Hell nah, I want that crew love

180 24 0
                                    

Michael nie potrafił sobie poradzić ze swoimi uczuciami do Stefana. Codzienne treningi wraz z nim, popołudniowe spotkania, z których Hayböck często się wymigiwał oraz dzielenie pokoju podczas konkursów stawały się dla niego udręką. Kiedyś uwielbiał spędzać z nim czas, ale z każdą kolejną opowieścią Krafta o jego związku serce Michaela rozpadało się na co raz mniejsze kawałki.

W chwilach melancholii, gdy jego umysł nawiedzały wizje tego jak mogłoby wyglądać ich wspólne życie, gdyby on był bardziej odważny, a Stefan odwzajemniał jego miłość, miał ochotę skończyć ze skokami oraz ich przyjaźnią i po prostu wyjechać na drugi koniec świata, by odciąć się od wszystkich dręczących go problemów.

Zaś w rzadkich momentach, gdy zbierał się w sobie i wypełniała go odwaga, wymyślał sobie mowy, które mógłby wygłosić przed Kraftem, przy najbliższej nadarzającej się okazji. Kilka razy zdarzyło mu się nawet zaczepić Stefana, by wyznać mu swoje uczucia, lecz za każdym razem, gdy ten odwracał się w jego stronę i pytał o co chodzi, Michaela opuszczała cała odwaga i wymyślał wtedy absurdalne powody dla których wołał Krafta.

Teraz, kiedy był już po ostatnim konkursie w sezonie, planował jak najszybciej ewakuować się z ich wspólnego pokoju, by Stefan przypadkiem nie wpadł na pomysł, aby jak co roku zaprosić go na wspólny męski wypad. Hayböck nie miał na to najmniejszej ochoty. Planował spędzić wakacje sam, by móc wszystko przemyśleć i, najlepiej, zapomnieć o uczuciach, którymi darzył Krafta.

Upchnął wszystkie swoje rzeczy do torby, po czym przygniótł walizkę kolanem, by ją zasunąć. Postawił ją w pionie i pociągnął do drzwi. Jeszcze raz rozejrzał się po pokoju, aby sprawdzić, czy przypadkiem czegoś nie zostawił. Na szczęście jego część pokoju była pusta i nie musiał się po nic wracać.

Odwrócił się i chwycił za klamkę. Ktoś jednak go uprzedził. Drzwi uderzyły go w głowę. Cofnął się o krok lekko zamroczony i dotknął bolącego miejsca. Poczuł na palcach ciepłą ciecz. Przysunął rękę do twarzy i zobaczył krew, na której widok go zemdliło – od dziecka był wrażliwy na takie rzeczy.

- O matko! Michi, nic ci się nie stało? - Stefan spojrzał na niego zaniepokojony. - Co za głupie pytanie – zganił się. - Oczywiście, że się stało. - Kraft poprowadził blondyna do łóżka i na nim posadził. - Przepraszam. Jestem głupi. Nie powinienem wchodzić z takim rozmachem. Mogłem... - Jak zawsze, gdy czuł się winny, zaczął wylewać z siebie potok słów. Wywołało to delikatny uśmiech na twarzy Hayböcka.

- Nic mi nie jest. To tylko lekkie rozcięcie – powiedział, ale nie odważył się wstać i przejrzeć w lustrze. Widok krwi na pewno znów przyprawiłby go o mdłości.

- Mam tutaj gdzieś plastry – zawołał Stefan i popędził do swojej szafki. - Zaraz cię naprawimy.

Kraft wygrzebał z szuflady paczkę plastrów i poszedł jeszcze do łazienki. Kiedy wrócił trzymał w ręce zmoczony ręcznik. Ukląkł na łóżku między jego nogami i zaczął przecierać okolice rany.

- Michael, – zaczął powoli po dłuższej chwili. Jego głos brzmiał poważnie, a to nigdy nie zwiastowało niczego dobrego. Stefan nie był poważny! - co się z tobą dzieje? - Nie przerywał przemywania rany. - Unikasz mnie, nie chcesz rozmawiać.

- Nic. Wydaje ci się.

- Cholera. Nie okłamuj mnie. - Wyciągnął plaster i przykleił go w odpowiednim miejscu. - Wcześniej myślałem, że chodzi o Claudię, ale dowiedziałem się, że zerwaliście. - Spojrzał mu w oczy. - Półtora roku temu!

- Stefan. Ja...

- Powiedz mi. Czy ty już nie chcesz naszej przyjaźni? - Hayböck zamarł. Oczywiście, że nie chciał przyjaźni. Chciał czegoś więcej. Żadne słowa nie opuściły jednak jego ust. - Rozumiem. - Kraft wstał i obrzucił go smutnym spojrzeniem. - Zostaw klucz w drzwiach. Wrócę po swoje rzeczy jak już wyjdziesz. - Podszedł do drzwi, a jego dłoń zawisła nad klamką.

- Poczekaj. - Michael zerwał się gwałtownie ze swojego miejsca. Jakaś niewidzialna siła popychała go do działania. - Ja... Po prostu... - Nerwowo przeczesał włosy. - Zakochałemsięwtobie. - Słowa te wyleciały z niego niczym z karabinu maszynowego. Przez ułamek sekundy łudził się, że Stefan go nie zrozumiał, ale wtedy zobaczył jego zszokowaną minę i wszelkie nadzieje odeszły w zapomnienie.

***

Hayböck na pewno nie spodziewał się, że Kraft od razu rzuci mu się w ramiona. Ale spodziewał się, że jego reakcja będzie zupełnie inna, że obieca mu, iż mimo wszystko będą przyjaciółmi albo chociaż wykrzyczy wszystko co leży mu na sercu. On jednak nie powiedział nic. Wymknął się bezszelestnie z pokoju.

Michael uderzył pięścią w ścianę. Niech szlag trafi jego nieposkromiony język! Usiadł na podłodze i ukrył twarz w dłoniach. Kiedy te wszystkie powstrzymywane emocje opuściły jego ciało, poczuł się niesamowicie wykończony.

Chciał, aby było jak dawniej. Ale o które dawniej mu chodziło?

To kiedy męczył się z własnymi uczuciami? Kiedy nie radził sobie z emocjami i już nawet skoki nie przynosiły mu ukojenia, ani radości? Kiedy wszystko przypominało mu o Stefanie – każde miejsce, każdy przedmiot, a nawet dotyk? Kiedy nienawiść do własnych słabości przelewał na dziewczynę Krafta, która przecież była przemiłą osobą?

A może o to dawniej, kiedy przyjaźń ze Stefanem mu wystarczyła? Ale czy on jeszcze pamiętał te czasy? Kiedy żaden z jego ruchów nie miał ukrytego podtekstu, a wszystko było takie spontaniczne? Kiedy czas z Kraftem przynosił jedynie radość i nie zmuszał do żadnych przemyśleń?

Nie. Nie chciał nigdzie wracać. Zawsze wszyscy powtarzali mu, że z problemem trzeba się zmierzyć twarzą w twarz. Ucieczka w niczym nie pomoże. Uciekał zbyt długo.

Potarł twarz dłońmi i zaczął się powoli podnosić. Teraz przynajmniej wie, że nie ma szans u Stefana. Żadnych złudzeń. Żadnych żali. Jakoś sobie poradzi. Tylko potrzebuje trochę czasu.

The Wings Of LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz