16.

368 81 17
                                    




Przepraszam za brak nowego rozdziału przez ponad miesiąc. Dużo się dzieje. Nie zapomniałam o opowiadaniu i na pewno nie zamierzam porzucić go w połowie :)

Dziękuję za wciąż rosnące cyferki pod obiema częściami tej historii - nic mnie tak nie motywuje jak komentarze, bardzo się cieszę, że pojawiały się nawet pod moją nieobecność. Liczę na kolejne :D

Buziaki,

Ania

_____


16.

Wiem, że kiedy tylko otworzę drzwi, nie będzie już odwrotu, więc przeciągam moment pożegnania tak długo, jak to tylko możliwe. Pięć razy ściskam malutką Addie, Pawła i Milenę, dziesięć razy upewniam się, że nie zostawiłam żadnej z moich rzeczy. Kiedy jednak telefon w mojej kieszeni wibruje po raz kolejny, wiem, że to już czas, by iść.

Jego auto zaparkowane jest zaraz przed domem. Finlay opiera się o samochód z rękami założonymi na piersi i papierosem w ustach. Stoi do mnie plecami, więc nie widzę jego twarzy od razu.

Zbiegam po kamiennych schodkach i już po chwili siedzę w wygodnym, skórzanym fotelu. Kilka chwil później głośny trzask drzwi oznajmia, że i on wsiadł do samochodu.

– Tęskniłaś za mną troszkę? – pyta, uśmiechając się.

– Nie – odpowiadam, chyba trochę zbyt szorstko. Prycha, posyłając mi krótkie spojrzenie w lusterku. Mija dobrych kilka minut, zanim znowu przerywa ciszę.

– Jestem ci bardzo wdzięczny, że się zgodziłaś. Gdybym wiedział, że jesteś u rodziców, to bym cię nawet nie prosił...

– U siostry – poprawiam go automatycznie, ale po chwili gryzę się w język, wiedząc, że jemu nie robi to żadnej różnicy. – Nie dziękuj, nie ma za co.

– I tak dziękuję – upiera się. Nie odpowiadam. Atmosfera zaczyna gęstnieć, chociaż Finlay wydaje się być w świetnym nastroju. – Długo będziesz się na mnie boczyć?

– Daj mi święty spokój – mamroczę pod nosem po polsku, wiedząc, że mnie nie zrozumie. Z jakiegoś powodu nie drąży tematu, skupiając się na odpaleniu samochodu. Z każdą sekundą coraz bardziej żałuję, że wsiadłam do tego auta.

– Skoro nie dla nas, to dlaczego się zgodziłaś? – pyta nagle, nawiązując do mojej poprzedniej odpowiedzi.

– Nie wiem, może po prostu jestem zapatrzoną w siebie egoistką i postanowiłam wykorzystać cię, by wyrwać się z domu. – Wzruszam ramionami, opierając czoło o zimną szybę.

– Nie musisz spędzać ze mną świąt – odpowiada. – Jeżeli chcesz, odwiozę cię prosto do domu.

– Nie – przerywam mu.

– W takim razie się zdecyduj – wzdycha. – Przepraszam za to, co się stało w sklepie, ale na podstawie przypadkowych zdań wysuwasz jakieś durne wnioski. – Jego głos jest niesamowicie spokojny, jednocześnie jakby rozdrażniony. – Nie zamierzałem do tego wracać, ale zachowujesz się teraz jak nadąsana księżniczka, więc wyjaśnijmy sobie coś, dobra? Nie musiałem być dla ciebie miły, moja babcia nie musiała cię zatrudniać, nie musiało jej obchodzić co się dzieje w twoim życiu. Ale jej zależało, więc poprosiła mnie o... pewną przysługę. Chyba powinnaś być jej za to wdzięczna? A mnie za to, że kiedy zacząłem cię lubić, to wycofałem się z tego układu. – Przerywa, by wziąć oddech, ja natomiast czuję się tak, jakby cały tlen dookoła wyparował. – Jesteś strasznie samolubna, wiesz? Nie odbierasz ode mnie telefonów, chyba że czegoś potrzebujesz, tak jak teraz. Nie dałaś mi szansy na wyjaśnienie. Zostawiłaś nas samych ze sklepem, chociaż ja miałem już własne plany. I tak, przejechałem sto kilometrów tylko po to, żeby ci o tym powiedzieć, skoro wcześniej nie raczyłaś odebrać ode mnie telefonu. – Znowu przerywa, zerkając na mnie w górnym lusterku i chyba czekając na moją reakcję.

Wyglądasz pięknie, kiedy tęskniszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz