Bischofshofen 6.01.2017 r.
Zamknął za sobą drzwi z trudem powstrzymując chęć trzaśnięcia nimi tak głośno, że aż szyby zatrzęsły by się w starych, odrestaurowanych okiennicach. Opadł na łóżko chowając głowę w poduszce.
Po jego policzkach już nie płynęły łzy. Na skoczni udało mu się pohamować od rozpłakania, ale gdy już uwolnił się od reporterów mógł sobie na to pozwolić. Zostawił swój sprzęt w samochodzie i do hotelu ruszył na nogach.
Kiedy przemykał ulicami z kapturem na głowie i policzkami palącymi od mrozu coś zabrzęczało w jego kieszeni. Wyjął telefon. Zignorował powiadomienia z przeróżnych aplikacji. Większość, jak na złość, dotyczyła jego porażki. Uwagę Daniela przykuł jednak najnowszy komunikat.
Nadawcą wiadomości, którą dostał był ktoś kto na pewno nie chciał by poznał jego tożsamość. Z ciekawości otworzył SMS-a od zastrzeżonego numeru. W wiadomości znajdował się jedynie link do jednej z polskich stron internetowych. Wszedł w niego i nawet nie musiał rozumieć tego języka by wiedzieć o czym jest artykuł. Zdjęcie mówiło samo za siebie.
Tande uderzył pięścią w ramę łóżka tak, że na jego kostkach pojawiły się czerwone ślady. Nadal miał przed oczami zdjęcie Kamila całującego się z Ewą.
Nie znosił tej kobiety odkąd ją spotkał, a kiedy zobaczył ją po raz pierwszy jeszcze nie zdawał sobie sprawy z tego co czuje do jej męża. Wtedy nawet nie myślał, że jakiegokolwiek skoczka, niż zawodnika z jego kraju, można chociażby tolerować, a co dopiero lubić.
Z czasem jednak zaczął pałać sympatią do większości swoich przeciwników, do jednych większą, a do innych mniejszą, wszystkich jednak darzył szacunkiem. Dlatego nie dziwiło go, gdy co raz częściej zaczął spoglądać na Kamila, siadać bliżej niego, dotykać go próbując dodać mu tym otuchy. W końcu to on był jego największym autorytetem, więc niczym nadzwyczajnym było to, że chciał przebywać jak najbliżej i jak najwięcej ze swoim idolem.
Kiedy Stoch zaliczył spadek formy w zeszłym sezonie, a on wyprzedzał go w większości konkursów nie opuścił Kamila tylko wspierał go. Ich relacja stała się czymś na kształt przyjaźni. I właśnie wtedy gdy spędzali ze sobą co raz więcej czasu na rozmowach do późnej nocy zrozumiał, że chciałby być dla Stocha kimś więcej niż tylko przyjacielem.
Jego marzenie jednak nie miało prawa się spełnić. Kamil miał żonę, a on pomimo tego jak bardzo nie znosił Ewy nie był w stanie rozbić jej małżeństwa. Zresztą, nawet gdyby jedna z wymyślanych przez niego wieczorami intryg została wprowadzona w życie to Stoch i tak nie byłby jego. Kamil był chyba najbardziej heteroseksualnym mężczyznom jakiego w życiu spotkał.
Zrezygnowany podniósł się z łóżka i ruszył do pokoju Krafta. Austriak pewnie był tak samo załamany jak on.
***
Leżał pijany na środku dywanu w pokoju Stefana ignorując jego bredzenie w języku niemieckim, w którym co drugim słowem było imię Hayboecka. Kiedy tu przyszedł nawet nie myślał, że skończy, prawie śpiąc, z butelką w lewej ręce i głową Austriaka na prawym ramieniu.
Ledwo powstrzymywał się przed zamknięciem oczu i oddaniem się w objęcia Morfeusza. Powolny bełkot Krafta był niczym kołysanka i tylko szczypanie się w udo, co jakiś czas, sprawiało, że nie usnął.
- Ja już iść - powiedział nieskładnie Daniel próbując się podnieść z podłogi. Nie było to zbyt proste. Prawa ręka zdrętwiała mu od ciężaru głowy Stefana, więc do podtrzymania się miał tylko jedną dłoń, co jeszcze bardziej utrudniało zadanie.
W końcu po wielu przekleństwach, butelce wódki wylanej w połowie na dywan, a w połowie na spodnie Krafta oraz kilku upadkach udało mu się podnieść.
