17.
Opieram się leniwie o blat, ciesząc się z piętnastominutowej przerwy. W sklepie przewinęło się dzisiaj wyjątkowo dużo klientów, więc i ja miałam wyjątkowo dużo pracy. Ciesząc się z chwili samotności, zagłębiam się we własnych myślach.
Kiedy wyjechałam do Londynu po raz pierwszy, szukałam ucieczki. Nie sądziłam, że mogło być ze mną jeszcze gorzej niż wtedy. Przecież w tamtym momencie byłam niczym. Wrakiem. A jednak, z każdym kolejnym dniem opadałam coraz głębiej. Sama nie wiem, w którym momencie dosięgnęłam dna.
Dokładnie trzy lata temu po raz pierwszy wysiadłam na stacji Paddington, mając przy sobie kilkanaście funtów i plecak ubrań.
Pamiętam pierwszy dzień w sklepie u pani Fletcher. To nie była praca marzeń, ale właśnie tego dnia pomyślałam, że może wszystko się jeszcze kiedyś ułoży. Że odłożę trochę pieniędzy, wynajmę mieszkanie, a z czasem zapomnę o tym, co się stało.
Ostatniego punktu tego planu nie udało mi się zrealizować. Nie sądzę, że kiedykolwiek będę w stanie to zrobić. Wiem jednak, że kiedy zabiłeś siebie, nie zabiłeś wszystkiego, co tkwiło we mnie, chociaż na początku tak właśnie mi się wydawało.
Och, właściwie to udało mi się posunąć na przód. Teraz już potrafię przyznać, że zrobiłeś to, co zrobiłeś. Mimo że za każdym razem ta myśl boli tak samo, to wiem, że to właśnie była Twoja decyzja.
I chociaż czas mija, wciąż nie mogę przestać się do Ciebie mówić. Przynajmniej w moich myślach. Mówię do Ciebie, a nie o Tobie. I naprawdę wciąż wierzę, że Ty to wszystko słyszysz.
– Zamyśliłaś się, słonko? – pyta pani Fletcher, kładąc mi swoją delikatną dłoń na ramieniu.
– Tak, przepraszam. – Potrząsam głową, jakby strzepując z niej ciężar myśli. – Dziś trzy lata, od kiedy tu przyjechałam. Wzięło mnie na wspomnienia.
– Och! Trzy lata! – powtarza kobieta, spoglądając na wiszący na ścianie kalendarz. – No tak, to był kwiecień. No tak. – Uśmiecha się i obdarza mnie czułym spojrzeniem. – Miałam szczęście, że akurat ty mi się trafiłaś.
– To ja miałam szczęście, proszę pani. – Odwzajemniam uśmiech. Zniknam na chwilę na zapleczu, by przynieść wcześniej zaparzoną herbatę dla siebie i kobiety, a gdy wracam, ta nadal wpatruje się we mnie intensywnie.
– Wiesz, cieszę się, że już wszystko u ciebie w porządku. Że już nie chodzisz taka smutna.
– Ja też się cieszę – szepczę w odpowiedzi, ale kobieta kontynuuje.
– Kiedy się zwolniłaś, to myślałam, że nie znajdę nikogo na twoje miejsce. W tych czasach nie tak łatwo znaleźć dobrego pracownika. Takiego, co by mu można było ufać. No, ale może ta przerwa była ci potrzebna, słonko. Zanim odeszłaś, miałaś chyba strasznie dużo na głowie. Nadal mi przykro z powodu tej sytuacji ze mną i Finlay'em. Zresztą wiesz. Cieszę się, że nie wzięłaś tego do siebie. I że wróciłaś do pracy. Naprawdę.
– Ja też – powtarzam, przerywając jej słowotok. Ta rozmowa zmierza w złym kierunku. Czuję, że każde kolejne zdanie zaboli bardziej niż poprzednie.
Pani Fletcher nie zna głównego powodu, który sprawił, że wróciłam do pracy. Nie wie też, że gdy wymawia imię swojego wnuka, w moim garle pojawia się gula.
Ciężko mi to przyznać przed samą sobą, a tym bardziej przed Tobą, ale przez chwilę naprawdę na coś liczyłam. Sama nie wiem na co. Chyba na odrobinę ciepła i bliskości. Trafiło na niego, bo jako pierwszy, zaraz po Tobie, poświęcił mi trochę swojej uwagi. Teraz wiem, że te moje uczucia, które nieśmiało pojawiły się pomiędzy kawałkami połamanego serca, były głupie. Wierzyłam, że była między nami chemia, chociaż byłam tylko jego koleżanką z pracy. Nie wiem, czy problem jest we mnie, czy może tak po prostu już jest. Może mężczyźni inaczej definiują pojęcie uczuć. Może nie przywiązują się tak, jak dziewczyny. Może mężczyzna zdaje sobie sprawę z tego, czym darzy go kobieta, kiedy ta wybiera już sukienkę i buty na ślub. W moim przypadku, nie byłam nawet blisko tego etapu. Pewnie właśnie dlatego tak po prostu odszedł. Być może nawet nie wiedział, że się mną zabawił. Bo u nas zakończyło się na przejażdżce samochodem i krótkiej wycieczce krajoznawczej.
CZYTASZ
Wyglądasz pięknie, kiedy tęsknisz
Teen FictionMoje serce nie musi bić, żeby dalej Cię kochać. Ale moje serce musi Cię kochać, żeby dalej bić. Minęły dwa lata. Dwa najdłuższe, najgorsze lata w całym jej życiu, które przecież nigdy nie było kolorowe. Chcąc zacząć od nowa, ucieka do Londynu, któr...