Nie rozumiem sensu własnego istnienia.
Nigdy nikogo przy mnie nie ma.
W środku upadam,
Lecz maskę zakładam
I już wszystko jest okey.
Choć znów siły mi brak,
To muszę wstać.
Nikt nie wie o mnie tak naprawdę nic.
Nawet ja sama przerażam siebie dziś.
O wszystkim wie mój mały miś,
On jedyny mnie rozumie,
Wie, co w danej chwili czuję.
Pomaga mi przywdziać maskę.
Dziś już chyba nie zasnę.
Znów w poduszkę będę płakać,
I misiowi się spowiadać.
Chcę zrobić dobrze, a wychodzi źle.
Jestem potworem.
Nikt tu już nie kocha mnie.
Szkolne popychadło, nic nie warty śmieć.
Każdy tak ocenia mnie.
Wszyscy odsunęli się.
Rodzina, przyjaciele... uciekli gdzieś.
Zostałam z tym wszystkim sama, tak ciężko mi jest.
Ostatni raz zakładam maskę.
Dziś w spokoju zasnę.
Sięgam po tabletki właśnie.
Mamo, tato.... przepraszam za wszystko.
Kilka z nich, krwi strumyczek.
W milczeniu patrzę jak umieram.
Czuję, że śmierć jest blisko.
Jeszcze raz, przepraszam wszystkich, za wszystko.