Trzymając się drzwi od szafy powoli zbliżał się do drzwi, które wyglądały jak jedna, wielka, brązowa plama. Dotarł do nich, o dziwo, bez żadnych przeszkód. Nadal jedną ręką trzymając się drzwi szafy zaczął przesuwać drugą dłonią po drzwiach w poszukiwaniu klamki, która jak na złość znajdowała się w najbardziej oddalonym od niego miejscu.
Wydostanie się na korytarz było jeszcze trudniejsze niż wstanie z podłogi. Najpierw uderzył się drzwiami w głowę, potem wbił klamkę w brzuch, a na samym końcu, jakimś cudem, zawisł na skrzydle huśtając się na drzwiach. W końcu jednak wpadł na genialny pomysł wyjścia z pokoju na czworakach.
Zaklął szpetnie kiedy jeden z jego klapków zahaczył o drzwi i zsunął mu się z nogi. Nie chciał zostawiać jednego ze swoich ulubionych butów na pastwę losu, ale czując ból głowy i brzucha postanowił, że przybiegnie do Krafta z samego rana i wyrwie klapka z niewoli.
Idąc na czworakach wzdłuż przedpokoju wyzywał się w duchu za to, że wybrał sobie pokój na samym końcu korytarza.
Dopiero, gdy był już prawie przy swoich drzwiach uświadomił sobie dlaczego wybrał akurat ten apartament. Myśl ta niemal od razu wycisnęła z jego oczu łzy.
Zrezygnowany opadł na wykładzinę przed jednymi z drzwi i wytarł mokre policzki o rękaw swojej bluzy. Leżąc tak zawieszony pomiędzy snem a jawą nie słyszał dochodzących z pokoju obok dźwięków. Nie wiedział też czy ból, który poczuł w prawym boku był wytworem jego wyobraźni czy ktoś naprawdę na niego wpadł. Dopiero, gdy jak przez mgłę zaczął do niego docierać jakiś głos podniósł się gwałtownie, a właściwie próbował, bo tak mocno zakręciło mu się w głowie, że niemal od razu znów się położył.
- Daniel! Wszystko w porządku? - Ktoś zaczął nim delikatnie potrząsać za ramiona. Potrzebował kilkunastu sekund by uświadomić sobie do kogo należał ten głos.
- Kamil - wybełkotał odwracając się na plecy i patrząc na bruneta szklistymi oczami. - Nic jest w porządku! - zawołał, gdy zobaczył stojącą za Stochem Ewe patrzącą na niego chłodnym wzrokiem.
- Odprowadzę cię do pokoju - powiedział uśmiechając się delikatnie do Daniela i pomagając mu wstać.
Rzucił coś jeszcze do wściekłej blondynki, ale Tande nie zrozumiał z tego ani słowa. Po pijaku ledwo mówił po angielsku, a co dopiero po polsku. Z języka Kamila rozumiał może trzy słowa i każde z nich było jakąś przydatną formą grzecznościową.
- Boże Daniel - jęknął Stoch ledwo go prowadząc - jak ty doprowadziłeś się do takiego stanu w godzinę?
- Kraft - mruknął blondyn i zatoczył się na ścianę. Trzymający go Kamil poleciał na niego prawie uderzając głową w czoło Daniela. Przyłożyli w drzwi, które pod ich naciskiem otworzyły się. Wpadli razem do pokoju Norwega i wylądowali na podłodze.
Tande leżący pod Stochem nawet nie myślał o tym by się podnieść. W dziwnym przypływie odwagi uniósł głowę i złączył ich usta w pocałunku. Daniel spodziewał się, że Kamil zaraz go od siebie odepchnie, więc starał się jak najbardziej delektować dotykiem ust swojej miłości. Nic takiego jednak się nie stało. Wbrew temu co myślał Tande Polak odwzajemnił pocałunek zanurzając jedną rękę w blond włosach Norwega.
- Ale Ewa - mruknął Daniel przerywając tę piękną chwilę.
- Rozwodzimy się - powiedział Stoch wodząc nosem po policzku blondyna. - Nie słyszałeś o tym? Głośno o tym w internecie.
- O matko - jęknął Tande przypominając sobie o artykule. - Jeg elsker deg.
- Ja ciebie też - mruknął Kamil, a gdy zobaczył zdziwioną minę blondyna dodał. - Uczyłem się by ci to powiedzieć.
- A więc... Jeśli mnie kochasz to uratuj mojego klapka ze szpon zła panującego w pokoju Stefana.
CZYTASZ
The Wings Of Love
FanfictionZbiór miniaturek o skoczkach narciarskich. Wynik zbyt małej ilości czasu na pisanie wielorozdziałowych opowiadań i kapryśnej weny.