część 8

368 17 1
                                    

Leżałam na łóżku zwinięta w kłębek ze wzrokiem utkwionym w ścianę. Z oczu wciąż mi spływały pojedyncze łzy mocząc poduszkę, którą można by już wyżymać. Drzwi do mojego pokoju otworzyły się. Nie musiałam się odwracać, by wiedzieć kto mnie odwiedził.

- Kuroi, masz zamiar przeleżeć tak resztę życia?- usłyszałam delikatny głos Kakashi'ego

Powoli chyba tracił już cierpliwość. I tak miał jej dla mnie sporo. Mija chyba tydzień odkąd zamknęłam się na świat w swoim małym królestwie.

Brat usiadł za mną i zaczął mnie gładzić po ramieniu. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Samą swoją obecnością potrafił mnie podnieść na duchu.

Oderwałam spojrzenie od białej ściany i mój wzrok padł na bransoletkę. Prezent od ukochanego. Obiecałam mu coś. O mało o tym nie zapomniałam.

- Masz rację- odezwałam się cicho

Poderwałam się nagle do siadu wprawiając brata w osłupienie.

- Masz cholerną rację, Kakashi

Spojrzałam na niego. Był wyraźnie zaskoczony moją nagłą zmianą zachowania. Co on ze mną ma...

- Gdzie jest Sasuke?- spytałam

Od tej pory codziennie bywałam u Sasuke. Robiłam mu zakupy, gotowałam, sprzątałam... Słowem dbałam o niego jak tylko mogłam. Czułam, że w ten sposób choć trochę zastępuję mu matkę. Chciałabym zastąpić każdego członka utraconej rodziny. Jednak najbardziej brakuje mu chyba brata. To on był najważniejszą osobą w życiu chłopca.

Mimo, że widuję Sasuke codziennie, wcale ze sobą nie rozmawiamy. Ja owszem, próbuję, ale on zawsze przechodzi obok obojętnie. Traktuje mnie jak powietrze. Nie wiedząc jak się w takiej sytuacji zachować robię dobrą minę do złej gry. Próbuję być wesoła i uśmiechać się, jednak przychodzi mi to z coraz większym trudem. Nie jest łatwo pomóc komuś, kto nie chce twojej pomocy.

Stałam w kuchni zmywając naczynia, gdy usłyszałam jakieś odgłosy z korytarza.

- Witaj Sasuke- powiedziałam- Jak w akademii?

Uchiha wszedł do kuchni. Oczywiście nie odpowiedział. Ba, nawet na mnie nie spojrzał.

- Oi, młody!- warknęłam tracąc cierpliwość- Mówię coś do ciebie!

Nadal nic. Zostawiłam naczynia i wytarłam ręce.

- Dlaczego wciąż mnie ignorujesz?!- krzyknęłam rzucając ścierkę niedbale na szafkę- Co ja ci takiego zrobiłam? Czemu mnie nienawidzisz?

- Zabiłaś moją rodzinę- wrzasnął

Zamurowało mnie. Stałam nie wiedząc co powiedzieć. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mógł tak pomyśleć.

- I co udajesz taką zszokowaną?! Myślałaś, że nic nie wiem? Nie jestem głupi! Itachi zabił wszystkich a ty mu w tym pomagałaś! Przecież byłaś jego dziewczyną. Hokage nie powinien ci wierzyć. Opowiedziałaś mu pewnie bajeczkę, że o niczym nie wiedziałaś i jesteś taka zdruzgotana. Ale ja wiem. Zabiłaś mój klan i kiedyś się za to zemszczę! Zabiję i ciebie i Itachi'ego!

Na tym zakończył swój wywód i odwrócił się na pięcie. Wyszedł z domu trzaskając drzwiami

Wciąż stałam zszokowana. Po chwili osunęłam się na kolana i ukryłam twarz w dłoniach. To bolało. Tak bardzo bolało... Zaczęłam traktować Sasuke jak swojego młodszego braciszka, a on darzy mnie nienawiścią. Co prawda niewiele brakowało, a zrobiłabym to, o co mnie oskarża. Nawet czułam się po części odpowiedzialna za tą zbrodnię. Przecież wiedziałam o wszystkim wcześniej i gdybym chciała, zapobiegłabym masakrze klanu Uchiha. Wiedziałam jednak, że to nieuniknione. Tak zwane mniejsze zło.

Otwórz oczy: Itachi UchihaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz