~7~

6 0 0
                                    

Dziewczyna słysząc mój głos pognała przed siebie. Słyszałam jej szpilki, dudniące po twardym podłożu. Słyszałam jej zdenerwowane, krótkie oddechy. Była już tak blisko mnie, że gdybym tylko miała siłę podnieść do niej rękę, to mogłabym jej dosięgnąć. 

Znowu poczułam ten powiew powietrza, tym razem silniejszy. Coś wielkiego wpadło na mnie, przewracając mnie ponownie. Następnie rzuciło się na bezbronną Ronnie. Krzyknęła przeraźliwie, po czym usłyszałam głuche stuknięcie. 

Nastała cisza. Nie wiem ile to trwało. Może dziesięć sekund, a może dwie minuty. Próbowałam przezwyciężyć ból, który jakby żyłami i kośćmi, rozchodził się po całych moich plecach, następnie nogach i rękach. Czułam się jakby ktoś wylał na mnie wrzątek. Niespodziewanie, obok mojej twarzy usłyszałam cichy warkot, jakby psa, lecz wiedziałam że to na pewno nie jest pies. Warczenie się nasiliło, a to, czymkolwiek było, zaczęło się zbliżać. Strach, we mnie, był ogromny. Bałam się ruszyć, lub wziąć oddech.

Nagle z drugiego końca wąskiej uliczki wyłoniły się dwie, długie strugi światła. Wraz z nimi przybył, głośny warkot silnika. Auto pędziło wprost na nas z zawrotną szybkością. Chciałam się podnieść, odsunąć. Naprawdę chciałam, ale nie mogłam się ruszyć. Byłam cała sparaliżowana. 

Spojrzałam szybko przed siebie i ujrzałam wielkiego stwora. Wilk wielkości małego kucyka. Miał wielkie, ciężkie łapy, przyozdobione grubymi i ostrymi pazurami. Tułów miał wielki i zapewne ciężki. Jego łeb był zaledwie kilkanaście centymetrów od mojej twarzy. Ostre zęby świeciły się w blasku światła. Oczy miał skierowane na nadjeżdżające auto. Skulił uszy i zawarczał, po czym zaczął się cofać. Jego czarna, jak smoła, sierść ruszała się przy każdym jego ruchu. 

Czarny, duży samochód zatrzymał się zaledwie kilkanaście centymetrów od mojej lewej nogi. Usłyszałam jak drzwi się otwierają i ktoś wychodzi z pojazdu. Ciężko stąpał po ziemi, więc musiał to być mężczyzna. Zrobił kilka kroków i z impetem rzucił się na zwierzę. Wilk zawarczał i machnął łapą próbując się obronić, lecz to na nic. Facet powalił go, a następnie zaczął zadawać brutalne ciosy w wielkie, wilcze żebra. Jego ciosy i wszystkie ruchy, były niczym z filmów akcji. Doskonale wymierzone, precyzyjne i zapewne bolesne.

Nie czekając chwili dłużej, podparłam się na rękach i spróbowałam usiąść. Podciągnęłam się i chwilę później stabilnie siedziałam, próbując znieść palący ból pleców. Miałam jeszcze trochę siły. Doskonale. Podniosłam prawą rękę i chwyciłam pierwszą lepszą cegłę wystającą ze ściany starego budynku. Okręciłam się w stronę ściany i to samo zrobiłam z drugą ręka. Podkuliłam nogi pod ścianę i zaczęłam się podnosić. Musiałam uważać, by nie zrazić się w żadną z ran. Wszystkie moje mięśnie pracowały. Dawałam z siebie wszystko, by stanąć na nogach. Gdyby ktoś powiedział mi, że dzisiaj będę podpierać ścianę w jakimś ciemnym zaułku, próbując utrzymać się na nogach, to pewnie bym mu nie uwierzyła. I słusznie. To był istny koszmar. Moje nogi się wyprostowały i chwiejąc się, ruszyłam na przód. Prawą ręką podpierałam się czarnego bmw, a lewą ściany. Jedyny pomysł, aby się ratować, był oczywisty. Ucieczka.

Nagle usłyszałam przeraźliwy skowyt i potem nie słyszałam już żadnych odgłosów walki. Popatrzyłam przez ramię. Wielki wilk leżał w kałuży swojej własnej krwi. Mężczyzna był również we krwi, ale stawiam wszystko co mam, na to, że nie ma tam ani kropli jego własnej krwi. 

Trzeba przyśpieszyć. Trzeba iść szybciej. Jeszcze raz zarzuciłam głowę do tyłu, próbując ocenić sytuację i mój wzrok zatrzymał się na chłopaku, stojącym metr za mną. Strasznie szybko chodzi. Bezskutecznie i desperacko próbowałam uciekać, jednak po paru krokach poczułam, że moje nogi wiotczeją. Nie zdążyłam zahamować i runęłam jak długa przed siebie. Jednak, gdy byłam już gotowa pocałować asfalt, poczułam, że ląduje w czyiś ramionach. Silne i umięśnione ciało oplotło mnie w talii i podniosło do góry. Mogłabym się bronić, ale to było na drugim miejscu, na mojej liście priorytetów. Na pierwszym miałam walczenie z bólem i czarno-czerwonymi plamkami, które już prawie całkowicie zakryły mi widoczność. Chwilę potem poczułam, że siedzę na miękkim fotelu pasażera, a auto rusza.

Fallen Angels And MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz