-Dowiedziałem się o twoich planach, o raku i Kaylen. Tylko ty mógłbyś zrobić coś tak głupiego i pochopnego. Wiesz, że jest dla mnie ważna, dlatego się na niej uwziąłeś? Nie jesteś prawdziwym przywódcą, bo gdybyś był, załatwiłbyś to jak na archanioła przystało. Bez pośredników. – powiedziałem z gniewem pulsującym u krańca mojego opanowania, a on zaczął się śmiać.
-Jest dla ciebie ważna. – prychnął przez śmiech – Przecież ona ciebie nigdy nie widziała, nie wie o twoim istnieniu, nie wie jak wyglądasz, jak masz na imię i że ciągle jej pilnujesz. Nie rozumiem cię, jak możesz tracić czas na sympatię do kogoś, kto cię nie zna i nigdy nie pozna? – cała ta sytuacja najwyraźniej wciąż go bawiła – To, że od czasu do czasu podpowiesz jej w myślach kilka wskazówek dotyczących jej życia, nic nie znaczy. Nadal nie wie, że tam obok stoisz ty i się o nią martwisz. Zrozum, jesteś dla niej nikim. – zadrwił.
Na te słowa moja granica opanowania pękła jak mydlana bańka, a nerwy wzięły górę. W mgnieniu oka znalazłem się przy nim i wbiłem mu palce w skórę poniżej szyi i z rzuciłem nim o ścianę po mojej lewej stronie.
Teraz już nie liczyło się dla mnie kim byliśmy dla siebie kiedyś. Ta więź zniknęła na początku jego władzy. Wtedy stał się kimś zupełnie innym. Nie był już taki miły, pomocny, wrażliwy i troskliwy. Pewnego dnia powiedział mi ,,Teraz jestem nie tylko aniołem stróżem, teraz jestem twoim przywódcą." Wtedy zaczął uważać się za kogoś lepszego od nas, już nie był tym prawdziwym Calvinem, co kiedyś. Patrzyłem na niego i nie mogłem tego pojąć. Zachowywał się jakby ktoś wyssał z niego duszę i wsadził szatana.
Cal szybko wstał, jego mięśnie napięły się, a oczy zapłonęły mu gniewem, jakiego dotąd nigdy u niego nie widziałem. Cholera.
Rzucił się na mnie, a ja nie zdążyłem odskoczyć. Mój nagromadzony gniew zmienił się w nieobliczalną siłę, która była jednak nieporównywalna do siły jaką on otrzymał od rady. Zaczął mnie szarpać i bić niczym szalony. Broniłem się jak umiałem. Robiłem to dla Kaylen i całego plemienia aniołów w stanie Nowy Meksyk. Jeśli ktoś nie strąci go ze stanowiska Archanioła, wolę nie myśleć do czego dojdzie, a ja nie zamierzałem stać, patrzeć na tok jego myślenia i czekać, aż ktoś się nim zajmie.
Poczułem ból w klatce piersiowej, pod ciężarem jego pięści i na chwilę straciłem oddech. Gdy powietrze w końcu wleciało do moich płuc, zamachnąłem się i uderzyłem go zaciśniętą do bólu pięścią w nos. To tylko odrobinę go spowolniło.
Całe moje ciało od pasa w dół było przyciśnięte przez niego. Mogłem bronić się tylko rękami. Zaatakowałem najczulsze miejsce. Przedarłem się przez potok jego ciosów i z rozpędu, wcisnąłem mu kciuk do oka. Momentalnie pociągnął się w tył i ukrył twarz w dłoniach.
Zadowolony, z chwili wolności, wstałem, zrobiłem kilka kroków w tył i pociągnąłem za wielką ciężką klamkę.
Zamknięte...

CZYTASZ
Fallen Angels And Me
FantasyŻycie młodej dziewczyny zmienia się w koszmar, gdy zostaje przez "coś" zaatakowana i następnie uratowana przez nieznajomego. Wszystko wokół niej staje się tajemnicze. Czy stoją za tym nadnaturalne moce?