4.

508 80 1
                                    

Przepraszam! Nie było mnie zdecydowanie zbyt długo :( Przyznam się Wam, że po prostu nie mogłam znaleźć odpowiedniego momentu na pisanie. W wakacje robiłam to po nocach (zauważyliście, że rozdziały pojawiały się zazwyczaj koło trzeciej nad ranem?), a teraz, gdy zaczął się rok szkolny, w nocy muszę niestety spać, a nie stukać w klawiaturę. To mój ostatni rok w college'u, więc muszę się naprawdę skupić na pracach i zadaniach, bo wymarzone studia same nie przyjdą. Zaletą jest to, że mam tylko dwanaście godzin lekcji tygodniowo, więc z pewnością znajdę dla Was czas, ale wybaczcie mi, jeżeli nowych rozdziałów nie będzie tak często, jak byście chcieli.

Buziaki!
Ania

______


4.

Zadzwoniłam do pani Fletcher, żeby powiedzieć jej, że nie pojawię się w pracy. Czuję się i wyglądam jak zombie, więc wolałabym, żeby żaden klient nie musiał mnie oglądać w takim stanie. Dopiero koło dziesiątej rano udaje mi się zasnąć na dłużej. Prawdopodobnie tabletki wreszcie zaczęły działać. Czuję się tak błogo i niewinnie, że nawet moje sny nie są szare i ponure. Śni mi się podróż – najpierw morze, potem góry i wędrówka przez las. Czuję się, jakbym naprawdę odkrywała jakieś nieznane mi zakątki świata, kolorowe i piękne, chociaż z tyłu głowy wciąż tkwi świadomość, że to wszystko jest tylko moją wyobraźnią.

Kiedy się wreszcie budzę, czuję się jednocześnie wypoczęta i rozbita. Światło w pokoju jest dziwne, jakby przytłumione. Patrzę na zegarek, a potem na drugi, naścienny. Oba wskazują tą samą godzinę, więc nie mogą się mylić. Jest dziewiętnasta, co oznacza, że przespałam cały dzień. Cudownie.

Powoli zsuwam stopy na podłogę, a kiedy dotykają one ziemi, czuję jedynie miękką wykładzinę, a nie stos niepotrzebnych śmieci. Rozglądam się dookoła. Pokój jest pusty, a w powietrzu unosi się zapach... detergentów. Tak cicho jak tylko potrafię, podnoszę się z łóżka i na palcach kieruję w stronę kuchni. Już od progu zauważam na ścianie cień, który sprawia, że moje serce bije kilka razy szybciej. Cofam się i waham przez chwilę. Nie mam pojęcia co robić. W mojej głowie toczy się walka, czy powinnam wejść i stawić czoła włamywaczowi, czy też uciekać, dopóki droga do drzwi jest jeszcze wolna.

– Powinnaś zamykać mieszkanie na noc – słyszę nagle zza ściany, przez co gwałtownie się cofam i uderzam plecami o drzwi do pokoju.

– Milena? – Nie kryję zdziwienia, kiedy postać mojej siostry pojawia się w przedpokoju. – Przestraszyłaś mnie na śmierć.

– Ja ciebie? – pyta, unosząc brwi. – To ty dzwonisz do mnie o piątej nad ranem i brzmisz jak naćpana, a kiedy przyjeżdzam, śpisz jak zabita. Naprawdę myślałam, że nie żyjesz – podkreśla, a ton jej głosu jest poważny. – Ale kiedy zobaczyłam, że oddychasz, to stwierdziłam, że chociaż na coś ci się przydam i posprzątam. Zrobiłam obiad. Ala, ty nie możesz tak żyć.

– Mogę – mamroczę w odpowiedzi, po czym odwracam się i z powrotem siadam na brzegu łóżka. Wpatruję się w Milenę, bo ciężko mi uwierzyć, że naprawdę tu jest. Nie widziałyśmy się od prawie dwóch lat. Zmieniła się. Wygląda na dużo starszą ode mnie.

– Nie, nie możesz. Jeżeli potrzebujesz pomocy, to wiesz, że zawsze możesz zamieszkać u mnie...

– Nie żartuj sobie nawet – prycham. – Mam tu własne życie. Poza tym, ty masz rodzinę. Nie będę ci wchodzić na głowę.

– To nie byłby dla mnie problem. Tomek też nie ma nic przeciwko, spójrz, nie byłabyś sama. To byłoby dla ciebie dobre.

– Nie masz pojęcia, co jest dla mnie dobre.

– Na pewno nie użalanie się nad sobą i łykanie tego gówna! – Podnosi głos. Sięga po buteleczkę tabletek, które stoją na mojej szafce nocnej. Próbuję wyrwać je z jej rąk, ale jest szybsza. Przygląda się uważnie etykietce, po czym przenosi swoje karcące spojrzenie na mnie. – Tak się nie da, Alicja.

– Po to tu przyjechałaś? Żeby powiedzieć mi, jak bardzo się stoczyłam? Jeżeli tak, to wiedz, że sama doskonale zdaję sobie z tego sprawę!

– Nie! – krzyczy. – Nie... Nie, Ala. – Bierze głęboki wdech, po czym siada koło mnie i opiera głowę o moje ramię. – Przyjechałam, żeby cię przeprosić. Ostatnim razem, kiedy się widziałyśmy...

– Tęskniłam za tobą – szepczę, przerywając jej. – I nawet nie wiesz, jak bardzo żałuję tego, co się wtedy stało. Dziękuję, że przyjechałaś.

– Nie mogłabym inaczej. Wiesz, nawet jeżeli się nie odzywałam, nie było dnia, żebym o tobie nie myślała. Przepraszam, nie chciałam się unosić.

Przymykam oczy, opierając się o siostrę i obejmując ją jedym ramieniem, a kiedy otwieram je z powrotem, znowu leżę w łóżku.

Podnoszę się do pozycji siedzącej i mrugam kilka razy, by zrozumieć, co się właśnie stało.

Pokój jest zagracony, dokładnie tak jak zawsze, a w mieszkaniu nie ma nikogo oprócz mnie.

To był tylko sen.

Dojście do siebie zajmuje mi dłuższą chwilę. Mimo że wszystko wygląda dokładnie tak samo jak wczoraj, czuję, że coś się zmieniło.

Ale nie potrafię tego dostrzec.

Ubrania i śmieci piętrzą się na podłodze. W pomieszczeniu jest duszno. Rolety sprawiają, że panujen tu półmork. Kubek po herbacie stoi zaraz przy łóżku, na podłodze, a plama po napoju jeszcze nie wyschła.

Jest tak samo, ale jakby coś się zmieniło.

I wtedy wspomnienie snu uderza we mnie z dwukrotną siłą. Boże, dlaczego to był tylko sen?

Gdyby marzenia się spełniały, to moja siostra krzątałaby się po mojej kuchni, dokładnie jak w moim śnie, ale to jest pieprzona rzeczywistość.

Gdyby mojej siostrze zależało, przyjechałaby od razu po moim telefonie.

Gdybym była rozsądna, w ogóle bym do niej nie dzwoniła.

Gdybym była rozsądna, zadzwoniłabym do niej teraz.

Chciałabym mieć z powrotem szesnaście lat, móc od nowa ułożyć to, co zniszczyłam. Gdybym mogła cofnąć czas do momentu, w którym wsiadłam do samolotu i przyleciałam tutaj, zrobiłabym to bez wahania. Nie popełniłabym tych wszystkich błędów. Myślę o tym zdecydowanie zbyt często, ale podobno jeżeli pomyślimy o czymś tysiąc razy, to to się spełni. Co prawda wydaje mi się, że ten tysiąc już dawno przekroczyłam, więc raczej nie powinnam się łudzić. Nie da się cofnąć czasu. Nie da się naprawić błędów przeszłości. Możemy z nich jedynie wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Rozglądam się po pokoju raz jeszcze. Nic się nie zmieniło, ale zmieniło się wszystko. Wyciągam telefon i dzwonię do Mileny.

Wyglądasz pięknie, kiedy tęskniszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz