★20★

312 65 2
                                    

Przystaję przy samochodzie mamy na podjeździe. W domu zapalone są wszystkie światła, chociaż jest dopiero szósta rano w sobotę. Mama nagle zaczyna zachowywać się jak matka - ale akurat w tej chwili nie jest mi to potrzebne. Zamykam oczy i wracam myślami do pocałunku z Miną, do jej miękkich i ciepłych warg, oczu tak pełnych życia. Czuję się tak, jakby ktoś włączył we mnie muzykę. Drżę z zachwytu. Ale kiedy otwieram oczy, nadal stoję sama na podjeździe.

Idę ciężko po schodach i wkładam klucz do drzwi.

W domu czuć zapach papierosów. Trzaskam drzwiami, żeby uprzedzić o mojej obecności, i zbieram się w sobie, kiedy mama wypada z kuchni, wyraźnie zmęczona i zła.

- Gdzie byłaś? - pyta stanowczym głosem. - Wiesz, która godzina?

Otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale jakbym się zawiesiła. Nie pierwszy raz wracam późno. Nowością jest to, że zrobiła sobie miejsce w grafiku, żeby móc się tym przejąć. Czuję mrowienie w policzku. Wiem, co będzie dalej. Będzie próbowała odgrywać rolę sędziego i ławników. Prawnicy uwielbiają to robić swoim dzieciom.

Staje przede mną z rękami na biodrach.

- Wróciłam późno, a ciebie nie było. Czemu nigdy nie odbierasz telefonu?

Zakłada ręce na piersiach. Teraz ja powinnam grać rolę obrońcy. Próbuję wymyślić naprawdę mocne alibi, ale prawda jest zupełnie niesamowita. I niewiarygodna.

- Mamo, przepr...

- Już miałam dzwonić do twojego ojca...

Muzyka przestaje we mnie grać. Nie może do niego zadzwonić. Myślałam, że mój powrót do domu nie zrobi aż takiego zamieszania i że wieczorem będę mogła się wyrwać do Miny, ale jeżeli w sprawę zostanie wciągnięty ojciec...

- Nie musisz dzwonić.

-Momo, gdzie byłaś przez całą noc?

Oczy ma czerwone. Zalatuje od niej marlboro.

- Kiedy znów zaczęłaś palić? - pytam.

Waha się. Wbija wzrok w ziemię. Zakłada sobie za uch kosmyk włosów, ale tak czy siak, jest rozczochrana.

- Jesteś... na haju, czy co?

Unoszę brwi. Twarz ma tak poważną, że niewiele brakuje, żebym rykła śmiechem, ale się powstrzymuję, bo to byłoby nienormalne, a w tej chwili nienormalność jest dla mnie groźniejsza niż haj. Zamykam oczy, wyciągam ręce i kilka razy dotykam palcem nosa, tak jak każe policja, kiedy myślą, że jesteś pijany. Później wyciągam obie ręce w bok i idę przez pokój w prostej linii, stawiając piętę przed palcami. Zakręcam pod ścianą i wracam.

Stoi i czeka z założonymi rękami, najwyraźniej niewzruszona moim pokazem. Spoglądam na zasuszone rośliny obok niej, na kurz, puste miejsce po brakujących przedmiotach. Wygląda za zmęczoną i samotną. Przez sekundę mój znakomity nastrój zakłóca głęboki smutek i zastanawiam się, kiedy się taka stała. Przed odejściem ojca?

- Momo, co ty wrabiasz?

- Mamo, to nie przypomina mieszkania.

- Co takiego?

Wpatruję się w nią, dając jej czas na to, żeby przyjrzała się temu dołującemu obrazkowi, i nagle robi mi się tak przykro, że nie jestem w stanie się odezwać. Podchodzę do półki ze sprzętem. Na jednej, po prawej stronie telewizora, jest mnóstwo płyt, lewa jest pusta, jakby ojciec zabrał sobie połowę na chybił trafił i szedł dalej, nie oglądając się za siebie. Nie mogę znieść tej potwornej chwili, kiedy wydaje mi się, że wiem, jak się czuł - i nienawidzę jej za to. Wyciągam kilka filmów i rozkładam je na półkach. Kolejnym pustym miejscem jest wielka próżnia nad kominkiem. Na tej ścianie wisiał zimowy pejzaż. W rogu wisi oprawiony plakat z jakiejś wystawy. Zrywam go ze ściany.

Momo×Sana ✖ Because Of YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz