część 11

356 21 0
                                    


- Może usiądźmy- zaproponował

Kiwnęłam głową na znak zgody. Usiedliśmy pod najbliższym drzewem i spojrzałam na Uchihe cierpliwie czekając aż zacznie mówić.

- Jeszcze zanim wszystkich zabiłem ułożyłem sobie w głowie plan. Ja stanę się jednym z najgorszych przestępców, a Sasuke- tym, który wymierzy sprawiedliwość.

Zmarszczyłam brwi nie bardzo rozumiejąc.

- Na tą chwilę klan Uchiha w zasadzie przestał istnieć- kontynuował patrząc na wodę-Sasuke kiedyś założy rodzinę i odnowi go, ale to nie wystarczy. Klan musi mieć jeszcze renomę.

- Powiedz prosto z mostu o co chodzi- poradziłam

- Chcę, żeby Sasuke mnie zabił kiedy stanie się na tyle silny.

Kolejny szok tego dnia. Jednak teraz czułam się jakbym dostała z pięści w twarz. Tego się nie spodziewałam. Wpatrywałam się w mężczyznę nie wiedząc co powiedzieć. Poniekąd rozumiałam rozumowanie Itachi'ego. Jednak nie chciałam przyjąć tego do wiadomości. Nawet nie przechodziło mi przez myśl, że Uchiha mógłby zginąć. Zostawić mnie...

- Wiem, że to dla ciebie szok, ale nie ma innego wyjścia. Myślałem nad tym bardzo długo. to jest to co powinienem zrobić.

Milczałam próbując sobie wszystko jakoś poukładać. To było za wiele jak na jeden dzień.

- Powiedz coś- odezwał się szukając mojego wzroku

- Ja...- zaczęłam wgapiając się w ziemię- Ja rozumiem.

Tym razem nie wygrałam z łzami. Spłynęły mi po twarzy i nawet nie starałam się już ich powstrzymać. Może gdy się wypłaczę będzie mi lepiej? Kogo ja oszukuję... Nie będzie lepiej. Najlepsze lata mojego życia już przeminęły. Teraz trzeba zacisnąć zęby i przeć przez dalej mimo cierpienia. Nie zważając na to, że wiatr sypie nam piaskiem w oczy.

- Rozumiem i obiecuję, że będę z tobą aż do końca- dodałam zanosząc się płaczem

Itachi chwycił mój podbródek i złączył nasze wargi w namiętnym pocałunku. Poczułam w ustach smak moich słonych łez. Znów byłam z moim ukochanym, a mimo to nadal cierpiałam. Łudziłam się, że gdy znów utonę w jego objęciach ból przeminie. Jednak ukojenie było tylko chwilowe. Musiałam więc z niego czerpać ile tylko się da.

Objęłam chłopaka mocniej, pogłębiając pocałunek. Itachi wędrował dłońmi po moim ciele. Fala przyjemności rozlała się po moim ciele. Kochany, kocham cię ponad wszystko, bo tylko ty potrafisz tak na mnie działać.

Oderwaliśmy się od siebie łapiąc oddech. Wtuliłam się w pierś Uchihy, a on objął mnie ramieniem. Siedzieliśmy tak w milczeniu ciesząc się chwilą.

- Dlaczego...- zaczęłam cicho- Dlaczego los jest dla nas tak okrutny?

Usłyszałam jedynie śpiew jakiegoś ptaka dochodzący spośród drzew. Itachi pozostawił to pytanie bez odpowiedzi. Chyba nie ma na nie odpowiedzi...


Do siedziby wracaliśmy trzymając się za ręce. To było cudowne, móc znowu czuć jego ciepłą, dużą dłoń, słyszeć niski głos, patrzeć w głębokie, czarne oczy...

- Uważaj na Kakuzu, dla niego liczą się wyłącznie pieniądze. Nie ufam mu- ostrzegł Itachi

Wydawało mi się, że chciał powiedzieć coś jeszcze, ale w ostatniej chwili się powstrzymał.

- Nikomu nie ufasz- zaśmiałam się

- Tobie ufam- odparł przystając i pociągając mnie za rękę tak, że wpadłam w jego objęcia- I tylko tobie. Nie mogę cię stracić.

Otwórz oczy: Itachi UchihaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz