Could You Love Me?

592 70 3
                                    

- Zaczynam odnosić wrażenie, że nie przepadasz za moją obecnością - powiedział niby od niechcenia Eisenbichler, gdy Wellinger chcąc się niezauważonym wkraść do ich wspólnego pokoju nie włączył światła i potknął się o niedostrzeżoną w ciemnościach kupkę ubrań porzuconą na środku pokoju.

- Nigdy o nią nie prosiłem - mruknął Andreas próbując ukryć zaczerwienione policzki przed wzrokiem Marcusa świecącego na niego latarką w telefonie.

- Jeśli chcesz mogę się przenieść do Stephana - prychnął brunet wstając ze swojego łóżka i kierując się w stronę łazienki. - Jutro się mnie pozbędziesz i będziesz mógł sprowadzać tu Domena na ile tylko zapragniesz - wywarczał przez zaciśnięte zęby i zatrzasnął za sobą drzwi od łazienki.

Eisenbichler zrzucił z siebie ubrania i wszedł do kabiny prysznicowej odkręcając lodowatą wodę, która sprawiła, że na jego ramionach pojawiła się gęsia skórka.

Andreas doprowadzał go już do szewskiej pasji. Nie dość, że całymi dniami przesiadywał u Freitaga, z którym robił sobie tysiące durnych zdjęć, które potem przeglądał wieczorami, to jeszcze zaczął pałać jakąś dziwną sympatią do Domena Przeklętego Prevca!

Pewnie pocieszał go po porażkach – pomyślał Marcus spłukując z włosów pianę. A o tym w jaki sposób go pocieszał wolał się nawet nie zastanawiać, bo mogłoby się to skończyć źle zarówno dla słoweńskiego nosa, jak i Eisenbichlera, którego szkliwo mogłoby się zamienić w proch od zaciskania zębów.

Wyszedł z kabiny i owinął sobie ręcznik wokół bioder. Potrząsnął głową, rozpryskując kropelki wody dookoła siebie, by ostatecznie pozbyć się myśli o Wellingerze. Było to dość trudne zważając na fakt, że od chłopaka dzieliły go jedynie drzwi, które za chwilę i tak miały zostać otwarte.

Marcus odetchnął zaciskając ręce na umywalce. Przeczesał włosy palcami i ruszył ku wyjściu z łazienki, podtrzymując ręcznik, który zsuwał mu się z bioder. Przez przeklętego Andreasa zapomniał wziąć ze sobą swoich dresowych spodni!

Kiedy wyszedł nie zdążył się zbliżyć do szafy chociażby na metr, bo Wellinger niemal od razu zatarasował mu przejście. Próbował go ominąć, ale blondyn nie dawał za wygraną. W końcu Marcus poddał się czekając aż Andreas powie to co ma powiedzieć, a on będzie mógł w spokoju ubrać się w swoje ubranie, pójść spać, a jutro wyprowadzić się do Stephana.

- Nie prosiłem o nią – Eisenbichler spojrzał na niego gniewnie. Naprawdę nie musiał mu tego powtarzać. - dopóki nie zdecydowałem, że chcę cię mieć zawsze przy sobie. Że życie jest puste, jeśli nie słyszę w pobliżu bicia twojego serca.

- Tak zdecydowałeś? - zapytał Marcus spoglądając w niebieskoszare oczy Andreasa. Były tak piękne, że mógłby się w nie wpatrywać godzinami.

- Mhm – mruknął blondyn i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.

I nagle z głowy Eisenbichlera wyparowały wszystkie myśli, cała nienawiść do Domena. Był tylko Andreas i jego usta smakujące wypitą niedawno kawą. Wplótł palce jednej dłoni we włosy wyższego chłopaka, a drugą wsunął pod jego koszulkę.

- Masz mokre włosy – powiedział Wellinger, kiedy Marcus zszedł ze swoimi pocałunkami na jego szyję, przy okazji dotykając go zimnymi kosmykami.

- Tak się dzieje, gdy je myjesz. Rozumiem, że nigdy nie próbowałeś.

- Jesteś okropny.

- Wiem. Przekonasz się jednak, że nie we wszystkim jestem aż tak beznadziejny – powiedział i po raz kolejny złączył ich usta w pocałunku.  

The Wings Of LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz