego chłopaka. Spojrzałam na Ninę, ale ona tylko wyruszyła ramionami, równie zdziwiona.
Po chwili na scenie pojawił się Matteo z mikrofonem w ręce.
-Hej, dawno mnie tu nie było. -zaczął i się uśmiechnął.- Dzisiaj chciałem dla was coś zaśpiewać. Ale nie sam. Wystąpi ze mną pewna wyjątkowa dziewczyna. -spojrzał na mnie.- Luna, wiem, że kiedyś, dawno temu, obiecałem ci, że już więcej tego nie zrobię, że już nie zaproszę cię na scenę nieprzygotowaną, ale mam nadzieję, że jednak tym razem zrobisz dla mnie wyjątek. Chodź tu do mnie.
Nie mogłam uwierzyć. On dalej to pamiętał!
Musiałam mocno się kontrolować, żeby się nie popłakać ze wzruszenia.
Podeszłam, a raczej podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.
-To co śpiewamy? -zapytałam szeptem.
Chłopak uśmiechnął się tylko i po chwili popłynęły dźwięki naszej piosenki.
Que mas da.*narracja trzecioosobowa*
Podczas gdy zakochana w sobie do niemożliwości para śpiewała na scenie, pewna blondynka usiadła obok swojej przyjaciółki i z uśmiechem przypatrywała się występowi. Nagle dostała wiadomość.
Od Simon: Czekam na ciebie obok baru
-Ambar, na co czekasz, idź do swojego chłopaka. -usłyszała głos przyjaciółki.
Spojrzała na nią zaskoczona.
-Nina, ale my... znaczy, on jeszcze nie zadał mi tego pytania... -powiedziała niepewnie.
Brunetka tylko westchnęła i popchnęła przyjaciółkę w stronę Simona. Ta w końcu zaczęła niepewnie iść.
W tym samym czasie za ladą dwaj bruneci i jeden blondyn rozmawili przyciszonymi głosami.
-Stary, ona już tu idzie. -oznajmił Pedro.
-Idź już i nie pękaj, bo wszystko będzie dobrze. -Nico wypchnął Simona zza lady i oboje się do niego pokrzepiająco uśmiechnęli.
Brunet szedł wolnym krokiem i zatrzymał się dopiero, gdy stanął przed dziewczyną.
-No więc? -spytała, patrząc na niego wyczekująco. Po chwili krępującej ciszy przeniosła wzrok na scenę.
-Spójrz na mnie. -powiedział chłopak i delikatnie odwrócił jej głowę w swoją stronę.
-Kocham cię. -spojrzał jej prosto w oczy.- Zakochałem się w tobie w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Dla mnie jesteś najbardziej wyjątkową i śliczną dziewczyną pod słońcem. W życiu nie pozwoliłbym cię nikomu skrzywdzić. Zostaniesz moją dziewczyną, Ambar? -zadał to pytanie, a z jej oczu popłynęła łza.
Wytarł ją kciukiem i przytulił do siebie.
-Tak. -powiedziała, wtulając się w niego jeszcze mocniej.- Kocham cię, Simon. Najbardziej na świecie.
Chłopak odsunął się, by po chwili ją pocałować.
*Luna*
Po skończonym występie, zeszliśmy ze sceny, trzymając się za ręce. Widownia długo jeszcze biła brawo. W pewnym momencie zauważyłam coś, co bardzo mnie ucieszyło.
-Matteo, patrz. -wskazałam głową na całujących się Ambar i Simona.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem.
Podeszliśmy dalej, nie chcąc im przeszkadzać. Zauważyłam jeszcze Ninę i Gastona, chłopak trzymał ją na kolanach, wyglądali, jakby byli w swoim małym świecie.
Uśmiechnęłam się na ten widok i spojrzałam do góry w oczy Matteo.
-Kocham cię, wiesz?
-Wiem. Ja też cię kocham. -uśmiechnął się i objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego. Wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę wyjścia z Jam&Roller.
☆☆☆
Koniec.
Płaczę ♥
Będzie jeszcze Epilog :*
CZYTASZ
Soy Luna - Meant to be ✅
Fanfic"If you love someone, set them free and if they come back- it was meant to be" Życie nie zawsze układa się tak, jakbyśmy tego chcieli, a przewrotny i złośliwy los czasami stawia nas w beznadziejnej sytuacji. Bo co innego można pomyśleć, gdy od ukoch...