Gmeram kluczem w zamku. W mieszkaniu jest ciemno, ale na podjeździe stoi samochód mamy, więc wchodzę na palcach i zamykam drzwi najciszej, jak mogę. Wieczór przesiedziałam na stacji benzynowej, pijąc kawę za kawą, ściskając z całych sił styropianowy kubek. Odczuwam potrzebę dotykania wszystkiego, co widzę, żeby się upewnić, że nie zniknie. Jestem skołowana i mimo kofeiny nie czuję się wcale bardziej rozbudzona niż rano. Zaczynam mieć wrażenie, że ten wieczór to dziwny sen i chwilowo bez problemu wierzę, że tym właśnie był.
Żeby dojść do swojego pokoju, muszę przejść przez salon. Mama śpi na kanapie, skąpana w świetle telewizora. Nie przebrała się po pracy, buty leżą na dywanie. Nic nadzwyczajnego. Częściej śpi teraz tutaj niż w sypialni, którą dzieliła z tatą.
Przyciąga mnie moje łóżko, ale przystaje przy wersalce. Mama wydaje się taka drobna, zwinięta w kłębek. Postanawiam, że przyniosę jej koc z szafy, ale zanim zdążę zrobić krok, ona się odzywa.
- Późno wracasz, Momo.
- Myślałam, że śpisz. Nie jest tak późno...
Siada i przeciąga się, skupiając wzrok na mnie.
- Mam nadzieję.
Z głośników dobiega śmiech. Mama wyłącza dźwięk i poklepuje poduszkę obok siebie.
- Właściwie miałam zamiar iść do łóżka. - Obchodzę ławę i siadam przy niej. - Jutro mam trudny sprawdzian z matmy.
- Jak tam w szkole?
- Dobrze.
Splata palce na kolanach.
- Dzwonił dziś twój ojciec. Powiedział, że próbował wysłać ci e-mail...
- Nie obchodzi mnie to.
- Ech... Momo, dzwonił doktor Yoochun. Martwi się o ciebie.
- Och... - Do mojego zmęczonego umysłu dociera wspomnienie rozbitego telefonu. Pocieram oczy. - Przepraszam za telefon. Odkupię.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego na podłodze jest pełno szkła?
- Co?
Nagle sobie przypomniam. Zrywam się tak szybko, że kręci mi się w głowie. Włączam światło w kuchni. Podłoga jest sprzątnięta, ale szufelka, pełna szkła i kurzu, leży na blacie.
- Pozamiatałam, na szczęście nie zdążyłam się skaleczyć. - Mama staje za mną i ściska mnie za ramię. - Skarbie, co się dzieje?
Opieram się o futrynę. Na kuchennym blacie leży gazeta, której jedna strona jest podarta na strzępy. Dwa stołki są ustawione tak, jakby siedziało na nich dwoje ludzi. Ja. I ona.
To wydarzyło się naprawdę.
Strząsam dłoń mamy z ramienia i staram się opanować drżenie.
- Nie, po prostu... zapomniałam, bardzo przepraszam.
- Momo...
- Jak ci poszło w sądzie? - pytam. - Dokopałaś jakiemuś prokuratorowi?
- Kochanie... - Zdejmuje okulary. - Powiedziałam doktorowi, że może powinniśmy pomyśleć o lekach.
- Nie.
- Nie musimy o tym decydować teraz, ja tylko wspomniałam...
- Nie, mamo. Nie potrzebuję ich.
Bierze mnie za rękę i spogląda mi w oczy.
- Jestem dumna z tego, jak sobie radzisz. Ze wszystkim. - Głos jej drży. Nie chce wypowiadać imienia Miny. Nigdy tego nie robi. - Ale musisz mi obiecać, że nie opuścisz już żadej wizyty u lekarza. Potrzebujesz tego.
CZYTASZ
Momo×Sana ✖ Because Of You
FanfictionMomo nie potrafi się pogodzić ze śmiercią swojej dziewczyny. Mina była wszystkim co dobre w jej życiu: - Pomagała jej się pozbierać po kontuzji, która położyła kres marzeniom o piłkarskiej karierze. - Była przy niej, kiedy rozpadła się jej rodzina...