★9★

475 88 3
                                    

- To czemu nie wracasz?

Drze brzeg gazety, zamieniając margines w równiutkie strzępy.

- Próbowałam. Poszłam w dzień z powrotem na róg. Myślałam, skoro tam się to stało wcześniej, że może jest droga powrotna. Ale nie mogłam jej znaleść.

Wszystko jasne.

- Więc Sehun przysłał cię, żebyś ściągnęła mnie pod słup. Co wymyślił? Skrzyknął całą szkołę, żeby wszyscy przyszli i śmiali się z wariatki? Żebym na pewno nie wróciła do drużyny?

Spogląda mi prosto w oczy.

- Dostałam gęsiej skórki, kiedy się wczoraj dotknęłyśmy.

Słowa, które chciałam wypowiedzieć, zostają mi na końcu języka. Zaciskam dłoń w pięść, tę samą dłoń, którą ona wczoraj ściskała. Prawie czuję elektryzujące wrażnie, które tańczy mi pod skórą. Jak Sehunowi się to udało?

- Ty też to czułaś?

Krzywi się i kiwa głową.

- Pomyślałam, że może... potrzebuję ciebie, żeby wrócić.

- Nie.

- Ty mnie popchnęłaś.

- Nie ma mowy.

- I wylądowałam tu...

- Nie mogę...

Zsuwa się ze stołka i podchodzi do mnie, zdesperowana.

- Może, gdybyśmy jeszcze raz spróbowały tego samego, uda mi się wrócić?

Odsuwam się od niej gwałtownie.

- Nie idę tam z tobą!

Przecieram oczy i wpatruję się w nią. Wyglada jak przerażone zwierzę, ale siedzi w mojej kuchni, jakby wcale nie była w niej po raz pierwszy. Sehun nie zrobi ze mnie głupka, bo wiem, o co mu chodzi... a jednak coś w głębi duszy nie daje mi spokoju.

Mrowienie pod skórą.

★★

Docieramy do liceum, ale wiemy, że musimy zaczekać, aż się ściemni. Jest zimno, ale nie pada, a szkoła tętni życiem. Biegacze z klubu trenują wokół budynku. Grupa na deskorolkach ćwiczy podskoki na parkingu. Na boisko nawet nie patrzę.

Jestem wykończona, a dziewczyna duch wygląda tak, jakby miała zamiar stanąć na głowie, byle tylko wrócić skąd się wzieła, więc kupuję nam kawę na pobliskiej stacji benzynowej. Opieram się o wiatę autobusową. Ona siada. Żadne z nas nie mówi wiele. Nie mogę oderwać od niej wzroku. Ma lekko zaróżowione policzki, wydają się dziwne na tle koloru włosów. Na swój sposób jest dość ładna. Obracam moją zippo w palcach, myślę o tym, żeby zapalić, ale tego nie robę.

- Dużo dla ciebie znaczy? - zastanawia się.

Przenoszę za nią wzrok na zapalniczę, którą trzymam w dłoni.

- Cały czas na nią patrzysz. Ale nie palisz.

- Myślałam, że ją zgubiłam - mamroczę.

- Kiedy tamtego ranka podeszłam na róg, wypadła z brzękiem z krzaków. - Głos jej się ożywia. - Nigdy bym cię nie zobaczyła, gdybym się nie obejrzała, skąd wypadła.

Przewracam oczami i chowam zapalniczkę do kieszeni. Mam dość tych jej bzdur.

Spogląda na swoje kolana.

Zanim wszyscy się porozjeżdżali albo przyjechali po nich rodzice, zdążyło się ściemnić. Ramię w ramię przechodzimy przez ulicę. Z równowagi wytrąca mnie światła powoli jadącego samochodu. Dziewczyna mruży oczy i przysuwa się do mnie. Robię wszystko, żeby nie odskoczyć. Po chwili znowu jest ciemno. Róg szkolnego terenu wydaje się pusty w porównaniu z tym, co było tu przed pół godziny. Czuję ulgę. Gdyby to wszystko okazało się podstępem, nie będzie wielu świadków.

Momo×Sana ✖ Because Of YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz