Misja przebiegała spokojnie. Podążaliśmy za celem zbliżając się do niego coraz bardziej. Od jakiegoś czasu widziałam go swoim Byakuganem. Był sam co ułatwiało zadanie.
Ściemniało się. Słońce nieuchronnie chyliło się ku zachodowi oblewając niebo wszelkimi odcieniami pomarańczy i czerwieni. Aż chciało się usiąść pod drzewem i podziwiać. Kakuzu jednak gnał przed siebie.
- Myślę, że tu moglibyśmy się zatrzymać- powiedziałam- Cel również zrobił postój. Byłoby dobrze, gdybyśmy odpoczęli i zaatakowali jutro w pełni sił.
- Byłoby dobrze gdybyś nie próbowała się rządzić- warknął
Aż się wzdrygnęłam. Zły jest jeszcze bardziej przerażający. Tak niewiele mu wystarczyło, żeby się wkurzyć?
- Ja tylko sugeruję- zauważyłam siląc się na spokojny ton
Bądź co bądź nie byłam osobą tak opanowaną jak Itachi. Nie potrafiłam tak perfekcyjnie trzymać nerwów na wodzy, zachowując kamienną twarz a Kakuzu zaczął mnie irytować. Powstrzymywałam się jedyne z obawy o własne życie, co godziło w moją dumę.
- Nie potrzebuję twoich sugestii. Mamy złapać faceta i chcę to zrobić jak najszybciej.
- Ryzykujesz powodzeniem misji- mruknęłam nim zdążyłam ugryźć się w język
- Teraz to przegięłaś!- krzyknął- Moje misje zawsze kończą się sukcesem! Jakaś niedoświadczona gówniara nie będzie mnie pouczać!
Jego ramiona nagle zaczęły się oddzielać w stawach. Z rozdarć wydostało się coś na kształt nici, które pomknęły w moją stronę. Odskoczyłam do tyłu.
- Nie rozumiem czemu mnie atakujesz- próbowałam uspokoić sytuację- Jesteśmy partnerami, tak? Powinniśmy współpracować.
- Wybacz dziewczynko, w moim słowniku nie ma takiego słowa- zaśmiał się szaleńczo
Czyli nic z tego. Wskoczyłam na drzewo i sięgnęłam po kunaie Latającego Boga Piorunów. Rozrzuciłam je zapewniając sobie możliwości ucieczki. Teraz mogłam przystąpić do walki. Doskoczyłam do Kakuzu wcześniej rzucając jeszcze w niego shurikenami. Przeszłam do uderzeń Delikatnej Pięści próbując ugodzić tak, by zakłócić jego system czakry. Wciąż mnie jednak zastanawiało jak mam pokonać kogoś, kto ponoć jest nieśmiertelny. Nie zamierzałam jednak przegrać. Nie! Ja nie mogłam przegrać. Musiałam wrócić. Do Itachi'ego.
Nici wirowały dookoła Kakuzu blokując każde moje uderzenie. Szlak! Nie zaprzestawałam ataku, co i rusz teleportowałam się próbując zadziałać z zaskoczenia, używałam klonów dla dodatkowego zmylenia wroga aż w końcu się udało. Trafiłam w punkt witalny. Siła pozornie delikatnego ciosu odrzuciła mężczyznę na kilka metrów. Zatrzymał się uderzając plecami w drzewo. Zgiął się w pół trzymając za bolące miejsce. Gdy podniósł głowę widziałam w jego oczach czystą nienawiść. Przełknęłam siłę. Mam przerąbane.
Z pleców Kakuzu wydostały się jakieś dziwne stwory. Bez żadnego ostrzeżenia ruszyły na mnie. To było za wiele. To coś nie miało układu przepływu czakry. Mogłam jedynie spróbować Kaiten, którego nie opanowałam najlepiej. Jak się spodziewałam nie przyniosło efektu a tylko straciłam równowagę. Dwa stwory co prawda nieco odepchnęło, ale sam Kakuzu zaszedł mnie od tyłu i zaatakował uderzeniem w prawy bok. Dlaczego akurat tu?! Złapałam się ostatniej deski ratunku teleportując się do jednego z pobliskich kunai. Nagle poczułam ból. Niemożliwe... Nie zdążyłam? Runęłam na ziemię. Nienawidzę się poddawać, ale nie miałam wyboru. Teleportowałam się najdalej jak tylko mogłam w moim obecnym stanie. Ostatkiem sił doczołgałam się do gęstszych krzaków. Będąc już w miarę bezpieczna straciłam przytomność.
CZYTASZ
Otwórz oczy: Itachi Uchiha
FanficTragiczna historia miłości dwojga ludzi, których los nie oszczędzał. Mimo cierpienia brną przez życie wytyczoną im ścieżką akceptując je i wierząc, ze tak trzeba. Ich drogi łączą się i rozchodzą, ale ich uczucie nigdy nie gaśnie... Opowieść o niezw...