część 4

490 22 1
                                    

Misja szczęśliwie zakończyła się powodzeniem. Itachi zgodnie z obietnicą nic nie wspomniał nawet Hokage przy składaniu raportu. Życie toczyło się dalej swoim monotonnym rytmem. Mogłoby się zdawać, że z braku jakiegokolwiek oderwania od rutyny nudzi. Jednak, gdy miałam u boku Itachiego, nie mogłam narzekać na brak rozrywek. Co jakiś czas zabierał mnie w coraz to inne, niezwykłe miejsca, o których istnieniu nie miałam pojęcia. To niesamowite, że on ich aż tyle zna.

Byliśmy właśnie w jednym z nich. Niewielka polanka w samym środku lasu usiana różnobarwnymi kwaiatami. W jej centrum stała stara wierzba, pod którą właśnie siedzieliśmy. Nisko wiszące gałęzie przesłaniały nieco widok. Itachi oparty o pień drzewa, a ja między jego nogami, leżąc na jego piersi. Chłopak otoczył mnie ramionami przyciągając bliże siebie. Wtulił twarz w moje włosy, drażniąc przy tym oddechem moją skórę. Głaskałam kciukiem jego dłoń, wpatrując się w zachód słońca. W tym momencie pragnęłam tylko aby czas się zatrzymał. Jednak nic nie trwa wiecznie. Słońce już zaszło.

- Robi się ciemno- szepnął Itachi- Powinniśmy iść.

Mruknęłam coś na znak zgody. Podnieśliśmy się i ruszyliśmy w stronę wioski trzymając się za ręce. Całą drogę rozmawialiśmy o rzeczach ważnych i mniej ważnych. Nie chcieliśmy się jeszcze rozstawać, więc Itachi zaproponował, żebyśmy poszli do niego. W każdej chwili mogę się teleportować do swojego pokoju, gdyż mam tam pieczęć. Podobnie jak w wielu innych miejscach Konohy oraz na swojej skórze, na lewym boku.

Oczywiście ja głupia nie przewidziałam, że idąc do jego domu, będę zmuszona zobaczyć się z państwem Uchiha. Czułam się trochę nieswojo. Mikoto-san to naprawdę miła kobieta, ale już Fugaku-san niekoniecznie. W zasadzie ojciec Itachiego się do mnie nie odzywał, ale jego wzrok wyrażał całą niechęć do mojej osoby. Aż się skuliłam pod ciężarem jego spojrzenia. Definitywnie uważał, że nie jestem godna jego wspaniałego syna. Itachi również to zauważył.

- My już pójdziemy do mnie- powiedział i pociągnął mnie za sobą

Skinęłam głową na pożegnanie i uśmiechnęłam się delikatnie. Matka chłopaka odwzajemniła gest dodając mi tym trochę otuchy. Na mężczyznę wolałam nawet nie patrzyć. Gdy tylko zamknęły się za mną drzwi do dobrze mi już znanego pokoju odetchnęłam z ulgą.

- Mój ojciec potrafi być niemiły nie mówiąc nawet słowa- stwierdził Itachi i przytulił mnie- Przepraszam za niego.

Uśmiechnęłam się

- Nie twoja wina- odparłam wtulając się w niego- Ale jeżeli tak mnie będziesz pocieszać, to mogę go widywać nawet kilka razy dziennie.

Itachi zaśmiał się. Lubiłam jego śmiech. Taki dźwięczny i delikatny... Oddaliłam się trochę i spojrzałam mu w oczy. Cudowne, czarne oczy. Moje też miały taki kolor, ale jednak wydawały mi się takie puste... Jak to byakugan. Oczy Itachiego miały jakiś dziwny blask, który mnie ujmował. Dotknęłam twarzy Uchihy i zbliżyłam się składając na jego wargach krótki pocałunek. Wyminęłam go i podeszłąm do okna.

- To już wszystko?- spytał Itachi udając obrażonego

Zaśmiałam się i wskoczyłąm na łóżko. Poklepałam pościel koło siebie wskazując mu gdzie ma usiąść. Itachi zamiast tego położył się na sposłaniu kładąc głowę na moich kolanach.

- Taki zmęczony jesteś?- spytałam odgarniając z jego twarzy kilka niesfornych kosmyków- To może ja już pójdę?

- Ani mi się waż.

Właśnie miał zamiar mnie pocałować, gdy do pokoju wpadł mały Sasuke. Widząc mnie zatrzymał się jak wryty i stanął z otwartą buzią na środku pokoju.

Otwórz oczy: Itachi UchihaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz