In your house of memories

155 16 0
                                    

Nawet z tej odległości widzę jak jej usta poruszają się w cichej modlitwie. Ja nigdy nie byłem w tym dobry. Nie potrafiłem wyrażać uczuć słowami, a tradycyjne formułki wydawały mi się oklepane.

Kiedy kończy wyciąga z torby róże. On nigdy ich nie lubił. W ogóle nie przepadał za kwiatami. Bukiety z konkursów zawsze komuś oddawał, a rośliny doniczkowe Celin omijał szerokim łukiem. Wyjątkiem były piwonie.

Uschnięte już łodygi zabiera za sobą. Owija się ciaśniej płaszczem i odchodzi. Nigdy nie spędza tu więcej niż piętnaście minut.

Wiatr szarpie moimi przydługimi włosami, gdy wychodzę spomiędzy drzew. Nie ściąłem ich od tamtego dnia. Na początku nie miałem do tego głowy, a później była to już tylko oznaka głupiego sentymentu.

Kiedy staję przed marmurową tablicą wszystkie wspomnienia wracają do mnie ze zdwojoną siłą. Padam na kolana i delikatnie palcami muskam każdą z wyrytych liter. Jedna po drugiej.

Nie sądziłem, że przekroczenie granicy, którą sam sobie postawiłem będzie mnie tyle kosztowało. Nie przekroczyłem progu cmentarza nawet w czasie pogrzebu. Jedyne na co sobie pozwalałem to obserwowanie tego miejsca z pobliskiego lasku.

Wiedziałem, że byłem winny temu wypadkowi. Gdybym nie był tak zazdrosny o Celin, nie byłoby kłótni. On nie byłby tak wściekły. Może nawet nie wsiadłby do tego przeklętego samochodu. Zostałby... W domu. Wśród żywych.

Nie potrafię powstrzymać łez, kiedy powoli rozgrzebuję ziemię palcami. Z torby, którą przyniosłem wyciągam sadzonkę. Czerwona piwonia. Nasz kwiat. Przysypują ją ziemią.

Brudnymi i zdrętwiałymi palcami wyciągam tabletki. Połykam ich dużo. Nie wiem ile. Nie dbam o to. Kiedy znajdą mnie jutro z sinymi wargami będę już z Johannem i tylko to jest ważne.

The Wings Of LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz