Od autorki :)
– Co tak się szczerzysz od rana, z jakimś chłopakiem piszesz? – zapytała moja mama, popijając kawę wczorajszego poranka. Pogoda za oknem była wyjątkowo przyjazna, przynajmniej jak na połowę grudnia. Kuchnię wypełniał zapach rogalików z czekoladą.
– Nie, mamo – odpowiedziałam, nie odrywając wzroku od ekranu telefonu. – Czytam komentarze pod moim opowadaniem na Wattpadzie.
Sytuacja jak najbardziej prawdziwa :) Jesteście najlepsi. Założenie tu konta to była najlepsza decyzja 2016 roku. To, że liczba wyświetleń, gwiazdek i komentarzy pod „Wyglądasz pięknie, kiedy płaczesz" nadal rośnie, a samo opowiadanie wciąż trzyma się w rankingu, mimo że pierwsza część jest zakończona, a na dodatek tyle z Was decyduje się kontynuować przygody Alicji i wciąż śledzi drugą część, jest naprawdę czymś niesamowitym.
Idą święta, w zasadzie można powiedzieć, że już przyszły. Mam nadzieję, że Wasze będą spokojne, rodzinne, pełne jedzenia i prezentów... albo że przynajmniej będą trochę bardziej radosne niż moje :)
Dziękuję, że byliście ze mną w 2016 i mam nadzieję, że to tylko początek naszej Wattpadowej przygody.
Buziaki, Ania
____
15.
Grudzień zawsze mija mi zdecydowanie szybciej niż inne miesiące. Może to przez dni, które zbyt prędko ustępują miejsca nocy? Czy to wina świątecznej gorączki, która ogarnia każdego z osobna i wszystkim wydaje się, że mają zbyt mało czasu na niezbędne przygotowania? A może to przez światło, które jedynie nieśmiało wyłania się zza warstwy ciężkich chmur, ograniczając nasz kontakt z promieniami słońca?
Te wszystkie powody wydają się błahe w porównaniu do prawdziwej przyczyny – mój kontakt ze światem umarł już ponad miesiąc temu. Zamknęłam się w czterech ścianach. Lęk przed światem i depresja rośnie, a pieniądze na koncie topnieją. Wiem, że powinnam wziąć się w garść i zacząć szukać nowej pracy, wrócić do ludzi, ale nie potrafię. Boję się nawiązać chociażby kontakt wzrokowy, nie mówiąc o wypowiedzeniu słowa do obcej mi osoby. Brak mi motywacji, by doprowadzić mój wygląd do porządku albo żeby wstać z łóżka po coś innego niż jedzenie albo łazienka.
Cokolwiek to jest, ostatnie dni zniknęły tak, jakby ktoś wymazał je z kartek kalendarza.
W dzień Wigilii budzi mnie przyjazne szturchnięcie pyskiem. Kluska nie może się doczekać porannego spaceru. Proszę ją o jeszcze pięć minut, chociaż doskonale zdaję sobie sprawę, że pupil mnie nie zrozumie. W końcu decyduję się wstać. Prysznic, spacer z psem i śniadanie w pobliskiej cukierni zajmują mi zdecydowanie zbyt mało czasu – kiedy wracam do domu, jest dopiero dziewiąta rano, co oznacza, że mam jeszcze przynajmniej siedem godzin do wyjścia.
Przysiadam na kuchennym parapecie z kubkiem parującej kawy w rękach. Mój wzrok utkwiony jest w widok za oknem. Kilka budynków, mały skwer i tysiące par nóg, które codziennie przemierzają betonową alejkę. Pokryta szronem trawa, przemoknięte sterty liści, które opadły z drzew. Codzienność, chociaż dzień ponoć taki niezwykły.
Wigilia. Ani razu w życiu nie dane mi było spędzić jej tak, jak należy.
Chciałabym wymazać z pamięci tę, którą spędziłam z Pawłem, Mileną, Addie i mamą... i wszystkie poprzednie. Chciałabym zapomnieć, że ten dzień w ogóle istnieje.
Wiem jednak, że nie mogę zawieść Mileny. Tak bardzo zależy jej na moim przyjeździe, że po prostu nie potrafiłabym powiedzieć nie.
Czy ktoś zatrzymał wskazówki zegara? Czas dłuży się niemiłosiernie. Nie mam pojęcia, co ze sobą zrobić. Wstaję z parapetu i ruszam w kierunku łazienki. Staram się nie zwracać na własne odbicie, ale, chcąc nie chcąc, mój wzrok kieruje się ze wzrokiem dziewczyny po drugiej strony lustra. Już dawno przestałam rozpoznawać w niej siebie.
CZYTASZ
Wyglądasz pięknie, kiedy tęsknisz
Novela JuvenilMoje serce nie musi bić, żeby dalej Cię kochać. Ale moje serce musi Cię kochać, żeby dalej bić. Minęły dwa lata. Dwa najdłuższe, najgorsze lata w całym jej życiu, które przecież nigdy nie było kolorowe. Chcąc zacząć od nowa, ucieka do Londynu, któr...